Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

.. R a v e 1 a, durniu! U[miechnBem si, gdy| przypomniaBem sobie scenk jeszcze z pocztków naszego pobytu w obozie, kiedy to wyBowiono Romana z szeregu, wiedzc o jego [piewaczym zawodzie, czym zawsze staraB si imponowa, i kazano mu uczy nas siedzcych w przysiadzie  Im Lager Auschwitz war ich zwar". ByB to jego o[wicimski debiut, który pomógB mu w karierze obozowej. Roman tymczasem zaczB wspomina sw dawn sBaw.  ByBy kiedy[ czasy!... Italia... La Scala!... Nagle przerwaB zobaczywszy, |e u[miecham si iro--nicznie. MachnB zrezygnowany rk, przytaczajc powiedzonko odnoszce si do ludzi nie umiejcych oceni Sztuki, której przedstawicielem byB tu w obozie on, Roman G.  Mo|na wej[, nie ma tam .którego[ z tych naszych konowaBów? .  Mo|e pan [miaBo wej[. Rhodego nie ma, a dr Zbo-zieD zajty jest w ambulatorium.  Spojrzawszy jednak na pakiecik, nie wytrzymaBem, |eby nie powiedzie czego[ zBo[liwego, dodaBem wic:  Bella czeka z utsknieniem!... Rka Romana trzymajca pakiecik drgnBa nerwowo. W milczeniu przeBknB aluzj, któr musiaB przecie| zrozumie. Zlustrowawszy jeszcze raz dokBadnie swój wygld i przybrawszy dostojn min, wszedB do sali chorych w takt gwizdanej przeze mnie melodii  Im Lager Auschwitz". Bella byBa mBodziutk, pikn, o poBudniowej urodzie dziewczyn. WyBowiona z Hamburga wraz z innymi prostytutkami, wyldowaBa w O[wicimiu, gdzie otrzymaBa numer, czarny trójkt, funkcj i adnotacj w kartotece w postaci trzech krzy|yków. Wszystko w niej byBo  naj". Nawet Wasserman wyra|aB si o niej pozytywnie, jak mawiaB Roman, zBo[liwy i nie pozbawiony dowcipu. Sam fakt, |e Bella byBa zara|ona syfilisem, nie przeszkadzaB mu, by j odwiedza. ObdarowywaB Bell smakoBykami, o których nawet nie [niBo si zwykBemu wizniowi. MiaB przecie| wBadz, stosunki i stubendiensta umiejcego wszystko, zdoby, czego jego  pan i wBadca" zapragnB. Za zBote zby zmarBych, co prawda, ale kto by tam zastanawiaB si nad takimi drobiazgami. Bella, jak tylko mogBa, staraBa si odwdziczy swemu hojnemu opiekunowi za trosk, pami i upominki. Ale có| mu mogBa w zamian ofiarowa... Przykuta do Bó|ka, mogBa mu odda jedynie swe wBasne ciaBo, bo nic poza tym nie posiadaBa. Roman wiedziaB o jej chorobie, tote| nie kwapiB si do jakiego[ cielesnego zbli|enia z Bella. Jemu wystarczaBo popatrze, czaiB sem mo|e dotkn jej rozgorczkowanego ciaBa, rozgorczkowanego, gdy| prócz syfilisu miaBa otwart gruzlic. Roman, jako esteta, artysta, czBowiek bdz co bdz o du|ej wyobrazni, napawaB swe oczy widokiem, jej piknych ksztaBtów, smagBej delikatnej skóry, nie ska|onej jeszcze toczc j chorob. KoDcami rozdygotanych palców opukiwaB drobne dziewczce piersi, niby to badajc stan jej zdrowia. Przecie| chorzy tytuBowali go  doktorem"! Udana mistyfikacja! Obok na ssiednich Bó|kach dogorywaBy wy- 207 gBodzone, brudne i [mierdzce szkielety, powleczone owrzo-j dzon skór, mBode i stare, wszystkie o jednakowo odra|ajcym wygldzie, godnym politowania  kobiety chore na gruzlic. W zestawieniu z nimi Bella wydawaBa siej jeszcze pikniejsza. Wtpliwe zreszt, czy Roman widziaB co[ wicej poza Bella rozBo|on na czystym prze[cieradle J tak odbijajcym od zgnojonych Bó|ek, na których :>?01C| inne wizniarki. Po có| miaBby psu sobie estetyczne do-1 znania rozgldaniem si po obrzydliwej sali, peBnej mki,| udrczenia i [mierci