Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Barb - mruczała Agatha - zbyt dużo mówi i ma paskudny zwyczaj brania kotów na ręce bez pozwolenia.) Annie doskonale wiedziała, że nie może trzymać wydrukowanych wskazówek w hotelu. Widziała już niejedną konferencję dla miłośników literatury sensacyjnej i dobrze wiedziała, że niektórzy ludzie zrobią wszystko, byle wygrać; są też i tacy, którzy byliby gotowi zapoznać się ze wskazówkami przed czasem. Dlatego nie zdziwiła jej wiadomość, że ktoś poprzesuwał pudła w rejestracji; widocznie w nocy próbowano dotrzeć do poufnych informacji. Annie była jednak sprytniejsza. - Pani Darling! Drogę zastąpił jej kierownik hotelu. Ed Merritt, łysiejący mężczyzna po trzydziestce, był bardzo zagniewany z powodu nieszczęścia, które spadło na jego hotel. - Natychmiast trzeba położyć kres celowemu niszczeniu cudzej własności! - powiedział ze złością. Jakby to była moja wina - pomyślała Annie. - Akty wandalizmu nie są częścią programu - wyjaśniła. Pyzaty kierownik spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Miałem dzisiaj trzy kontrole. Obawiam się, że jakiś wariat zechce nas teraz oskarżyć o to, że wazy nie były należycie zabezpieczone i że od czasu wypadku chorobliwie boi się przejść pod balkonem. Ta waza nie mogła spaść sama! W dodatku policja nie chce mnie wpuścić na dach, żebym sam to sprawdził. Annie chciała załagodzić sytuację. - Proszę się nie martwić. Wszyscy wiemy, że to nie był zwykły wypadek. Nikt nie powinien się bać. Waza miała trafić Neila Bledsoe, a to znaczy, że wszyscy inni... Merritt zrobił się blady jak ściana. - O Jezu! Ktoś chciał go zamordować? - jęknął. Annie zbyt późno zrozumiała, że wybrała niewłaściwy argument. - Co się tu dzieje? - pytał rozgorączkowany kierownik. - Jesteście grupą fanatycznych wyznawców jakiegoś kultu Christie? Zaplanowaliście sobie prawdziwe morderstwo? Wielki Boże! Proszę pani! Nie wolno wam zabijać ludzi! - Proszę się nie martwić - odparła Annie, niezbyt grzecznie. - Policja da sobie radę. Przepraszam, muszę teraz zanieść te kartki do rejestracji. To wskazówki. Widząc wytrzeszczone oczy kierownika, Annie dodała: - Wskazówki dla poszukiwaczy skarbu, a nie dla mordercy. Annie spodziewała się, że do poszukiwania skarbu zgłosi się wielu chętnych, ale mimo to zdziwił ją widok holu pełnego zawodników. Niektórzy już zapomnieli o dobrych manierach. Jakaś wysoka kobieta o jędzowatej twarzy złapała Annie za ramię tak mocno, jakby chciała je wykręcić. - To niesprawiedliwe! - krzyknęła, pokazując na zebranych. - Co? - spytała Annie, próbując wyrwać się z żelaznego uchwytu. - Ci, którzy znaleźli się na początku, mają przewagę - syknęła kobieta. - Gdyby życie było sprawiedliwe - powiedziała Annie, odchodząc - nigdy by nie napisano żadnej powieści kryminalnej. Potem dwie pulchne matrony oddzieliły Annie od tłumu tak zręcznie, jakby były wyszkolone przez mafię. Jedna zastąpiła jej drogę, a druga stanęła za plecami. - Bardzo udana konferencja, pani Darling. Annie poczuła miętowy oddech starszej pani; nie widziała nic oprócz jej wielkiego biustu. - Pewnie zgodzi się pani ze mną, że umiejętność współpracy jest cechą typowo amerykańską - mówiła starsza dama. - Ja zawsze współpracuję z Goldie - mruknęła za plecami Annie ta druga, bezczelnie pchając się na organizatorkę konferencji. - Im więcej ludzi, tym weselej - odparła radosnym głosem Annie. - Ojciec Agathy był przecież Amerykaninem. Korzystając z chwilowej nieuwagi natrętnych kobiet, Annie zrobiła jeden krok w bok i wyrwała się z okrążenia. Była już blisko rejestracji i właśnie spostrzegła Maxa, wypatrującego żony, kiedy podszedł do niej starszy pan ubrany jak młodzieniec i zaczął ściskać jej dłoń. - Wszyscy są bardzo podnieceni. I słusznie. Nie da się uniknąć zatargów. Kto będzie sędziował? Annie pierwszy raz widziała tego mężczyznę. Za okularami w eleganckiej rogowej oprawce, błyszczały przerażająco inteligentne oczy. Ten człowiek na pewno jest naukowcem. - Członkowie Towarzystwa Obchodów Stulecia Agathy i Christie z Broward's Rock - odparta szybko. Towarzystwo to wymyśliła sobie na poczekaniu. - Prezeską jest ta pani w zielonym żakiecie. Wszelkie pytania proszę kierować właśnie do niej - dodała, wskazując Henny z trudem przeciskającą się do recepcji. Starszy pan był zadowolony. - Doskonała organizacja, to widać. Annie wreszcie dotarła do Maxa i spojrzała na niego z obawą. Max uspokajająco kiwnął głową. Annie odetchnęła z ulgą. To znaczy, że rozwiesił plakaty z informacjami, pozwalającymi odgadnąć wybrane tytuły książek Agathy Christie. Przy każdym plakacie stał na warcie ktoś z klubu książki, prowadzonego przez Henny. Na parterze hotelu rozwieszono w różnych miejscach dwadzieścia pięć plakatów. Max będzie musiał dostarczyć na stanowiska przy plakatach karteczki z tytułami książek (dwadzieścia cztery książki i jedna nowelka, dla zmylenia uczestników zabawy), a Annie rozda kartki ze wskazówkami pomagającymi odgadnąć, o jaki tytuł chodzi. Najpierw jednak trzeba będzie wyjaśnić zasady gry. Annie spojrzała na tłum zdenerwowanych ludzi. Wszyscy patrzyli na nią i na pudełko, które przyciskała do piersi

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Mówiono o nim, że kiedyś jego szofer spowodował wypadek, jadąc po wąskich drogach Kornwalii z prędkością, która miała "rozgrzać" towarzyszącą Valance'owi wyjątkowo lodowatą...
  • 19 Przeto drugą migrację Gotów znad Bałtyku nad Morze Czarne musimy umieścić w tym mniej więcej siedemdziesięcioletnim okresie, ale przyczyna, która ją wywołała, kryje się...
  • Informacja kończyła się prośbą do rodziny o zezwolenie na pogrzeb jej szczątków na planecie, by "nawet tak słaba i nieudana córka Wspanialej Rasy mogła spoczywać na ziemi, która...
  • Oto jak ku swej własnej udręce znalazłam się następnego dnia na grzbiecie przerażającej bestii, która bryzgając błotem spod podków, cwałowała po okręgu na końcu długiej...
  • Wiadomość o jego śmierci została ogłoszona nazajutrz wczesnym rankiem i pierwszą osobą z otoczenia Wojtyły, która ją usłyszała przez samochodowe radio, był kierowca...
  • - Czy żąda pan, abym popełniła pocałunek? Było to świetnie zagrane: figlarna dziewczyna z 1915 roku, która podkpiwa sobie z wiktoriańskiego żarciku; wyglądała absurdalnie i...
  • Ta Twoja nagła ucieczka, którą ból mój, jakkolwiek tak wynalazczy w środkach nowych cierpień, nie jest zdolen w całej doniosłości jej smutku, dostatecznie określić, żaliż to...
  • Oto opowiedziałem wam dokładnie wszystko o krajach północy aż do Oceannego Morza; teraz opowiadać będziemy o innych krainach i zawrócimy aż do Wielkiego Chana i do krainy, którą...
  • - Obawiam się jednak, że Magia, która powinna mnie chronić, nie będzie chroniła reszty was...
  • Marielle Soderson, która dotarła już do werandy (Gary zdążył zniknąć w środku, taki z niego dżentelmen), krzyknęła i zarzuciło ją w bok, na drzwi...