Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

– Wykapana Manon – dodał starzec biorąc mnie pod brodę. Odparłem głupkowato: – Bo też, proszę pana, jesteśmy z jednego łoża i kocham siostrę jak samego siebie. – Słyszysz go? – rzekł stary do Lescauta – sprytny chłopczyna. Szkoda, doprawdy, że to dziecię tak mało obyte jest z ludźmi. – Oho, proszę pana, widywałem ich dosyć u nas po kościołach; myślę, że i w Paryżu, znajdę głupszych od siebie. – Patrzcie – dodał – to nadzwyczajne jak na chłopaka z prowincji. Rozmowa toczyła się cały czas w tym tonie. Manon, z natury śmieszka, kilka razy o mało nie zepsuła wszystkiego swymi wybuchami. Znalazłem przy wieczerzy sposób opowiedzenia panu de G*** M*** jego własnej historii oraz nieszczęśliwego losu, jaki go miał spotkać niebawem. Lescaut i Manon drżeli podczas mego opowiadania, zwłaszcza, gdy kreśliłem żywy portret gospodarza, ale miłość własna nie pozwoliła mu się poznać; zakończyłem zaś tak zręcznie, iż pierwszy uznał historię za bardzo pocieszną. Okaże się w dalszym ciągu, że nie bez przyczyny wspomniałem tę scenę. Wreszcie kiedy się zbliżała godzina spoczynku, G*** M*** zaczął mówić o swych uczuciach i o niecierpliwości, jaka go pali. Lescaut i ja pożegnaliśmy się. Odprowadzono starego 30 do pokoju, Manon zaś, wyszedłszy pod pozorem potrzeby, dogoniła nas u bramy. Karoca, która czekała o kilka domów dalej, podjechała na skinienie; ulotniliśmy się w jednej chwili. Mimo że w moich własnych oczach postępek ten był szczerym hultajstwem, nie był on najbezecniejszy z tych, jakie miałem sobie do wyrzucenia. Więcej skrupułów budziły we mnie pieniądze zdobyte w grze. Zresztą równie mało skorzystaliśmy z jednego co z drugiego łupu; a niebo sprawiło, że lżejszy występek spotkał się z surowszą karą. G*** M*** spostrzegł niebawem, iż padł ofiarą szajki. Nie wiem, czy jeszcze tego wieczora uczynił kroki, aby nas odszukać, ale przy jego wpływach poszukiwania te nie mogły zostać bez rezultatu. Byliśmy dość nieopatrzni, aby liczyć na wielkość Paryża i na odległość dzielnicy, w której szukaliśmy schronienia. G*** M*** nie tylko zdobył rychło wiadomości o naszym miejscu pobytu i trybie życia, ale dowiedział się, kto jestem, jakie życie wiodłem w Paryżu, toż samo o dawnym stosunku Manon z panem de B***, o sposobie, w jaki go wystrychnęła na dudka; słowem, o wszystkich gorszących szczegółach naszej egzystencji. Postanowił nas uwięzić i potraktować nie tyle jako zbrodniarzy, ile jako parę kutych hultajów. Byliśmy jeszcze w łóżku, kiedy wszedł urzędnik policji z półtuzinem straży. Zagarnęli przede wszystkim nasze pieniądze lub raczej pieniądze pana de G*** M*** i kazawszy się co rychlej ubrać, sprowadzili nas do bramy, gdzie ujrzeliśmy dwie karoce. Do jednej wpakowano bez żadnych wyjaśnień biedną Manon, w drugiej zawleczono mnie do Św. Łazarza3. Trzeba samemu doświadczyć nieszczęść tego rodzaju, aby osądzić rozpacz, jaka mną owładnęła. Strażnicy posunęli okrucieństwo tak daleko, iż nie pozwolili mi uściskać Manon ani też zamienić z nią słowa. Długo nie wiedziałem, co się z nią stało. Było to niewątpliwie szczęście dla mnie, że nie domyśliłem się tego od razu, tak straszliwa bowiem katastrofa przyprawiłaby mnie o utratę zmysłów, a może i życia. Porwano tedy w mych oczach nieszczęsną kochankę i wtrącono do kaźni, której sama nazwa przyprawia o zgrozę. Cóż za los dla uroczej istoty, która zajmowałaby pierwszy tron świata, gdyby wszyscy mieli moje oczy i serce! Nie obchodzono się z nią okrutnie! ale zamknięto ją samotnie w więzieniu; nałożono jej przy tym dość uciążliwą pracę jako nieodzowny warunek porcji wstrętnego jadła. Dowiedziałem się o tych smutnych szczegółach dopiero później, kiedy sam przecierpiałem wiele miesięcy twardej pokuty. Mnie również strażnicy nie uprzedzili o celu drogi; poznałem swój los dopiero u bram Św. Łazarza. Byłbym wolał śmierć niż to, czego spodziewałem się w owych murach; miałem straszliwe pojęcie o tym zakładzie. Przestrach mój wzmógł się, skoro przy wejściu strażnicy przeszukali powtórnie moje kieszenie, aby się upewnić, że nie zachowałem broni ani innych niedozwolonych przedmiotów. Superior zjawił się niebawem; uprzedzono go o mym przybyciu. Pozdrowił mnie z wielką słodyczą. – Mój ojcze – rzekłem – tylko żadnych upokorzeń; wolę tysiąc razy stracić życie niż znieść coś podobnego. – Nie, drogi panie – odparł – niech się pan tylko zachowa rozsądnie, a będziemy z siebie zadowoleni. Poprosił, abym się udał do pokoju na piętrze. Poszedłem za nim bez oporu. Strażnicy przeprowadzili nas aż do drzwi, superior zaś wszedłszy ze mną dał znak, aby się oddalili. – Jestem zatem więźniem w tym domu? – spytałem. – Cóż tedy, ojcze, myślisz począć ze mną? Superior zdawał się zachwycony moim zachowaniem pełnym umiarkowania i rozsądku. – Obowiązkiem naszym – rzekł – będzie pracować nad tym, aby obudzić w tobie, dziecko, miłość cnoty i religii; twoim zaś korzystać z naszych rad

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Niedobre te kobiety: przezywaja nasz strach i ich cierpliwosc musi byc wciaz dla tego strachu, wiec jej czasem zabraknac musi dla nas...
  • Jednak ze względu na wskazane wyżej zjawisko modyfikacji znaczeń słów w zależności od tego, kto tych słów używa i wobec kogo są wygłaszane, należy zapamiętać, iż poza...
  • Husejn pasza, zaślepiony poprzednim rozbiciem giaurów pod Ujvarem tudzież podbojem Levy i Nitry, wystąpił na spotkanie tego iście niezliczonego mnóstwa giaurów i stoczył...
  • Jeśli istotnie taka jest jego funkcja, jak to się wobec tego dzieje, że ona, laureatka konkursu literackiego, nie jest w stanie spotkać się z żadnym z agentów twarzą w twarz? Jeśli...
  • Cmoktając fajkę i patrząc na tego rumianego, nażartego junaka o rozpalonych uszach, Stalin myślał o tym, o czym zawsze myślał na widok swoich gorliwych, gotowych na wszystko,...
  • Dotąd zapraszałem i zdawałem się przyjmować łaskę od tego, co do nas wchodził (bo bodaj rzecz naszą uważaliśmy za dzieło nasze, na naszą chwałę; przynajmniej to uczucie...
  • - Oddaj mu, a będziesz odtąd wędrować w cieniu strachu aż po kres twego życia - a nawet i później! Tak jak teraz my dwaj musimy krążyć tutaj z powodu tego Przekleństwa! Puzderko i...
  • Wiem tylko, że był aresztowany, ale za co, tego nie wiem...
  • Przy sześćdziesiątym piątym okrążeniu ustalił rekord tego wyścigu, dystansując współzawodników o całe jedno okrążenie z szybkością dziewięćdziesiąt siedem i...
  • Z tego zakBopotania i pitrzcych si przeszkód nawet przestaB mnie interesowa krajobraz widziany z okna wagonu, a przecie| wjechali[my w krain sBoDca, bujnej zieleni, sadów i winnic z urodzajów sByncych