Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

— Mój przyjaciel…? — Nagle odwrócił się do wielkiego blondyna i roześmiał się. — Christopher nie jest moim przyjacielem! Jest tylko wynajętym mięsem. Nie mam przyjaciół. Mam jedynie wrogów i kochanki. — Nie jestem ani jednym, ani drugim. Dlaczego chciał pan ze mną rozmawiać? — Bo mam nadzieję, że zanim stanie się pani tym pierwszym, zostanie tym drugim. — Ma pan dość wysoką opinię o sobie. Jestem mężatką. — Widzę. Jest pani zbyt kiepsko ubrana jak na samotną kobietę. — Dziękuję za komplement. Umie pan sprawić, by kobieta poczuła się w siódmym niebie. Jack Amberson położył dłoń na jej dłoni, a kiedy spróbowała ją wyciągnąć, przycisnął mocniej. Jego oczy wyglądały jak dwa nie pasujące do siebie kamyki i miał znakomicie opanowaną sztuczkę aktorów filmowych — nie mrugał. — Jest pani także zbyt piękna, by cierpieć samotność. Kobiety takie jak pani nie są długo pannami, a mężczyźni ich życia uważają, że zawarcie związku małżeńskiego zapewnia utrzymanie wilczej sfory z daleka. Tyle że piękna kobieta pozostaje piękna, choćby miała dziesięć obrączek i pas cnoty z najlepszym zamkiem. Przyniesiono szampana i wielką miskę parmezanowych kulek. Jack Amberson natychmiast wepchnął sobie garść smakołyku do ust. Siedział, uśmiechał się, ruszał ustami i wpatrywał się w Susan w ogóle nie mrugając oczami. — Wzniosę na pani cześć toast — oświadczył, kiedy przełknął. Uniósł kieliszek i stuknął się z Susan. — Za równoczesny orgazm! Nie umiała dokładnie określić momentu, w którym zdecydowała się pójść z nim do łóżka. Włożył pustą butelkę Dom Perignona szyjką do dołu do kubełka z lodem i powiedział: — Mam mnóstwo szampana w domu. Uświadomiła sobie wtedy, że pójdzie do niego — i co to oznacza. Wyszli z restauracji tuż po pierwszej, otoczeni barykadą z ludzkich ciał. Czekające na chodniku dwie dziewczyny zapiszczały i krzyknęły: — Jack, kochamy cię! — kiedy jednak chciały podejść bliżej, zostały odepchnięte. Do krawężnika podjechał błyszczący długi lincoln i wsiedli do kabiny pachnącej skórzaną tapicerką i bardzo drogimi perfumami. Zamknięto drzwi i skryci za ciemnymi szybami popłynęli w noc. — Jaki jest twój mąż? — spytał Jack. — Jeff? Robi programy telewizyjne. Bardzo ciężko pracuje. Za ciężko. — To dlatego cię uderzył? Susan poczerwieniała. — Skąd wiesz? — Piękna mężata blondynka siedzi o jedenastej wieczór sama w barze z czerwonym śladem na policzku i rozmazanym tuszem do rzęs… jaki inny wniosek można wyciągnąć? Susan przez chwilę zwlekała z odpowiedzią. — Przyszedł późno do domu i kolacja nadawała się już tylko do wyrzucenia. Pracowałam całe popołudnie, chciałam przygotować coś szczególnego. — Powinnaś go upokorzyć. Tacy faceci muszą być upokarzani. — Nie chcę go upokarzać. Chcę tylko, by poświęcał mi więcej uwagi. Wszystko skupia się wokół niego i tego, co robi. Gdyby mi pozwolił, mogłabym zostać dobrą aktorką. Tony Scott powiedział, że byłam jednym z najbardziej obiecujących młodych talentów, jakie widział w ciągu kilku lat. Jack położył jej dłoń na kolanie. — W pełni się z nim zgadzam. To kolejny powód, dla którego powinnaś sprawić, by twój mąż poczuł się malutki. Wiesz, co powinnaś zrobić? — Co? — Iść ze mną do łóżka, a po powrocie do domu dokładnie mu o wszystkim opowiedzieć, z najdrobniejszymi szczegółami. Powiedzieć, jak wielkiego mam palanta. Jak krzyczałaś, kiedy dostałaś orgazmu. Nic na to nie odpowiedziała. Podjęła decyzję, że się z nim prześpi, ale postanowiła, że nikomu o tym nie powie — nawet Hazel. Nie wyszła z domu, by Jeff źle się poczuł — chciała tylko znaleźć potwierdzenie, że inni mężczyźni uważają ją za seksowną, podniecającą i interesującą, a sześć lat małżeństwa nie wyprało z niej osobowości, jak proszek wypiera atramentową plamę z chusteczki. Jechali przez Bel Air i w którymś momencie skręcili we wznoszącą się stromo drogę. Otwarła się zdalnie sterowana brama z kutego żelaza i limuzyna wjechała na teren posiadłości. Na szczycie wzgórza — wśród kwitnących krzewów — stał ogromny, pokryty czerwoną dachówką dom o architekturze kojarzącej się z włoską. W każdym oknie paliło się światło. — Witam w moim skromnym domu — powiedział Jack, delikatnie głaszcząc udo Susan. Kiedy wyszła z łazienki, czekał w łóżku. Miał na sobie jedynie czarne jedwabne spodnie od pidżamy, a na głowie czarną bandanę. Oglądał jeden ze swoich starych filmów w telewizorze wielkości małego budynku. — Włączyłem i właśnie szedł — wyjaśnił. — „Jeźdźcy chmur”. To dobry znak. Przed wyjściem z łazienki Susan owinęła się czarnym jedwabnym szlafrokiem, który tam znalazła. Podeszła do łóżka i uklękła obok Jacka. Sypialnia cała była urządzona w bieli: białe dywany, białe zasłony w oknach, na pomalowanych na biało stolikach stały w białych wazonach białe lilie. Na ścianie naprzeciwko łóżka wisiał wielki obraz, ukazujący kobietę o skórze tak bladej, aż białej, z dziwnymi — także niemal białymi — włosami. Miała szeroko rozchylone uda i bladoróżowa plamka między nogami była jedynym kolorowym akcentem w całym pomieszczeniu. Jack wyłączył głos w telewizorze, obraz zostawił. Na filmie jechał właśnie na koniu granią góry w Montanie. Prawdziwy Jack wyciągnął rękę i rozwiązał luźny jedwabny pasek wokół talii Susan, a potem uniósł się i zsunął szlafrok z jej ramion. Była całkowicie naga. Skórę miała prawie tak bladą jak dziewczyna na obrazie, tyle że u niej widać było na piersiach błękitne żyłki, a u tamtej nawet sutki miały kolor opadłych płatków białych róż, leżących na mokrej ziemi. Blond włosy Susan niemal świeciły w jasnym świetle. Jack położył ją na łóżku i zaczął całować. Tak dawno nie całował jej nikt oprócz Jeffa, że bardzo jej to przeszkadzało, ale równocześnie było podniecające i niemal natychmiast poczuła, jak robi się mokra. Mężczyzna obrócił ją na plecy, ukląkł obok i wyjął ze spodni sztywny członek. Był ogromny, znacznie większy niż Jeffa, miał wielką, napęczniałą purpurową żołądź z dziurką, która wyglądała jak oko wyrzuconego na brzeg pstrąga

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • ROZDZIAŁ 18 CZEGO TY CHCESZ ODE MNIE, CZŁOWIEKU? — Czego ty chcesz ode mnie, człowieku? — powiedział ze znużeniem Beniamin Parker i spojrzał na Alexa niemal z niechęcią...
  • Jego nos zaś — oświadczył mi, kładąc owłosiony paluch na czubku owłosionego nochala — wygląda zapewne tak, jak inne nosy, nieprawdaż? Chciałem mu powiedzieć, że z jego dziurek...
  • Heyking opowiadał, że cesarz powiedział mu w Poczdamie, iż gdy wysłał swojego najlepszego ambasadora i swojego najlepszego admirała, ci chyba do czegoś dojdą; i zapytał, na co...
  • - Jesteście wyższą cywilizacją? - zapytałem, choć powinienem był zapytać „czy uważacie się za wyższą", ale, jak ci powiedziałem, zupełnie nie mogłem pozbierać myśli...
  • A skd|e to si bierze? Gdy nauczyciel mówi o rzeczach bBahych, wprost pospolitych, powiedzmy nawet szorstko: tych ze [mietnika, pojtny uczeD sBucha najgorliwiej, wie, |e wówczas co[ zaczyna si, rodz si same z siebie sBowa mBode jak nowe dzieci
  • - Nie możemy tego wiedzieć, dopóki tego nie zrobi, ale z ośmioma procentami udziałów w ręku ma równie dużo do powiedzenia jak pan - powiedział nowy sekretarz...
  • Mistrz ów wyjawił im swą tajemnicę: - Ilekroć przebywasz z kimś, lub masz coś przeciwko komuś, musisz powiedzieć sobie: umieram i ta osoba również umiera...
  • Sumując można powiedzieć, że istotą wsparcia emocjonalnego osób uzależnionych i współuzależnionychjest emocjonalne wzmocnienie icn i pomoc w zmotywowaniu do podjęcia...
  • W mojej głowie aż buzowało od nadmiaru pytań i różnych ewentualności, lecz zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, do naszego stolika podszedł kelner z pytaniem, czy jest tutaj...
  • Ach! do stu piorunów, jemu w to graj, starłby w" tej chwili na proszek całą kolumnę Vendóme! — Nuże, zaczynaj! — powiedział Goujet umieszczając własnoręcznie w gwoździarce...