Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

- Kanieczno, nie pa kitajski! - odwzajemnił się Chavez. - Idziemy! - "Iwan Siergiejewicz" ruszył prosto w najgęstszą ciżbę. Nadal czuł, że coś jest tutaj nie tak, ale co? Dopiero po kilkunastu krokach Clark zrozumiał, co go tak męczy. Okazało się, że wszyscy demonstranci na obrzeżu tłumu należą do służb nadzoru. Za to im głębiej, tym więcej widziało się zwykłych robotników. Inny był też nastrój i chociaż Clark z miejsca zaczął wołać, że jest z Rosji, nie rozwiało to do końca podejrzliwości, z jaką na nich patrzono. Również odpowiedzi na zadawane pytania były mniej oględne niż te poprzednie. Wkrótce demonstracja ruszyła na dany znak w inne miejsce, przenosząc się w pobliże podium z mikrofonem. Dopiero wówczas nastrój zmienił się do reszty. Hiroszi Goto odwlekał swoje przybycie, denerwując nawet ludzi ćwiczonych od dzieciństwa w cnocie cierpliwości. Podszedł do mikrofonu z powagą i ukłonił się pod adresem swej świty, zebranej z tyłu podium. Wokół czekali już operatorzy kamer telewizyjnych. Szło teraz tylko o to, by zbić manifestantów w jednolitą, zwartą masę. Goto zwlekał jednak w dalszym ciągu, a ludzie cisnęli się coraz bardziej, źli i podenerwowani. Clark czuł teraz wyraźnie niezwykłość sytuacji. Być może musiało tak być? Japończycy byli członkami społeczeństwa tak uporządkowanego, że mogli się wydawać rodem z innej planety. Uprzejmość tutejszych ludzi zupełnie nie pasowała do podejrzliwości, z jaką traktowali cudzoziemców. Clark zaczął się w pewnej chwili naprawdę bać: najpierw tylko trochę, jak gdyby usłyszał ostrzegawczy szept, który podpowiadał, że robi się gorąco, i to pomimo faktu, że z pozoru nie działo się nic nadzwyczajnego. Ot, jeszcze jeden polityk wygłasza mowę do japońskiego ludu. Ktoś, kto omal nie stracił życia w Wietnamie, a potem wielokrotnie ryzykował w innych krajach, i kto znów znalazł się daleko od domu, powinien był wyczuć od razu, o co chodzi, lecz tym razem wiek i doświadczenie Clarka obracały się przeciwko niemu. Wielkie rzeczy! Nawet rozjuszeni robotnicy w środku tłumu nie byli wcale tacy źli. Co, mają się cieszyć, że znaleźli się za bramą, że stracili robotę? Każdy by się złościł. Goto upił łyk wody i gestem zachęcił zebranych, by skupili się jeszcze ciaśniej wokół podium. Im dłużej Clark rozglądał się wokół siebie, tym wyraźniej wydawało mu się, że słyszy ostrzegawczy szept. Ilu ludzi zgromadziła manifestacja? Dziesięć, piętnaście tysięcy? Wszyscy przycichli nagle, jak na rozkaz. A może ktoś wydał ten rozkaz? Clark znowu się rozejrzał i dostrzegł coś, co przedtem uszło jego uwagi. Ci na samym skraju zgromadzenia mieli na rękawach marynarek opaski. Garnitury! Clark omal nie zaklął, zły, że zapomniał, jak ubierają się japońscy brygadziści. Zwyczajni robotnicy odruchowo podporządkowywali się każdemu, kto wyglądał i zachowywał się jak nadzorca przy taśmie. Ludzie z opaskami zachęcali, by zbić się jeszcze ciaśniej, w jedną ludzką masę. Goto zaczął przemówienie niezbyt głośno. W tłumie zrobiło się naraz bardzo cicho. Wszyscy nastawili uszu. Obaj agenci CIA żałowali, że mieli tak mało czasu, żeby popracować nad japońskim. Ding rozumiał chyba więcej od Clarka, bo z pewną siebie miną rozglądał się i zmieniał obiektywy. Po chwili odezwał się szeptem do Clarka, oczywiście, już po rosyjsku: - Dlaczego oni wszyscy są tacy sztywni? Kiedy Goto przemawiał, Clark, który rozumiał tylko piąte przez dziesiąte, patrzył na reakcje publiczności. Najpierw nic, znów nic... Ogólny ryk entuzjazmu, jaki wydobył się nagle z tysięcy gardeł, zaskoczył go zupełnie. W tłumie było tak ciasno, że trudno było nawet bić brawo. Jak tam Goto? Nie widać, za daleko. Clark sięgnął do torby Chaveza i podniósł do oczu aparat z teleobiektywem. Teraz widział wyraźnie, jak Goto cieszy się z wiwatów i czeka, aż ucichną, by podjąć wątek. Ho, ho. Wiemy, jak rozmawiać z prostym człowiekiem, co? Clark zdawał sobie sprawę, że chociaż politycy skrzętnie to ukrywają, wypatrują entuzjazmu słuchaczy z jeszcze większą łapczywością niż aktorzy przed kamerami. Goto mówił teraz dużo głośniej i bardziej gestykulował. Zaledwie dziesięć czy piętnaście tysięcy słuchaczy? Dla Clarka nie ulegało wątpliwości, że dla Goto manifestacja jest tylko próbą generalną. Clark jeszcze nigdy w życiu nie czuł się bardziej na widoku niż teraz. W innych częściach świata - w ZSRR, w Iranie czy na ulicach Berlina - łatwiej mu było wmieszać się w tłum i zniknąć. A tu? Co gorsza nie rozumiał nic z tego, co mówił Goto. Goto jeszcze bardziej podniósł głos i w pewnej chwili palnął pięścią w mównicę. Demonstranci zanieśli się krzykiem. Goto mówił coraz prędzej, chciwie obserwując, jak ludzie cisną się ku niemu, by nie uronić ani słowa. Polityk nie uśmiechał się już, tylko rozglądał po placu, wodząc spojrzeniem ponad morzem głów. Co pewien czas zatrzymywał spojrzenie na pojedynczych osobach, pewnie po to, by sprawdzić ich reakcję. Widać było, jak bardzo cieszy go to, co ujrzał. Zdobył zaufanie i posłuch do tego stopnia, że kiedy zawieszał głos, ludzie przestawali oddychać. Clark wycelował teleobiektywem w tłum, czując falowanie ludzkiej masy. Goto bawił się tym wszystkim. Na pewno

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • 1) wypełnić, l naPB^zapełnić: fossam aggere (pa-ludem cratibus) VII 58; 79; — 2) uzupełniać, dopełnić: quod deperierat VII 31; muri altitudinem osiągnąć VII 23...
  • I oto - "oto" poczynało się tym samym wysokim tonem, co poprzednio "Ach" we frazie: "Ach, dziewczę drogie" - oto - tu w orkiestrze rozpętał się cały czar instrumentalny, z jakim...
  • Żadna rodzina narodów nie utrzyma się bez postawienia na pierwszym miejscu przykazania Boga i bliźniego...
  • 1-8 1855- 64), Narodnyje russkije legiendy (1859, objęty zakazem cenzury do 1914, wyd...
  • Ale zrozumiaĹ‚, ĹĽe tak naprawdÄ™ kochaĹ‚a go...
  • ') Starsi przestrzegajÄ… ich aby tego nie czynili, bo to sÄ… duchy nieboszczykĂłw...
  • 2/ I je[li zamierzaBby zrobi to samo z Shirin-Gol, kiedy ona doro[nie, mo|e sobie oszczdzi caBego zachodu, bo ona nie chce harowa przy synach - sami blizniacy przysparzali jej wystarczajco wiele trosk i obowizkĂłw - ani nie chce cierpie, w razie gdyby Allah zdecydowaB si uczyni z jej dzieci shahid
  • Cztery lata później przyjÄ™to na uzbrojenie pocisk, ktĂłry wybuchajÄ…c po uderzeniu w miÄ™kkÄ… przeszkodÄ™, tworzyĹ‚ odĹ‚amki...
  • — SÄ… tam nawet osobne pokoje sĹ‚uĹĽbowe dla robotĂłw osobistych -T dodaĹ‚ zachwycony...
  • Gdy biorÄ… pannÄ™ mĹ‚odÄ… z domu (w niedzielÄ™, niekiedy w ponie- dziaĹ‚ek): 632 W Ĺ‚uĹĽeĹ„ku kaĹ‚ynowym dwa dzwony maĹ‚eseĹ„ki, a choć ony maĹ‚eseĹ„ki, ale hoĹ‚osneĹ„ki, wydzwonyĹ‚y i...