Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Każdy rycerz był inny: jeden poważny, drugi wesołek, jeden zadziorny, inny łagodny, a potem, zaczarowani w kamienie – wszyscy stali się jednakowi. Gdy po sześciu godzinach siedzenia wypuszczono mnie razem z mamą, ona chwiała się na nogach i milczała. Dopiero w domu, przy Lilce, zaczęła mówić. Doktor Rosiewicz był w AK. Mama pamiętała, że już w 43 wzywało go gestapo. Niczego nie udowodnili. A teraz NKWD i aresztowanie. Oficer mówił, że mają dowody: Rosiewicz to angielski szpieg. Ukrył radiostację. Nadaje do Londynu. – Czy ojciec był w to wmieszany? – pytała Lilka. – Nie wiem, ale m n i e by chyba powiedział... 21 – A może nie? – wtrąciła Lilka. – Ciągle tam chodził. – Nie, to niemożliwe... Niemożliwe... Rosiewicz by go nie dopuścił! Takiego durnia!! – krzyknęła nagle z wściekłością. – Czy wiesz? On im się przyznał, że zna i polski, i niemiecki, i rosyjski, i angielski! Więc oficer natychmiast: „Éto szpión!” I waszego ojca pierwszego stamtąd zabrali. Jeszcze wczoraj, w dzień. Innych mężczyzn, Niemców, Polaków, wywieźli w nocy. Oficer w kółko powtarzał: „Izmiénniki búdut nákazany” – „Zdrajcy zostaną ukarani”. A przecież to byli pacjenci, chorzy ludzie... – A mówiłaś im, że jesteś Żydówką, że to ojciec cię uratował? – Oczywiście! Natychmiast! Oni na to: „Jesť jewriéi komunísty i jesť jewriéi szpióny i diwiersánty”. Lilka podała mamie śniadanie. Mama popijała herbatę. Jeść nie chciała, nie mogła. Mówiła jeszcze, że jutro, o świcie pójdzie do Rosjan, do NKWD. Wszystko opowie, wytłumaczy. I ojca zwolnią. Muszą zwolnić! Po dwu tygodniach starań, pisania podań po rosyjsku i dawania łapówek, mama dowiedziała się, że ojciec jest w obozie pracy. Obóz ten nazywał się „Sikawa”. Był oddalony od Łodzi o kilkanaście kilometrów. Mama powiedziała do Lilki: – Pójdę tam jutro z Dzidką. Wezmę pierścionki. Przekupię strażnika. Wejdę do komendanta. Wszystko opowiem. On zrozumie. Musi zrozumieć. Ojciec chciał ratować żonę i dzieci. Co miał robić? Pójść na gestapo, powiedzieć: „Jestem Niemcem, ale już dłużej nie chcę być Niemcem”? Czy miał „dla honoru”, dla ambicji, dla głupiego kaprysu skazać całą rodzinę na śmierć? Przecież nie był hitlerowcem, gestapowcem, nie był nawet niemieckim żołnierzem. Wyruszyłyśmy do „Sikawy” o świcie. Szalała śnieżyca. Wiał silny wiatr. Tramwaj dowiózł nas do krańców miasta, dalej komunikacji nie było. Szłyśmy piechotą. Człapałyśmy po śniegu, tonęłyśmy w zaspach. Mama co chwilę potykała się i przewracała. Po kilku godzinach, zmarznięte, półprzytomne, dotarłyśmy do posterunku przed obozem. Zatrzymał nas żołnierz. Rozmawiał z mamą po rosyjsku. Przywołał drugiego żołnierza. Ten wprowadził nas do baraku i zrewidował. Znalazł brylantowe pierścionki. Wszystkie trzy. W podwiązkach mego paska do pończoch. Tam je mama ukryła. Żołnierz wrzucił pierścionki do kieszeni. Wypchnął nas z baraku na szosę i pokrzykiwał: – Wot bladiúgi! Wot burżújki! Szło się teraz łatwiej, śnieg przestał padać, wiatr ucichł, świeciło słońce. Wkrótce już stałyśmy przy bramie obozu. Mama podeszła do młodego strażnika. Kręcił się przed drewnianą budką i przytupywał dla rozgrzewki. Mama zapytała o komendanta. – Komandír ujéchał – powiedział strażnik obojętnie. Mama nalegała, tłumaczyła: tu w obozie jest jej niewinny mąż, komendant musi go zwolnić. Na pewno go zwolni. Mąż jest niewinny. – Winowáty ili niewínnyi... Ja nie znáju. Komandír ujéchał. – A może ktoś go zastępuje? Może da się z kimś porozmawiać? – Ja nie znáju, komandír ujéchał – powtarzał uparcie strażnik. Wtedy mama podjęła decyzję desperacką: wejdzie do budynku nie zważając na nic. Szybkim krokiem, ciągnąc mnie za sobą, szła do przodu. Obejrzałam się. Strażnik zsunął z ramienia pepeszę: – Stój! Strieláť budu! Mama zawróciła. I znów stałyśmy obok niego bezradnie. Nagle mama trąciła mnie. – Spójrz! Szosą szli mężczyźni z drewnianymi szuflami do odśnieżania. Więźniowie. Docierały krzyki żołnierzy prowadzących konwój: 22 – Dawáj! Dawáj! Szyrie szág!13 Zbliżali się. Potem złożyli szufle na stos i szli w kierunku budynku. Jedni szybko i żwawo, inni wlekli się jakby ostatkiem sił. Ojca wśród nich nie było. Mały pan w drucianych okularkach coraz bardziej pozostawał w tyle. Zataczał się, stawał. Nagle upadł całkiem blisko nas. Mama ruszyła w jego stronę. Chciała pomóc. – Stój! Ni szágu wpieriód!14 – krzyknął strażnik i podszedł do leżącego. Lekko trącił butem jego głowę. Zatoczyła się wiotko

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • - Panie Stutz - zwrócił się Horowitz uprzejmie do operatora, który właśnie wyłączył kamerę i rozprostowywał ramiona - panie Stutz, mamy tu ujęcie człowieka, którego...
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Wkrótce byłoby za późno, wbiegł więc poza dwór i własnego konia, który w gotowości stał, pochwyciwszy, pędem z nim ku łaźni skoczył - wołając, ile miał siły, a raczej krzycząc...
  • Tak więc mój skarb, który kiedy był zdrowy, to z wesołym śmiechem opowiadał, jak to w Polnej się topił, opowiadał o tym z zapałem tylko po 8 Balbinka - potoczna nazwa ulicy ks...
  • Choć nie byli w stanie znaleźć konia, który uniósłby Bahzella - czego zresztą nikt, co Koniokrad przyznał z humorem, nie był w stanie doko- nać - kwatermistrzowie zakonu...
  • Tak więc w roku 1382 gwałtowną śmierć ponieśli: książę Żmudzi Kiejstut, jego żona Biruta i komtur Ulrich von Kniprode, który nie odzy- skał dla zakonu purpurowego srebra...
  • A to nas, Persów, oskarża się o opilstwo, tylko dlatego że używamy haomy do celów rytualnych; nigdy nie spotkałem Persa, który piłby tyle co niektórzy Ateńczycy...
  • Egoizm nale|y odró|ni od egocentryzmu, który jest postaw niezauwa|ania cudzych potrzeb wskutek nieumiejtno[ci w|ycia si w cudzy punkt widzenia i przeceniania wa|no[ci swej osoby
  • Należało więc za czasów Moj żesza szukać rady u niego, a później u Aarona i jego następców; i u suwerennego władcy ludu bożego, który sprawował władzę bezpośrednio daną mu od...
  • Tymczasem kryje się za tym odwieczny przesąd, który na samym początku przyjęliśmy sobie za punkt wyjściowy: przesad o wyizolowaniu Ziemi – z całego pozostałego...