Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Nie mogę się doczekać jutrzejszego wieczoru. - Mam na imię Maggie - powiedziała ciepło. - I dziękuję bardzo. Mam nadzieję, ze wszystko dobrze wypadnie. Miłego dnia, Patrycjo. -Maggie mruknęła coś do siebie, czyszcząc pędzle. - Jest śliczna - zauważyła po wyjściu Patrycji. - Stara przyjaciółka? -Tak. - Stara, zamężna przyjaciółka. Uniósł tylko brew, dopatrując się w tym ukrytego znaczenia. - Stara, owdowiała przyjaciółka. -Ach. - Bardzo wieloznaczna odpowiedź! - Z niewiadomych dla siebie przyczyn zajął pozycję obronną. - Znam Patrycję od piętnastu lat. - Rany, ależ pan jest powolny, Sweeney. - Opierając biodro o biurko, Maggie przyglądała mu się, dotykając ołówkiem warg. - Piękna kobieta, w bardzo dobrym guście... kobieta z pańskiego środowiska, i przez piętnaście lat nie wykonał pan żadnego ruchu! - Ruchu? - Ton jego głosu stał się lodowaty jak szron na szybie. -Wyjątkowo nieudane określenie, ale pomijając na chwilę to niefortunne wyrażenie, skąd takie przypuszczenie? - Takie rzeczy się widzi. - Maggie wzruszyła ramionami i zaczęła oczyszczać biurko. - Stosunki intymne łatwo jest odróżnić od platonicz-nych. - Jej twarz złagodniała. Miała przecież w końcu do czynienia tylko z mężczyzną. - Założę się, że uważa pan, iż jesteście cholernie dobrymi przyjaciółmi. - Oczywiście, że tak. - Ależ z pana frajer! - Poczuła przypływ sympatii do Patrycji. - Jest więcej niż na wpół zakochana w panu. Sam pomysł i niczym nieuzasadniona poufałość, z jaką Maggie przedstawiła sytuację, zbiły go z tropu. - To absurd! - wyraził zdziwienie. - Absurdem jest tylko to, że nie wpadł pan na to. - Pośpiesznie zgarniała przybory. - Czuję sympatię do pani Hennessy, a przynajmniej jakąś cząstkę sympatii. Trudno jest mi bowiem ofiarować ją w całości, skoro sama jestem panem zainteresowana i nie bawi mnie pomysł, by skakał pan z jednego łóżka do drugiego. 101 Ta cholerna kobieta świętego może wyprowadzić z równowagi, pomyślał. - Prowadzimy śmieszną rozmowę, a mam jeszcze masę pracy. To zabawne jak szybko ton jego głosu staje się sztywny i formalny. - Jeśli o mnie chodzi, na pewno nie będę pana zatrzymywała. Wysuszę te obrazki w kuchni, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu. - Bardzo proszę. Dopóki nie wchodzą mi w drogę. - A ich twórca razem z nimi, pomyślał. - Co pani tutaj zrobiła? - Jak zwykle trochę bałaganu, który mi już pan wypomniał, ale posprzątam go w miarę szybko. Bez słowa wyciągnął jeden z obrazków. Od razu dostrzegł, co ją zainspirowało, jak zamierza wykorzystać sztukę Indian i przeobrazić ją w coś śmiałego i niepowtarzalnie własnego. Nie ważne jak bardzo i jak często wyprowadzała go z równowagi, za każdym razem zaskakiwała go swoim talentem. - Widzę, że nie traciła pani czasu. - To jedno z niewielu drobnych podobieństw miedzy nami. Proszę mi powiedzieć, co pan o nich sądzi. - Że doskonale rozumie pani dumę i piękno. - Niezły komplement, Roganie. - Uśmiechnęła się. - Naprawdę niezły. - Pani wypowiada siebie w swej pracy, Maggie, odsłania w niej pani coraz bardziej własne uwikłania. Wrażliwość i arogancję, współczucie i bezwzględność. Zmysłowość i chłodną rezerwę. - Jeśli chce pan przez to powiedzieć, że jestem zmienna w nastrojach, nie będę protestować. - Poczuła krótkie, bolesne ukłucie. Zastanowiła się, czy nadejdzie kiedyś taki czas, gdy spojrzy na nią w taki sam sposób, w jaki patrzy na jej prace. I co by z tego mogło wyniknąć dla nich, gdyby... - Nie uważam tego za wadę. - Ale utrudnia to pani życie. - Nikt, oprócz mnie, nie cierpi z tego powodu. - Uniosła dłoń i pogłaskała go po policzku, rozpraszając jego uwagę. - Myślę o przespaniu się z panem, Roganie, i oboje o tym wiemy. Tyle że nie jestem panią Hennessy, rozglądającą się za mężem, który pokieruje jej życiem. Zacisnął palce wokół jej nadgarstka, zdziwiony i dziwnie zadowolony z powodu jej nierównego, mocno bijącego pulsu. - Czego pani szuka w życiu? Prawie znała odpowiedź. Miała ją na końcu języka. Ale zgubiła ją gdzieś między jego pytaniem i silnymi, przyśpieszonymi uderzeniami własnego serca. - Powiem panu, kiedy będę miała pewność. - Pochyliła się do przodu, wspięła na palce i przeciągnęła wargami po jego ustach. - A na razie jest dobrze jak jest. Wzięła od niego obraz i zaczęła zbierać pozostałe. 102 - Margaret Mary - odezwał się, gdy ruszyła ku drzwiom. - Na pani miejscu zmyłbym tę farbę z mojej twarzy. Zmarszczyła nos, spojrzała zezem na czerwoną plamę. - Do jasnej cholery - mruknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi. Choć pożegnalna scena mogła schlebić jego próżności, nie poczuł się jednak głęboko i gorzko dotknięty, gdy mu się tak łatwo wywinęła i wywiodła go w pole. To nie był odpowiedni czas, by komplikować jej osobiste życie. W innej sytuacji zaciągnąłby ją po prostu do jakiegoś zacisznego pokoju i przelał w nią tę całą frustrację, tę żądzę i przyprawiające o utratę zmysłów nienasycenie. Oczyściłby się z tego wszystkiego

Tematy

  • Zgłębianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu -201- oraz winne było przyjąć na siebie...
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Szkoda więc było za- chodu, a zresztą marynarze mieli sporo roboty przed zawinięciem do portu i nie mieli zamiaru spełniać nadmiernych wymagań kapryśnych podróżnych i...
  • Ebou Dar było wielkim portem morskim, dysponującym pewnie największą zatoką znanego świata, a jego pirsy niczym długie szare palce wyciągały się od nabrzeża,...
  • Rok temu czytałem tom jego opowiadań i lektura ta zrobiła na mnie takie wrażenie, jakiego od bardzo dawna, od czasów intelektualnego głodu, nie dane mi było...
  • To były pierwsze dni po wejściu sił rozjemczych, w okopach po obu stronach siedziało jeszcze mnóstwo żołnierzy i trzeba było to całe bractwo rozpoznać, policzyć i...
  • Chyba właśnie dlatego, a nie przez wdzięczność za uratowanie siostry, Malgmal nie pozwalał go utrącić, chociaż prawie nie było obiegu, w którym nie próbowano by zniszczyć Hory...
  • Wychowany w Ravensburgu Roo wiedział, że zima może przyjść wcześnie i niespodzianie, ale śniegi mogą też się i spóźnić i tylko bogom było wiadome, jak będzie w tym roku...
  • - Czy żąda pan, abym popełniła pocałunek? Było to świetnie zagrane: figlarna dziewczyna z 1915 roku, która podkpiwa sobie z wiktoriańskiego żarciku; wyglądała absurdalnie i...
  • Tak było w teatrze greckim, w teatrze szekspirowskim i tak jest do dziś...