Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Jeśli miał jakieś swoje zdanie, a co do tego Ochan nie miał przecież pewności. Na razie jednak musiał się przynajmniej trochę rozluźnić przed czekającą go przeprawą. Sędzia oczyścił jego umysł i przygotował go na spotkanie z Ogniem. Nagiego i nieświadomego wprowadził do kręgu, a potem opuścił komnatę. To miała być dziwna próba. Obecny miał być tylko Adept i jego Mistrzyni. Przy czym smoczyca zdawała sobie sprawę z tego, że nawet jej obecność jest tu zbędna. Adept miał się zmierzyć z żywiołem, który poznał lepiej, niż niejeden z tych, którzy próbę przeszli dawno temu. Szedr poczuła nagłą dumę, że to jej własny człowiek dostąpi zaszczytu zdobycia władzy Ognia. Przez moment pragnęła nawet, by przybyli tu Starsi i, by zobaczyli jego wielkość. Na szczęście jednak nikt ze Starszych nie wiedział jeszcze skąd bierze się wzrastająca ponownie aktywność Kręgu Mocy. Smoczyca stała przed Ochanem, pusząc się swoją wielobarwną kryzą i przecinając powietrze miękkimi ruchami grubego ogona. Zdziwiła się jego pierwszą reakcją na widok jej prawdziwych kształtów i miała nadzieję, że w tej chwili jej postać nie przeraża go, bo przecież w czasie próby nic nie powinno go rozpraszać. Ale on jej nie widział. Próba rozpoczęła się i Ochan widział przed sobą najwspanialszego i największego smoka jaki istniał w świecie i poza światem. Esencję smoczej istoty, symbol, ucieleśnienie ideału. Samego Ducha Ognia. Stworzenie – czy może raczej idea stworzenia – było ogromne, lecz zdawało się mieścić w grocie z łatwością. W pierwszej chwili drakon zdawał się niematerialny, nierealny, jego skrzydła przenikały ściany jaskini, ogon wił się pomiędzy molekułami kamiennej posadzki. Ochan miał wrażenie, że poprzez jego brzuch widzi górę niepotrzebnych rupieci ułożonych pod ścianą. Smok stawał się jednak z każdą chwilą bardziej prawdziwy. Bardziej namacalny, niż to, co znajdowało się rzeczywiście dookoła. Nagle okazało się, że to nie jego skrzydła przenikają ściany groty, lecz to skała delikatnie, nieśmiało muska złocistą błonę, kości i pazury. Wydawała się odsuwać, jakby zabieranie przestrzeni Duchowi Ognia było świętokradztwem nawet dla zimnego kamienia. Posadzka stała się przeźroczysta, przestała istnieć, aby on mógł do woli machać ogonem, nie napotykając oporu. Miał najpotężniejszy, najdłuższy i najgrubszy ogon spośród wszystkich smoków świata. Jego barwa była złocista, podobnie, jak barwa łusek na całym jego ciele. Mieniły się jasną czerwienią i srebrem, jakby w nieustannym ruchu, jakby cały czas płonęły, nie spalając się. Jasnopopielaty brzuch wyglądał jak przesypujące się popioły wygasłego ogniska. Kryza wokół jego szyi była wielka i najeżona; gotował się do boju i chciał spłoszyć przeciwnika. Mieniła się wszystkimi barwami ognia i pełgała wokół dostojnej głowy. Wyglądała, jakby była uczyniona z płomienia. A błona jego skrzydeł zdawała się być zrobiona z roztopionego, płynnego złota. Machnął skrzydłami, lecz powietrze ani drgnęło, przerażone jego potęgą. Ochan skulił się i przez krótką chwilę miał chęć uciec, schować się, lecz pierwotny lęk nie pozwolił mu wykonać najmniejszego ruchu. Smok uchylił swą wielką paszczę i buchnęły z niej kłęby dymu i ognia. Wtedy dopiero Ochan spojrzał w oczy drakona. Miał złote oczy takie, jak smoczyca Szedr, o pionowych, czarnych źrenicach, na dnie których płonął Ogień. Ten prawdziwy, esencja żywiołu. Duch Ognia wisiał ponad kręgiem i patrzył na marność, która stała pośrodku. Ta marność chciała się z nim zmierzyć. Zaryczał potężnie, aż ściany groty zdały się walić na ziemię, machnął skrzydłami i wzbił się pod sklepienie. Krążył długo nad Ochanem, obserwując go, czekając, by Adept uczynił gest, by ukorzył się przed nim, lub rozpoczął walkę. Czarodziej był jednak zbyt oszołomiony, by zareagować. Bał się i wielbił to stworzenie. Najpewniej ukorzyłby się przed nim, gdyby wiedział, że to właśnie należy uczynić. Nie wiedział jednak – nie wiedział przecież nic. Stał więc tylko i wielbił go sercem, wzrokiem, myślą. Aż w końcu Duch Ognia niespodziewanie zapikował, smagnął w kierunku Ochana płomieniem i czarodziej musiał się bronić. Otrząsnął się błyskawicznie. Rozpoczęła się walka

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Czy dzieło sztuki staje się mniej piękne przez to, że jest ukryte? Ja obejrzę ten film… a po mojej śmierci obejrzy go świat i uzna mój geniusz, nawet jeśli sposób w jaki go wyraziłem,...
  • -Jeśli on nie jest gotów skończyć z tymi głupstwami - ciągnął ponuro Rafę, nie spuszczając wzroku z Imogen, to zabiorę cię z Almack's natychmiast, nawet siłą, jeśli będzie...
  • - Oddaj mu, a będziesz odtąd wędrować w cieniu strachu aż po kres twego życia - a nawet i później! Tak jak teraz my dwaj musimy krążyć tutaj z powodu tego Przekleństwa! Puzderko i...
  • A skd|e to si bierze? Gdy nauczyciel mówi o rzeczach bBahych, wprost pospolitych, powiedzmy nawet szorstko: tych ze [mietnika, pojtny uczeD sBucha najgorliwiej, wie, |e wówczas co[ zaczyna si, rodz si same z siebie sBowa mBode jak nowe dzieci
  • #Czy zjawisko nawiedzenia z kosmosu dosięga dziedzin, jakich nawet nie podejrzewamy?# Zjawisko kontaktu dociera do waszego świata z wielu, wielu stron...
  • Ten nierozważny młodzieniec, skuszony płonną nadzieją osiągnięcia wyższej władzy, nawiązał stosunki z magami, tłumaczami snów, nawet z nekromantami?? - stosunki...
  • Informacja kończyła się prośbą do rodziny o zezwolenie na pogrzeb jej szczątków na planecie, by "nawet tak słaba i nieudana córka Wspanialej Rasy mogła spoczywać na ziemi, która...
  • Pomimo że kodeksy czy metody postępowania proponowane osobom z określonym piętnem będą się między sobą różnić, istnieją pewne argumenty, nawet najbardziej sprzeczne, co do...
  • Indra nie rozumiała tego, bo nawet jeśli bardzo był wzburzony sensacją w związku z Okiem Nocy, to w jakiś sposób wyczuwała, że Ram zwraca się przeciwko niej...
  • Nawet teraz nie rzucili papierosów, a byli i tacy, którzy w tych ostatnich minutach wydarzenia jeszcze chcieli uspokoić się nikotyną, szukali po kieszeniach zapałek i...