Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Na jednym z jego końców wzbijała się w niebo struga pary.
- To fabryka, w której poddaje się aerorośliny wstępnej obróbce - wyjaśnił Kyle. - Jest niemal całkowicie zautomatyzowana. Tam dalej widać stajnię dla bydła, magazyn oraz pub i sklep jednocześnie. Janet prowadzi go dla robotników i właściciela, który też wpada do niego od czasu do czasu. Bliżej rzeki stoją trzy chaty dla pracowników najemnych i ich rodzin, które zwykle na zimę przenoszą się do swoich mieszkań w Muckle Skerry. Pozostałe budynki to szopa na narzędzia, warsztat, w którym sieje naprawia, i elektrownia.
- Kyle, zbliżają się jakieś dziwne pojazdy powietrzne. - Babcia Masha patrzyła uważnie w górę doliny, najwyraźniej wytężając dalekowidzenie. - Duży żółty i cztery mniejsze, różnokolorowe. Lecą bardzo powoli. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
- To lotniaki - wyjaśnił dziadek, uderzając w klawisze ekranu na konsoli - lepiej znane jako sterówce.
Wkrótce na ekranie pojawiły się lecące blisko siebie maszyny i dzieci nachyliły się, by lepiej im się przyjrzeć. Pojazdy wyglądały jak klinowate grube gomółki sera z zawieszonymi poniżej kadłubami w kształcie kuli.
- Górna część lotniaka to sztywny balon wypełniony wodorem, z nadmuchiwanymi zewnętrznymi ładowniami na aerorośliny - ciągnął Kyle. - Pilot leci w zamkniętej sterówce w dole, ale czasami musi wyjść na zewnątrz podczas lotu, kiedy nawalą pompy w balonie, które wsysająpływające w powietrzu rośliny. Stworzenia zwane wróżkami stale zapychają wlot, nawet jeśli farmer ustrzeli ich tyle, ile zdoła swoimi laserami. A raz na jakiś czas zbieracz wssysa naprawdę wstrętną roślinę, która może wywiercić dziury w cienkich ścianach ładowni, wypuszczając pozostałe zielsko na wolność. Tak, aerorolnictwo to nie zajęcie dla tchórzy.
- Teraz i ja widzę nadlatujące lotniaki! - odezwał się Ken. - Czy tata leci w tym dużym żółtym?
- Rzadko go używa - odparł jego dziadek. - Ten żółty lotniak jest powolny, nieporęczny i zazwyczaj służy jako magazyn na zbiory pozostałych, które uwijają się znacznie szybciej, choć on też zbiera plony. Twój tata zwykle lata tym srebrnym. Jest tak zwrotny, że wróżki z trudem mogą uciec. Trzy inne lotniaki należą do pracowników najemnych.
- Czy lotniaki są rhostatkami?
- Nie, chłopcze. Wiem, że z powodu jakichś trudności technicznych nawet ochranianych polem sigma rhostatków nie można użyć do zbiorów aeroroślin. Lotniaki manewrują dzięki wysokoprężnym silnikom odrzutowym, ale to wypełnione wodorem balony utrzymują je w powietrzu. Twój tata lepiej zna ich działanie.
Jajko leciało coraz wolniej i wolniej, aż wreszcie zawisło w bezruchu na wysokości dwustu metrów nad farmą. Kyle wyjaśnił, że załadowane lotniaki mająpierwszeństwo, a potem NAVKON pozwoli ich pojazdowi wylądować. Sterówce przybyły majestatycznym szeregiem: żółty, czerwony, niebieski i w kratę starożytnego klanu Gordonów; srebrny leciał na samym końcu. Wyładowały rzędem tuż przed białą linią narysowaną na lądowisku przed fabryką. Na spotkanie zbieraczy wyszły z niej dwie osoby. Przez okno w jajku Dee patrzyła, jak odziani w kombinezony mężczyzna i kobieta wyciągają pofałdowane rury z małych włazów w bruku i przystawiająje do zewnętrznych powłok lotniaków.
- Wyładowują niebiańskie zielsko - wyjaśnił Kyle. - Trzeba je wysysać bardzo, ale to bardzo delikatnie, albo... no! teraz wreszcie nasza kolej.
Ich jajko osiadło spokojnie pod kontrolą systemu nawigacyjnego farmy. Wylądowało w odległości ponad stu metrów od pięciu lotniaków, znajdujących się na przeciwnym krańcu lądowiska, w pobliżu szerokich, płaskich schodów prowadzących do domu na wzgórzu.
Dee zesztywniały wszystkie mięśnie. Z trudem wygramoliła się z pojazdu. Było zimno i bardzo spokojnie, od południowych gór wiał lekki wiatr. Nieznany, lekki, przypominający piżmo zapach mieszał się z wonią sosen i odorem rozgrzanego asfaltu pod nie osłoniętym podwoziem jajka.
Więc to jest farma taty! Na ziemi drzewa i kolorowe krzaki częściowo zasłaniały zabudowania. W ogrodzie skalnym, otaczającym pagórek z domem na szczycie, posadzono znane Dee ziemskie kwiaty - purpurowe astry, złote, białe i rubinowe chryzantemy oraz georginie we wszystkich możliwych barwach.
Nagle w zboczu wzgórza otwarły się niemal niewidoczne metalowe drzwi. Wyszła z nich młoda kobieta o brzydkiej twarzy, z obciętymi na pazia rudymi włosami