Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
— Dlaczego kazał pan to złożyć? Pan także myślał?
— Nie, ja nie myślałem — protestował metrampaż. — Ja muszę składać, co mi panowie poślą.
— Nikt nic nie musi, tylko, co każę ja! — oświadczył stanowczo biskup Linda. — Siadaj Joszcie i czytaj, coś rano naglądził. Mówię ci: czytaj!
— Już od dawna — czytał pater Joszt drżącym głosem swój własny artykuł wstępny — już od dawna, niepokoi nasz ogół… nikczemne oszustwo…
— Co?
— Nikczemne oszustwo, Biskupia Miłości — jęknął pater Joszt. — Ja myślałem… ja… ja teraz widzę… że…
— Że co?
— Że to jest trochę za mocne, to „nikczemne oszustwo”.
— Pewno, że za mocne. Czytaj dalej.
— …nikczemne oszustwo z tak zwanym Absolutem… którym masoneria, Żydzi i inni postępowcy… bałamucą świat. Zostało naukowo dowiedzione…
— Patrzcie państwo — krzyknął biskup Linda. — Joszt nam coś naukowo dowiódł! Czytaj dalej!
— …naukowo dowiedzione — bąkał nieszczęsny Joszt — że tak zwany Absolut… jest takim samym szwindlem niedowiarków… jak sztuczki mediów, które…
— Poczekaj no — rzekł z nagłą łaskawością biskup. — Napisz taki artykuł wstępny: Zostało naukowo dowiedzione… Napisałeś? A więc, dowiedzione, że ja, pater Joszt, jestem osioł, fujara, niezguła… Napisałeś?
— Napisałem — szepnął zmiażdżony Joszt. — Wasza Miłość raczy dyktować dalej.
— Wrzuć to do kosza, synu — rzekł pan biskup — i rozwieś swoje głupie uszy. Czytałeś dzisiejsze gazety?
— Czytałem, Wasza Mił…
— Wygląda tak, jakbyś ich nie czytał. Dzisiaj rano, paterku, ukazał się przede wszystkim komunikat związku monistów, że Absolut jest właśnie tą Jednością, którą moniści zawsze uważali za Boga, że więc kult Absolutu w pełni odpowiada nauce monistów. Czyś to czytał?
— Czytałem.
— Dalej wiadomość, że loże masońskie zalecają swoim członkom kult Absolutu. Czytałeś?
— Czytałem.
— Dalej, że na synodalnym zjeździe luteranów superintendent Maartens miał pięciogodzinny wykład, w którym dowodził tożsamości Absolutu z objawionym Panem naszym. Czytałeś?
— Czytałem.
— Dalej, że na zjeździe Siódmej Międzynarodówki delegat rosyjski Paruskin— Rebenfeld zaproponował oddawanie czci Towarzyszowi Bogu, który sympatie swoje dla ludu roboczego objawił tym, że wstąpił do fabryk. Przyjęto z wdzięcznością do wiadomości, że Najwyższy Towarzysz postanowił pracować zamiast wyzyskiwanych. Uchwalono wniosek, aby na dowód solidarności zagaił generalny strajk we wszystkich swoich zakładach. Po tajnej naradzie prezydium, wniosek cofnięto jako przedwczesny. Czytałeś?
— Czytałem.
— Wreszcie przyjęto rezolucję, że Absolut jest wyłącznie majątkiem warstw proletariackich i ludowych i że burżuazja nie ma prawa czcić Go lub też przyjmować od Niego cuda. Zarządzono opracowanie robotniczego kultu Absolutu oraz nakazano tajne uzbrojenie na wypadek, gdyby kapitał spróbował wyzyskiwać albo przywłaszczyć sobie Absolut! Czytałeś to?
— Czytałem.
— Dalej, manifest Wolnej Myśli, komunikat Armii Zbawienia, oświadczenie Teozoficznej Centrali Adyar, list otwarty do Absolutu, a podpisany przez Wspierające się Gminy Chałupników, manifest Związku Właścicieli Karuzel podpisany przez prezesa Bindera, dalej Głos Jednoty Kostnickiej, numer specjalny „Głosów z Tamtego Świata”, „Baptysowskiego Czytelnika” i „Abstynenta”… Człowieku, czytałeś to wszystko?
— Czytałem.
— Więc widzisz, synu miły. Wszędzie tam z wielkim hałasem przywłaszczają sobie Absolut, robią mu honory i świetne propozycje, mianują go członkiem honorowym, mecenasem, protektorem, Bogiem, i Bóg wie czym jeszcze, a tymczasem taki jakiś półgłówek, pater Joszt, tak jest, Joszt, maluchny Joszcik, nadyma się i krzyczy, że wszystko jest nikczemnym oszustwem i naukowo dowiedzionym szwindlem! Jezus Maria, tyś nas urządził!
— Ależ, Wasza Miłości, miałem przecież nakazane… pisać przeciwko… przeciwko tym wszystkim zjawiskom…
— Miałeś nakazane — przerwał mu pan biskup surowo. — Ale czy nie widzisz, że się sytuacja zmieniła? Ech, mój Joszcie — wołał biskup, powstając — nasze świątynie opustoszały, a owieczki pobiegły za Absolutem. Joszcie, człowieku głupi, jeśli mamy pozyskać owieczki dla siebie, musimy zdobyć Absolut. We wszystkich kościołach poustawiamy atomowe Karburatory, ale takich rzeczy, ty moja wielebnostko nie rozumiesz. Zapamiętaj sobie, to jedno: Absolut musi pracować dla nas: musi być nasz, id est, musi być tylko nasz. Capiscis, mi fili?
— Capisco — szepnął pater Joszt.
— Deo gratias. Teraz, Joszciku, wykręcisz się, ale na całego