Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Już w V w., w okresie jednocze
nia się Franków w jeden ponadplemienny związek, byli oni społeczeń
stwem zróżnicowanym pod względem majątkowym i socjalnym. Hie
rarchiczność ta przebija wyraźnie z przepisów zachowanego prawa zwy
czajowego Franków salickich z V w., które np. wysokość kar za zabój
stwo czy poranienie ustalało w zależności od pozycji społecznej poszko
dowanego. Jeśli np. za zabicie zwykłego śmiertelnika płaciło się 200
solidów, to w wypadku woja królewskiego lub jego urzędnika wergeld,
czyli okup, był trzykrotnie wyższy.
Przemiany, które doprowadziły do tego rodzaju nierówności praw
nych, osłabiły jedną z podstawowych spójni społecznych w poprzed
nich epokach, jaką stanowiły związki pokrewieństwa. Traciły one
swoje znaczenie i ustępowały miejsca innym elementom decydującym
o zbiorowym osadnictwie i wzajemnych interesach mieszkańców. Tym
czynnikiem, który ich teraz przede wszystkim łączył, stawała się wspól
nie zdobyta i zajęta pod uprawę ziemia oraz stosunki sąsiedztwa. Dla
tego też ten rodzaj organizacji społecznej otrzymał w nauce nazwę
wspólnoty terytorialnej, występującej u Germanów pod mianem marki.
Wspólnota terytorialna rozwinięta z ustroju rodowego zachowała
przez długi czas wiele tradycji i przekazała je z kolei formacji wczesno
feudalnej. Mieszkańców marki łączyła więc nadal więź sąsiedzkiej po
mocy wzajemnej, obowiązek zbiorowej obrony przed napaścią z zew
nątrz, solidarność w ściganiu sprawców przestępstw dokonanych wobec
wspólnoty oraz współodpowiedzialność za przewinienia własnych człon
ków, jeśli ci z jakichś względów nie mogli być osobiście ukarani. Ty
pową wreszcie dla marki cechą w początkowym okresie jej formowania
się była, jak w ustroju rodowym, wspólna własność ziemi.
Tą zasadniczą nowością w dziedzinie gospodarczej, która pojawia
się na etapie wspólnoty terytorialnej, było usamodzielnianie się po
szczególnych rodzin w zakresie produkcji rolnej i przechodzenie do go
spodarki indywidualnej. Było to następstwem ogólnego postępu we
53
wszystkich dziedzinach działalności osadników frankijskich, jaki doko
nał się wskutek ich zetknięcia się na terenie Galii z wysoką cywilizacją
rzymską. Indywidualny producent mógł w związku z tym coraz bardziej
liczyć na własne siły w zaspokajaniu swych potrzeb życiowych, a nawet
na gromadzenie pewnych rezerw środków utrzymania.
Dobrodziejstwa tego postępu nie dla wszystkich jednak mieszkań
ców marki były jednakowe. Start bowiem owych emancypujących się
gospodarstw nie był równy. Rodziny wpływowsze i bogatsze, skupione
przy potomkach dawnych naczelników rodowych i wodzach plemien
nych, otrzymywały, jak wiemy już z Tacyta, większe i lepsze kawałki
ziemi pod uprawę niż reszta współmieszkańców. W ślad za tym szły
i różnice wartości efektów produkcyjnych indywidualizujących się go
spodarstw. Dysproporcje te powiększał jeszcze fakt, że zamożniejsze
rodziny, stanowiące starszyznę rodowo-plemienną, miały do dyspozycji
nie tylko lepszy inwentarz gospodarczy, lecz także pewną liczbę nie
wolników obcych i rodzimego pochodzenia, których wykorzystywano
jako darmową siłę roboczą. Te właśnie uprzywilejowane elementy spo
łeczne najwcześniej i najbardziej intensywnie dążyły do wyłamania się
ze wspólnoty i przekształcenia użytkowanej ziemi we własność prywat
ną. Tego rodzaju tendencje znalazły odbicie w prawie salickim zarów
no w jego postanowieniach zezwalających na wystąpienie ze wspólnoty
rodowej, jak i we wzmiankach o naruszaniu prawa własności ziemi
i bydła. Chodziło tu o ziemię orną, lasy bowiem, łąki, pastwiska i wody
pozostały przez długi jeszcze czas własnością wspólną całej marki.
Prywatna własność ziemi u Franków była od początku silnie zróżni
cowana pod względem wielkości. Najpierw przeważała zdecydowanie
drobna własność wolnych członków wspólnot sąsiedzkich. Ale obok
nich zaczęły powstawać wielkie fortuny, skupione w rękach osób du
chownych i świeckich. Wśród tych ostatnich na pierwsze miejsce wysu
nęła się własność królewska, w której skład weszły nie tylko prywatne
posiadłości rodu panującego, lecz także po podboju Galii tamtejsze ce
sarskie domeny, wielkie obszary nie zagospodarowane, a także dobra
skonfiskowane latyfundystom rzymskim i politycznym przeciwnikom,
działającym wśród wcielonych do państwa frankijskiego plemion ger
mańskich. Powstałe w ten sposób ogromne kompleksy dóbr królews
kich nie miały jednak charakteru trwałego. Wskutek darowizn i bene
ficjów uległy one z biegiem czasu tak znacznemu uszczupleniu, że ma
jątek królewski przestał być czynnikiem wyróżniającym panującego
spośród innych właścicieli duchownych i świeckich.
W stałym rozwoju znajdowały się natomiast wielkie dobra prywat
ne. Część ich właścicieli to frankijscy potomkowie dawnej arystokracji
rodowo-plemiennej, która wzięła udział w konfiskacie ziemi latyfundy
stów rzymskich w Galii i pomnażała tym sposobem stan swego posiada
nia wyniesiony z rozpadu rodowej, a potem sąsiedzkiej wspólnoty ma
jątkowej. Była to jednak grupa stosunkowo nieliczna, ponieważ prze
trzebiły ją wojny. Jej miejsce zajęła nowa warstwa wielkich właścicieli
ziemskich, rekrutujących się z urzędników królewskich i zawodo vego
54
wojska. Były to podstawowe filary organizacji państwowej, podporząd
kowane bezpośrednio władzy króla i utrzymywane na jego koszt. Próby
przerzucenia związanych z tym ciężarów na ogół ludności napotkały
opór frankijskich mas ludowych, które tego rodzaju wymagania trakto
wały jako zamach na swe dawne prawa