Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Poniżej drzew – piętro czarnego bzu, dzikie maliny, nieźle już rozkrzewiony lasek sosnowy. Tutaj zapada w piaszczystą mieliznę żywiczny dziób Okrętu, na wpół rozwalonego i – jak każda uczciwa altana – obrosłego dzikim winem, co przeżera drewniane okratowanie, wdzierając się do wnętrza niczym nieokiełznane wodorosty. Ziemia, raz odnaleziona, staje się później bliska, wystarczy przemknąć się najbardziej skrajną uliczką Osady, potem zygzakiem przez pole Osuchowskich, niby to dla zbierania kaczeńców i niezapominajek nad stawkiem lub szczawiu zajęczego dla cioci Zonki. Zimą trzeba omijać chłopaków z lodowisk, biec w niskich zaroślach od strumyka aż do kanału otaczającego zdziczały ogród Osuchówki – z podłużnym drewniakiem po jednej, a Ziemią po drugiej stronie haszczy. Skok przez kanał albo uważne przejście po zwalonej w rzekę wierzbie, jak najdalej od willi i obu mostków. W drewniaku większość okien zabita dyktą – wojenna uroda! – mniejszość zasnuta równie nieprzeniknionym brudem. Nazywają w Osadzie ten zapuszczony dom „Willa Melina”, stałych mieszkańców jakby tu nie było, czasem tylko wyskakuje rozczochrana wiedźma, zgarbiona i malutka, pewnie stara Osuchowska. Lepiej nie pchać się jej w oczy, żeby nie odkryła, Boże broń, Ziemi, Okrętu, całej tej swojej i nie swojej wyspy, o której widać już dawno zapomniała, może nie umiała zobaczyć jej nigdy? Za wyspą znów okrężny kanał, tam dalej piasek jeszcze, później piach przerasta w łąkę, połyskują szkłem rozległe śmietniska, przecina je kopna droga do sąsiedniej wioski, z rzadka przetacza się sypkimi koleinami furmanka czy rower. Wrak okrętu kryje w ładowniach, pod odstającą deską podłogi, zapas irysów, ołówek, szkicownik, listy, listy... Tu czyta je co noc Justyna. „...Dorian i T. nie znali się wcale, wiem o tym na pewno. T. poszedł pokazać moje rysunki i Dorian zgodził się uczyć mnie za darmo, żebym się nie rozleniwiła bez szkoły, i tak upiekły mi się już dwa lata. To jest rzeźbiarz, szkoda, że nie możesz zobaczyć jego łap. Ma ze dwadzieścia pięć lat albo i więcej. Jest chudy, wysoki i okropnie brzydki, ale uśmiecha się fantastycznie. Gośka mówi: „Zęby suszy”... Ciągle nas śmieszy ta błazeńska gęba i Gośka chichocze jak głupia. Dorian to morowy facet: powiedział, że jestem Włoszką. A przecież widział mnie po raz pierwszy i nic o mnie nie wie. Zrobił to jakby w mojej obronie. Nie podejrzewam, żeby i on się ukrywał, mieszkał tu zresztą i przed wojną, więc musiałby uciec od sąsiadów. Może się domyśla? Jeżeli tak ładnie postąpił, to jest (chyba) człowiekiem pewnym. Nie doniesie, nie wypaple byle komu. T. prosił mnie, żeby takie historie zawsze w domu opowiadać, ale ja nie powtórzyłam, bo T. nie miałby już do Doriana zaufania. Zaczęłoby się naleganie, żeby nie chodzić na lekcje, a może i przenieść się albo uciekać, zmienić Kazimierę na Olgę, Wiesławę, czy ja wiem zresztą na co? A to kiepska zabawa, Justynko, zbyt prawdziwa... Ja wolę już kłamać. Nauczyłam się jechać na całego i cieszy mnie to. To są kłamstwa czyste, bo konieczne. 23 Na przykład wtedy – spojrzałam niewinnie na kudłatego, a Dorianowi mówię: „Tata nie, babcia była Włoszką, mamy jej zdjęcie w domu, z włoskimi koleżankami. Takie kudłate jak te żydówy, albo o, jak ten!" I pokazuję Jacka. Trochę mi głupio przed Dorianem, że powiedziałam „żydówy", ale trudno, już wypraktykowałam nieraz, że to najpewniejszy sposób. Im ordynarniej – tym wiarygodniej. Jacek się zaczerwienił, przygładził włosy i uśmiechnął koślawo – i ja do niego, ale promiennie. Nie mógł się obrazić, chociaż każdy samo posądzenie już uważa za wstyd. Ja przecież nic takiego wprost nie mówiłam. – „Ten” nazywa się Jacek – powiedział surowo Dorian. – A ty, Juto, powinnaś popracować trochę nad słownictwem. Nie życzę sobie, żeby moi uczniowie wyrażali się jak ulicznicy. Teraz ja czerwienię się na zawołanie i spuszczam oczy, cała komedia, mówię Ci. Fajny ten Dorian. Mowy nie ma, żebym się w nim zabujała. Za stary. Ale cudo. Też niezły aktor, bo widziałam przecież, że zagrał to od a do zet. Tamci nic nie zauważyli. Trzeba samemu się ukrywać, żeby więcej spostrzegać. Na jutro: naszkicować drzewo z natury. Będę u Ciebie z rana i spróbuję machnąć te dwa graby za Okrętem." Tamtego poranka, kiedy był sen: ognia rozpalać nie potrzeba, piec nie czeka na codzienną ofiarę, to już wiosna, zbudziły się muchy, za to ojciec może spać dłużej. Pająk przebył krechę błękitu, schodzi z nieba na ziemię, gdzie ma biały stół – czworonoga z odrapanym blatem – fotel ciotki, dwa kuchenne krzesła, polowe łóżko ciotczyne, zbite z desek wyrko Juty. Wyrko nie należy do ziemi ani do nieba, jest innym światem, czyśćcowym, na tym sienniku dzieją się myśli najgorsze i przez to wyzwalające: grzeszne wyobrażenia, dla których szczególnie potrzebny jest własny Bóg. „Czy miałaś nieskromne myśli, moje dziecko?” „Tak, ojcze..

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • We wszystkich literackich kompozycjach wymaga si zatem, by pisarz posiadaB jaki[ plan lub cel; i chocia| porywy my[li mog go od niego odciga, jak na przykBad w odzie, lub ka| go nagle porzuca, jak w li[cie czy eseju, to przynajmniej na pocztku pisania, je[li nie w caBo[ci dzieBa, musi mu przy[wieca jaki[ cel lub zamiar
  • Czy naprawdę, naprawdę czekała na mnie przez te lata, czy tylko tak się złożyło, że jej nikt z domu zabrać nie potrafił? Coś mi szeptało cichutko, że jabym to może potrafił wówczas,...
  • Suwerenność struktury dzieła względem struktury rzeczywistości, z jakiej się cegły dla budowy dzieła wyszarpnęło, jest tezą do udowodnienia, a nie przysięga do...
  • ł pkt 2 ustawy -Prawo o adwokaturze, adwokat nie może wykonywać zawodu, jeżeli jego małżonek pełni funkcje sędziowskie, prokuratorskie lub w okręgu izby adwokackiej, w...
  • Jedynie bowiem przez przydział bogatej prowincji, przez jej eksploatację mogli spłacić długi zaciągnięte celem uzyskania sum potrzebnych na kupienie głosów przy wyborach,...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • i „orny" nie tworzą przysłówków i nie odpowiadają ecyzm został spleciony z trudną metaforą: „gwiezdnie" :iemia, przy czym czasownik „pojąć" gra - jak często nością: „pojąć"...
  • Już przy pierwszym, wstępnym omawianiu zadań kompanii Pług oświadczył: - Ustaliłem w Kedywie, że kompania nasza będzie używana wyłącznie do akcji na gestapo i SS...
  • — „Ja mysłałem”! Patrzcież, on myślał! Czemuś nie telefonował? Czemu nie zapytałeś, co masz pisać? A wy, panie Kosztial? Jak pan może zamieszczać coś podobnego? Pan także pewno...
  • W Bruku czekają mnie hańba i poniżenie, może już nigdy nie będzie mi dane zająć się uczciwą pracą, ale żadną miarą nie mogę podejmować zobowiązań w imieniu mojego pana...