Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Pierwszy raz w życiu zobaczyłem taką wielką panią, wprawdzie małym kieliszeczkiem, pijącą wódkę przed objadem. Wino też nie było jej wstrętnem. Anegdotek wesołych słuchała chętnie, uśmiechając się, i opowiadała niektóre bardzo śmiało. Książę jej dopomagał. Nie wiem już którego dnia i z jakiego powodu, Krzyskiego, który stał słuchając z boku, książę sam kasztelanowej zaprezentował. — Muszę też pani kasztelanowej dobrodziejce przedstawić ciekawego, panie kochanku, człowieka, którego mi tu szczególny traf do Nieświeża zesłał… Imci pan Krzyski z Rusi, szlachcic, podróżował wiele, był w Stambule, przywiózł do skarbcu nieświeżskiego butelkę wina własnej roboty patryjarchy Noego… Złożyliśmy ją w skarbcu jako klejnot drogi, panie kochanku. P. Krzyski człek światły i miły, bywalec, widział dużo i umie wiele.. Gdyby pani kasztelanowa potrzebowała amanuensa81 lub plenipotenta… Krzyski się kłaniał, i co odprostował, to znów do pięt naginał, a ledwie odgiął, musiał jeszcze bić czołem. Nam zdala patrzącym wydawało się, jakby kto lalkę w jasełkach sznurkiem ciągał, bo Krzyski miał właśnie takie ruchy dziwne i gwałtowne; Kasztelanowa zaraz go zagadnęła i poczęła z nim rozmowę; książę się powoli wysunął i zostali tak w niewielkiem kółku, a szlachcic zagadnięty o Konstantynopol, o wschód, o sułtana, kłamał jak najęty. Kasztelanowa w ręce uderzała powtarzając — dziwo! dziwo! Znać było że ten peregrynant82 zachwycił ją powieściami swemi o wschodzie, bo go jejmość wstrzymała bardzo długo przy sobie. Następnego dnia znowu, zaledwie Krzyski się ukazał, kasztelanowa go pozwała do opowiadania nowych bajek, posadziła go nawet przy sobie i cale dystyngowała nad innych. Wszyscyśmy to jego szczęście postrzegli. Wieczór i dni następnych jeszcze się to coraz stawało wyraźniejszem. Krzyski, nie można było po nim poznać, czy rad czy nie kontent, posłusznym był, ale konkury około panny Zoryny nieco się przerwały… Jednakże mądry chłop umiał swoje interesa tak prowadzić, aby panny Piskulskiej nie zrażać. Wyrwał się zawsze do niej na chwilkę, poszeptali, a że bawić gościa dopomagał, tego mu i Ciwunówna za złe wziąć nie mogła… Książę się zdala przypatrywał… Któregoś dnia widzę, wziął Krzyskiego za pętlę od guzika i poprowadził do okna, przy którem ja stałem. — Mój Krzyski, panie kochanku — rzecze do niego, czyś ty ślepy czy niedołęga. — Albo co, mości książę! — Chyba oczów nie masz, jeśli nie widzisz, że kasztelanowa się w waszeci, panie kochanku, szalenie rozmiłowała. Krzyski spojrzał, brwi mu wyszły aż na środek czoła i opadły, nos się skrzywił, ramiona jakby ze sustaw83 wyjść chciały. — Niechże książę nie żartuje.. odpowiedział. — Ale to nie żarty! Waćpana szczęście niespodziane spotyka, panie kochanku. Bierz się w kupę do baby! Ja ją przez przyjaźń dla waszeci zatrzymam tu, smal dobrze cholewy, a gdy chwilę upatrzysz oświadcz się, panie kochanku… Bo, przypuściwszy w najgorszym razie, gdybyś w ucho wziął od kobiety, coś ci to zaszkodzi, posmarujesz winem z rozmarynem i odejdzie.. a jeśli ci się uda!! miarkuj… panie kochanku. Krzyski stał zamyślony, ale drygnął cały, nie mogąc przyjść do słowa, i odpowiadał rękami zawczasu. — Książę jakoś aż nadto łaskaw na sługę swego, rzekł pokornie — alem ja nie tak zakuty i nieostrożny jak się zdaje.. Wysokie progi na moje nogi.. a przytem mości książę, — ja do wdów nie miałem nigdy nabożeństwa. Wojewoda stojąc nad nim wąsa kręcił. — Wiesz co, Krzyski, rzekł, nigdym, panie kochanku, nie myślał, żebyś ty był taki ciemięga! Cały dwór to widzi, ja przysięgnę że baba zaszłapała84, a ty ślepym jesteś. Krzyski głową kręcił — uśmieszek mu igrał po ustach dziwny, zdawało się jakby komedyja grał i z trudnością się mógł od śmiechu powstrzymać, to znowu przybierał minę poważna i mówił z wielkiem niby przekonaniem. — Nie trzeba się spieszyć — odparł Krzyski.. a no, śmierć i żona, przeznaczona, jeśli fatum mi tę reliwiją wydzieliło.. już ona nie minie. Książę wąsem pokręcił — Jak sobie chcesz, panie kochanku… Widząc i słysząc co się święciło, dworzanie też napadli na nieboraku, prześladując go wdową starą i animując85 aby targu dobijał. Krzyski stał jak oto dzik kiedy go ogary opadną, ufny w kły, niezlękniony i pewien siebie. Odcinał się zręcznie, a gdy się wymknąć potrafił, uważaliśmy że popadł do Ciwunównej. Książę to także widział i pokwaśniał. — Ale to głupi człek, panie kochanku — zawołał — uczepił się! zapewne słodki kąsek ale nie dla waszeci. — Daćby mu pokój, mości książę, szepnął Wojnarowicz, niech idzie po swej woli, na wszystko się w końcu rada znajdzie. Tydzień przeszło na takich różnych rzeczy obrotach przeminął, a z Krzyskim sobie rady dać nie było można. Zdało się nawet że do porozumienia zupełnego przyszedłszy z panną Ciwunówną, spokojnie się zachowywał i minę miał bardzo wesołą, — kasztelanowa mu w istocie niemal codzień większą okazywała konsyderacyją86, codzień opowiadać jej cóś musiał o Stambule i sułtanie — ale czynił to jak za pańszczyznę i nie wywzajemniał się wcale efektem biednej kobiecie. Uważaliśmy i to, że gdy jenerałowej Morawskiej i innych dam nie było, a rozmowa między niemi się wszczęła, Krzyski gdy się tylko obejrzał, że sami są mężczyźni, kasztelanowej dziwolągi od rzeczy prawił i niekiedy bryznął tak czemś tłustem, żeśmy się aż lękali, przecież staruszka śmiała się, przyjmując to za dobre… Znów tedy książę atak przypuścił do Krzyskiego, żeby ze swego szczęścia korzystał. Wybrał do tego chwilę gdyśmy byli wszyscy na dole w sali obok sypialni książęcej, wyprowadziwszy tylko szlachcica na cztery oczy do swej komnaty. Kazał mnie, Zabłockiemu i Wojnarowiczowi słuchać, jak się do niego weźmie. Myśleliśmy, ja przynajmniej, iż książę tem napędzaniem chce go na dudka wystrychnąć. Ale otóż jak rzecz poszła. Krzyski jakby się spodziewał, iż zostanie zawezwany do sypialni, wszedł spokojny, czuba zacierając… książę siadł też przy drzwiach. — No, mosanie, panie kochanku, mam mu służyć za swata? namyśliłeś się? Kasztelanowa za waszecią przepada Co ty myślisz,.. — Ja myślę, że mógłbym przepaść przez nią, rzekł Krzyski. — Dla czego? jak? co? panie kochanku. — To jest tajemnica — odparł szlachcic

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  •  Poka| ci jeszcze Warszaw tak, jaka bdzie w niedalekiej przyszBo[ci: wspaniaBa i zielona! A co do eksponatów naszego muzeum, to niewiele nam niestety pozostaBo pamitek z dawnych czasów, ale te, które si uchowaBy  musimy zabezpiecza i ochrania
  • - O naszym kontrakcie? A czy nie dokazałem tego, com miał dckazać? Cóż więcej obiecywałem prócz wyrwania cię z więzienia? Czy tego nie uczyniłem? Czy zagraża ci jeszcze...
  • W końcu Mohawk zwrócił się do swego towarzysza: – Co mój brat sądzi o tym? Sasay’ga jeszcze przez chwilę patrzył na odległy brzeg jeziora, wreszcie wyrzekł tylko jedno...
  • I on – pisze – kochał swoją matkę, a wystarczyło mu jedno widzenie, jedno słowo Marysieńki – mimo że jeszcze marzyć nie mógł wówczas, aby była kiedyś jego – aby mu to ujęło żalu, a...
  • Jeśli będą one kiepskie, to nie tylko nikt nie zechce ich przećzV tać, ale jeszcze będą bardzo źle świadczyły o firmie...
  • Ballantine i jego zausznicy przypisywali sobie w tej chwili zasługi jego i jeszcze dwóch innych nieobecnych na konferencji lekarzy...
  • Potem zobaczył coś jeszcze bardziej szokującego — wyraźny zarys drugiego szybu bezpośrednio pod miejscem, z którego wydobyto meteoryt, jakby kamień został umieszczony w...
  • Nawet teraz nie rzucili papierosów, a byli i tacy, którzy w tych ostatnich minutach wydarzenia jeszcze chcieli uspokoić się nikotyną, szukali po kieszeniach zapałek i...
  • Do tego potrzebowałby jeszcze dwóch towarzyszy, ale niestety, ci byli potrzebni gdzie indziej: dowodzik' całością obrony...
  • Raz jeszcze narzuca się ten sam wniosek: Dopóki nauce nie powierzy się oceny i kierowania wszelkimi elementami wzajemnie powiązanych problemów, dopóty nie można zasadnie...