Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Można co najwyżej mieć nadzieję, że nauka odkryje możliwości zastąpienia zasobów, z których obecnie korzystamy, jakimiś ich substytutami. I rzeczywiście uczeni mająjuż pewne ważne osiągnięcia w tym zakresie. Na przykład, odkryli alternatywne źródła energii - energię jądrową, słoneczną, geotermicznąitp. Niestety, bez kontroli populacji odkrycia takie mogą jedynie rozmnożyć problemy. Nadto niektóre z tych odkryć nie obiecujązbyt wiele, jeśli chodzi o zaspokojenie wciąż rosnących potrzeb energetycznych w technologicznie zaawansowanych rejonach świata; inne natomiast (przede wszystkim energia jądrowa) przysparzają, jak się wydaje, problemów jeszcze poważniejszych niż te, które mająrozwiązać. Czego można oczekiwać od nauki w sprawie postępującego zanieczyszczenia środowiska? Ogromna i stale rosnąca liczba ludności oraz nadal rozwijająca się industrializacja zagrażają całemu ekosystemowi Ziemi. Lasy umierają od kwaśnego deszczu; większość światowych systemów „czystej" wody została zanieczyszczona, a niektóre sąjuż martwe; substancje toksyczne - od rtęci po złożone węglowodory chlorowcowane - wykrywa się w całej biosferze; nawet atmosfera i oceany - uważane dawniej za zbyt rozległe, by mogły znacząco ucierpieć - są dziś w poważnym niebezpieczeństwie. Problemy związane z tym procesem są wręcz niewyobrażalnie złożone, a religie nie czynią niczego, co mogłoby realnie pomóc się z nimi uporać. Choć jednak religie promujące wzrost populacji są w tej sprawie głównym winowajcą, nie można obarczać ich odpowiedzialnością za krótkowzroczne i wybiórcze wykorzystywanie nauki i technologii. Nie dając nauce swobodnego dostępu do wszelkich aspektów ludzkiej egzystencji, zwłaszcza do głównego źródła problemu (wzrost populacji), wywołaliśmy jedno z najtrudniej usuwalnych zagrożeń dla przetrwania naszego gatunku. Nauka i technologia mają natomiast pewne sukcesy w ograniczaniu skutków drugiego ważnego źródła tego zagrożenia, mianowicie rozwoju przemysłu. Uczeni opracowali procesy oczyszczania wody i powietrza i podejmuj ą próby przeciwdziałania rozma- itym formom zatruwania środowiska. Jak dotąd jednak wiele z tych wysiłków polega w istocie na łataniu wciąż pojawiających się dziur. Powtórzmy zatem: Dopóki nie umożliwi się nauce sprawowania znacznie większej kontroli nad wszystkimi aspektami życia ludzkości, dopóty nie będzie podstaw do optymizmu. Czy szersze niż dotąd korzystanie z nauki i rozumu pozwalałoby żywić rozsądną nadzieję na usunięcie pozostałych wymienionych przeze mnie niebezpieczeństw: wzrostu zbrojeń, powstawania kolejnych reżimów totalitarnych, braku stabilności w relacjach między narodami i groźby międzynarodowych konfliktów, słabości prawa międzynarodowego i porozumień pokojowych, a także szerzenia się rozmaitych form irracjonalizmu i fanatyzmu? Niestety, nie wydaje mi się, by uczeni mogli wiele zdziałać w tych sprawach. Wprawdzie bywają oni czasem konsultowani przez ludzi sprawujących realną władzę, lecz decyzje geopolityczne podejmowane są na ogół bez ich udziału. Oczywiście, gdyby (co jest mało prawdopodobne) uczeni stali się kreatorami światowej polityki i współdziałali ponad narodowymi podziałami w urzeczywistnianiu wartości prawdziwie humanistycznych, skutki mogłyby być całkiem fortunne. Napisałem jednak „mogłyby", ponieważ uczeni, podobnie jak reszta ludzi, spierają się o rozmaite ideały. A przy tym sami uczeni nie są doskonali. Gdy przyjrzymy się bliżej dziejom nauki, nawet całkiem niedawnym, znajdziemy przypadki bardzo nagannych działań uczonych. Na przykład, zdarzało się, że uczeni stosowali nieuczciwe metody, takie jak różne formy cenzury, aby nie dopuścić do publikacji poglądów, które uważali za niepożądane. Małostkowa zawiść i rywalizacja bywała przyczyną nagannych praktyk, czasami nawet fałszowania danych. A niezależnie od tego, że uczeni nie zawsze zachowuj ą się w sposób uczciwy, w społeczności naukowej można znaleźć zwolenników niemal wszelkich możliwych poglądów politycznych, ekonomicznych, społecznych i religijnych. Czy gdyby uczeni zaczęli w jakimś sensie rządzić światem, to takie różnice między nimi znikłyby lub zostały zdominowane przez ich zaangażowanie wobec humanistycznych ideałów? Nie można mieć pewności w tej sprawie, ale nie wydaje się to zbyt prawdopodobne. Do czego doprowadziły nas te rozważania? Streśćmy je krótko. Na początku tego rozdziału powiedzieliśmy, że wszelka efektywna terapia, czy też naprawa ludzkiej egzystencji, zakłada: (l) wykrycie przyczyn problemu, (2) ustalenie właściwych realistycznych środków, które mogą wyeliminować ten problem, a co najmniej poprawić sytuację, (3) zastosowanie odpowiednich technik. Następnie wskazaliśmy cztery możliwe stanowiska w kwestii, gdzie powinno się szukać wiedzy potrzebnej przy wykonywaniu kolejnych kroków terapeutycznych: (l) odwoływać się wyłącznie do religii, (2) odwoływać się wyłącznie do nauki, (2) korzystać zarówno z nauki, jak i z religii, (4) nie odwoływać się ani do nauki, ani do religii. Krytyczna analiza tych stanowisk pokazała, że żadne z nich - ani w tej chwili, ani w bliskiej przyszłości -nie rokuje wielkich szans na pomyślne rozwiązanie najpoważniejszych problemów, przed którymi stoi ludzkość. Odnotowaliśmy fakt, że większość ludzi praktykuje podejście eklektyczne, próbując uporać się z przykrymi aspektami życia za pomocą obu rodzajów technik - naukowych i religijnych. Postawiliśmy pytanie, jakie są dalsze perspektywy tego eklektycznego podejścia przy założeniu, że nauka będzie coraz bogatsza w wiedzę i wpływy. Przyznaliśmy, że sprawa jest zbyt złożona, by można było odpowiedzieć na to pytanie z zadowalającym stopniem pewności, wskazaliśmy jednak dwie okoliczności, które wydają się tu istotne: (1) Łączenie terapii naukowych i religijnych czasem kończy się niepowodzeniem dlatego, że praktyki religijne obniżają skuteczność terapii naukowych; oraz (2) Wydaje się, że stosowanie taktyk tych dwóch rodzajów podlega pewnej prawidłowości. Mianowicie, w miarę jak procedury naukowe stają się coraz bardziej adekwatne, praktyki religijne są coraz rzadziej stosowane w tych samych celach, a gdy nauka dostarcza środków pozwalających ostatecznie rozwiązać jakiś problem, ludzie przestaj ą odwoływać się w tej sprawie do taktyk religijnych

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  •  Poka| ci jeszcze Warszaw tak, jaka bdzie w niedalekiej przyszBo[ci: wspaniaBa i zielona! A co do eksponatów naszego muzeum, to niewiele nam niestety pozostaBo pamitek z dawnych czasów, ale te, które si uchowaBy  musimy zabezpiecza i ochrania
  • - O naszym kontrakcie? A czy nie dokazałem tego, com miał dckazać? Cóż więcej obiecywałem prócz wyrwania cię z więzienia? Czy tego nie uczyniłem? Czy zagraża ci jeszcze...
  • Następnych dni dowiedziliśmy się iż kasztelanowa Zabrzezińska, która zaraz odjeżdżać miała, na prośby księcia i z powodu niezdrowia, przyzostała jeszcze na dni kilka…...
  • W końcu Mohawk zwrócił się do swego towarzysza: – Co mój brat sądzi o tym? Sasay’ga jeszcze przez chwilę patrzył na odległy brzeg jeziora, wreszcie wyrzekł tylko jedno...
  • I on – pisze – kochał swoją matkę, a wystarczyło mu jedno widzenie, jedno słowo Marysieńki – mimo że jeszcze marzyć nie mógł wówczas, aby była kiedyś jego – aby mu to ujęło żalu, a...
  • Jeśli będą one kiepskie, to nie tylko nikt nie zechce ich przećzV tać, ale jeszcze będą bardzo źle świadczyły o firmie...
  • Ballantine i jego zausznicy przypisywali sobie w tej chwili zasługi jego i jeszcze dwóch innych nieobecnych na konferencji lekarzy...
  • To były pierwsze dni po wejściu sił rozjemczych, w okopach po obu stronach siedziało jeszcze mnóstwo żołnierzy i trzeba było to całe bractwo rozpoznać, policzyć i...
  • Potem zobaczył coś jeszcze bardziej szokującego — wyraźny zarys drugiego szybu bezpośrednio pod miejscem, z którego wydobyto meteoryt, jakby kamień został umieszczony w...
  • Nawet teraz nie rzucili papierosów, a byli i tacy, którzy w tych ostatnich minutach wydarzenia jeszcze chcieli uspokoić się nikotyną, szukali po kieszeniach zapałek i...