Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Nagłym ruchem przewalił się na brzuch, tym razem swoje zawieszenie przyjął spokojnie, zdołał nawet zauważyć nieco inny, wpadający w pomarańcz kolor spieczonego chyba gruntu pod sobą. Odepchnął się od tafli i usiadł, przejechał palcami obu rąk po kieszonkach na obu udach przypominając sobie, co w nich ma. Osiem koncentratów, dwa formity, sześć drażetek do odsalania i oczyszczania wody i moczu, małą latarkę oplątaną cienką, ale piekielnie mocną linką, a pod pachą cienki płaski nóż. Poczuł się na tyle dobrze, że wstał i ruszył do ciemnej skarpy, by wyleźć na powierzchnię. Była gładka, bez występów, ale podeszwy butów świetnie trzymały się szorstkiej ściany i bez trudu wspiął się na górę. Rozejrzał się. Salar wisiał nisko nad horyzontem, ale warstwa gliny, czy co tam było pod taflą, była oświetlona jasno, dużo jaśniej niż gdyby oświetlało ją słońce Dugei. Marat pokręcił głową udając zdziwionego tą kolejną anomalią i ruszył w kierunku, z którego, jak mu się wydawało, przybiegł. Po piętnastu minutach podszedł bardzo blisko miejsca, gdzie jeszcze przed kilkunastu sekundami stała” Koniczynka”. Właśnie na rozkaz Północnego Sztabu wystartowała, by przenieść się na poligon w górach Seyera. Północny Sztab uważał, że tam łatwiej będzie pod pozorem zwykłego przeglądu dokonać superszczegółowego badania statku. Marat szedł wolno w obłoku szalejącego pod dyszami ognia. – Mam zamiar oddać cię pod sąd polowy – zdanie to pułkownik Sas wygłosił z wyraźną przyjemnością. Marios nie wątpił, że jest to zupełnie szczere oświadczenie. I zupełnie zgodne z naturą przełożonego. – Wypuściłeś ze statku faceta, którego działania nie rozumiemy. A wiesz, co znaczy, jeśli nie rozumiemy czyjegoś postępowania? Że ten ktoś coś przed nami ukrywa! – Sas pochylił się nad pulpitem. Teraz kropelki śliny dolatywały nawet do Elta i lądowały na jego piersi. Gdy Sas wrzasnął „przed”, kilka z nich trafiło mu w twarz. Zacisnął zęby i zerwał się z fotela. – Gówno mnie to obchodzi! – wrzasnął, ile miał sił w płucach. – Ten pilot nie wyszedł normalną drogą. Mam pięciu świadków i bóg wie ilu w saloperze! A ty, stary gawronie – wycelował trzęsący się palec w Sasa – szukasz po prostu miednicy na swój własny grzbiet! Przynajmniej raz bądź mężczyzną i przyznaj, że całe twoje zasrane działanie służy nie Federacji, a twoim własnym interesom, bo inaczej zwątpię w całą naszą armię i cel, jaki nam przyświeca! Machnął ręką i usiadł z powrotem w fotelu, patrzył w podłogę, ale nagle podniósł wzrok i spojrzał prosto w oczy Sasowi. Chciał nacieszyć się widokiem jego zbaraniałej gęby. Rozczarował się, Sas nie zbaraniał, Sas wyraźnie cieszył się z wybuchu, jaki sprowokował. Pochylił się jeszcze niżej nad pulpitem i rozchylił wąskie wargi. W prawym kąciku cienka niteczka śliny łączyła dolną i górną wargę. – Będziesz żył tylko tyle, ile trzeba będzie czasu, by wyjaśnić ten syf. Potem na ochotnika przeniesiesz się do Korpusu Cozza. A tam cię tak wypiżdżą, że skorzystasz z pierwszej okazji, by się przenieść do tatula i mamusi. Im też się u nas nie podobało, prawda? – w gardle mu coś zabulgotało. Elt podciągnął pod siebie nogi obawiając się, że Sas z radości rzygnie i zabrudzi mu obuwie. Wstał i wyszedł z gabinetu nie żegnając się, szybko przemierzył sekretariat, ale drzwi wyjściowe nie otworzyły się. Odwrócił się i spojrzał na Altina. Tym razem ten cwaniak miał chyba szczere niezrozumienie w oczach, patrzył chwilę na Mariosa, a potem przeniósł wzrok na drzwi do gabinetu Sasa. Elt prychnął i usiadł na krześle obok drzwi. W tej samej chwili ożył głośnik na konsoli Altina. – Altin! Kapitan Marios znajduje się w areszcie służbowym. Z wszelkimi konsekwencjami! Odebrać broń i przepustkę. Nałożyć kajdanek! Marios wstał i wyjął z kieszeni przepustkę, która ironicznie rozjarzyła się żółtym soczystym kolorem, i położył ją na konsoli przed Altinem. Odpiął kaburę z osobistym laserwerem i nakrył nią przepustkę. Wyciągnął prawą rękę do Altina. Sekretarz pociągnął szufladę na samym dole konsoli, do której kiedyś schował kajdanki. Wyjął z futerału jeden, przyłożył do płytki, na której niedawno weryfikował przepustkę Elta i nałożył go na przegub kapitana. Cicho szczęknął zamek, płaska tarcza sięgająca prawie nasady palców rozjarzyła się jadowitą czerwienią. Altin podszedł do drzwi i nacisnął klawisz

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • W jakiej zatem mierze cudowny wynalazek, twór ludzkiego geniuszu, potrafi pomóc, a w jakiej zaszkodzi idei zbudowania nowego szcz[liwego spoBeczeDstwa? Wynnyczenko, dajc na to pytanie ostro|n odpowiedz, nie cofaB si przed dramatycznym ostrze|eniem dotyczcym mo|liwych skutków socjalizmu
  • Wkrótce byłoby za późno, wbiegł więc poza dwór i własnego konia, który w gotowości stał, pochwyciwszy, pędem z nim ku łaźni skoczył - wołając, ile miał siły, a raczej krzycząc...
  • 66 I będzie żywot twój jakoby zawieszony przed tobą, i będziesz się lękał w nocy i we dnie, i nie będziesz pewien żywota twego...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • Szkoda więc było za- chodu, a zresztą marynarze mieli sporo roboty przed zawinięciem do portu i nie mieli zamiaru spełniać nadmiernych wymagań kapryśnych podróżnych i...
  • Wedle prawa musiano winnego wydać ojcu chłopca, ale to mogło nastąpić dopiero za tydzień, gdyż handlarz jako gość miał przez czternaście dni być pod naszą opieką...
  • - O naszym kontrakcie? A czy nie dokazałem tego, com miał dckazać? Cóż więcej obiecywałem prócz wyrwania cię z więzienia? Czy tego nie uczyniłem? Czy zagraża ci jeszcze...
  • — Wiecie co, chybabym nie chciał mieć czegoś takiego w ogrodzie, kiedy już będę miał własny dom — powiedział Ron, podciągając gogle na czoło i ocierając pot z twarzy...
  • Gdyby maszyny te przybyły do Singapuru przed dwoma miesiącami, a chociażby przed miesiącem, może zdołałyby wpłynąć na przebieg walk powietrznych...
  • Ze swych dwóch żon i konkubin Jakub miał dwunastu synów, założycieli -> Dwunastu Plemion Izraela, oraz jedną córkę Dinę...