Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Kiedy się odezwała, mówiła bardzo spokojnie, mając przed oczami odległe wspomnienie.
— To nie jest mój pierwszy poród, Mary.
— Nie? — Mary była wstrząśnięta. — Miałaś już kiedyś dziecko? — Ale kiedy? Z kim? Co się z nim stało? Czy umarło? Powstrzymała się od zadania tych pytań, Bettina zaś mówiła dalej:
— Półtora roku temu, zanim przeprowadziłam się do Kalifornii, poroniłam w czwartym miesiącu. I właśnie wtedy — zdecydowała się wyznać całą prawdę — spotkałam Johna. Miałam poronienie, a w tydzień potem przeniosłam się do San Francisco, wpadłam w depresję i próbowałam popełnić samobójstwo. Zrobili mi płukanie żołądka, a potem wezwano Johna — lekko się uśmiechnęła — i tak zostaliśmy przyjaciółmi.
— Niech skonam! Nigdy nam o tym nie wspominał. Teraz Bettina uśmiechnęła się szerzej.
— Wiem. Nie chciał też, żebym ja o tym mówiła. Ale Seth wie.
— Seth? — Mary patrzyła na nią z niedowierzaniem.
— To on prowadził moją sprawę rozwodową.
— Byłaś już zamężna? Jakie tajemnice ukrywasz jeszcze przede mną?
Bettina ze śmiechem wzruszyła ramionami.
179
DANIELLE STEEL
— Nie tak wiele. Tylko kilka... niech no pomyślę...
— Nagle poczuła potrzebę wyspowiadania się z całej przeszłości. Nigdy jeszcze nie czuła takiej bliskości z przyjaciółką. — Byłam dwukrotnie zamężna.
— Wliczając w to Johna? — upewniała się Mary.
— Przed Johnem — rzekła spokojnie Bettina. — Raz z mężczyzną o wiele starszym ode mnie i raz z aktorem. Pracowałam w teatrze, ostatnio jako asystentka reżysera...
— Ty? — Mary wydawała się oszołomiona.
— Mój ojciec był pisarzem. Bardzo znanym.
— Kto to był? Ktoś, o kim słyszałam?
— Prawdopodobnie. — Bettina wiedziała, że Mary dużo czyta. — Justin Daniels.
— Co?... Ależ tak... Oczywiście... Bettina Daniels... Ale nigdy nie skojarzyłam... Jezu, Bettino, dlaczego nigdy nam nie powiedziałaś? — Mary wsparła się pod boki. — A może Seth wie także i o tym?
Bettina stanowczo zaprzeczyła.
— Wie tylko o moim drugim małżeństwie. O całej reszcie nie ma pojęcia.
— Dlaczego nam nie powiedziałaś? Bettina wzruszyła ramionami.
— Obawiam się, że John nie jest specjalnie zachwycony moją bujną przeszłością. — Nagle poczuła zakłopotanie.
— A ja nie chcę... nie chcę przynosić mu wstydu.
— Przynosić mu wstyd? Czym? Tym, że jesteś córką Justina Danielsa? Sądzę, że powinien być dumny. A co do reszty, czyli twoich dwóch małżeństw, to cóż w tym złego? Jestem pewna, że miały sens, inaczej nie zawierałabyś ich, a twoi przyjaciele będą cię kochać bez względu na wszystko. A inni ludzie... Co cię to obchodzi? Twój ojciec musiał też tego zaznać. Jestem pewna, że ludzie nie zawsze pochwalali jego styl życia.
— To co innego. On był na swój sposób genialny. Ludzie oczekiwali, że będzie ekscentryczny.
— Więc napisz o tym książkę, twoja przeszłość będzie dla czytelników egzotyczna.
Bettina roześmiała się, po czym nieśmiało spuściła głowę.
180
KOCHANIE
— Zawsze chciałam napisać sztukę.
— Naprawdę? — Mary aż przysiadła na piętach. — Dobry Boże, Betty, czy zdajesz sobie sprawę, że ja cały czas byłam przekonana, że jesteś tak samo mdła jak my wszyscy, a teraz dowiaduję się, że wcale nie? Kiedy, u diabła, zabierzesz się do tej sztuki?
— Prawdopodobnie nigdy. Sądzę, że to by rozgniewało Johna. A poza tym... och, sama nie wiem. Mary... to... — Bettina zdawała się zmagać ze słowami. — Ten światek nie jest specjalnie godny szacunku. Właściwie miałam szczęście, że z niego uciekłam.
— Możliwe. Ale uciekłaś razem ze swoim talentem. Czy nie możesz cieszyć się szacunkiem i wykorzystać talent?
— Chciałabym spróbować. — Bettina mówiła jak przez sen. — Ale nie sądzę, żeby mi się udało. John nigdy by mi nie wybaczył. Myślę, że byłoby mu to nie w smak.
— Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że to tylko jego opinia i że on wcale nie musi mieć racji? Wiesz, czasami zdarza się, że ludzie, wcale o tym nie wiedząc, bywają zawistni. My wszyscy wiedziemy nudne, zwykłe, banalne życie, a od czasu do czasu pojawia się wśród nas rajski ptak i wszyscy odczuwamy wtedy lęk