Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Dehumanizacja stosunkówŃ
między ludźmi
Czy kiedykolwiek mógłbyś rozmyślnie dokuczyć drugiej osobie, upokorzyć ją
lub poniżyć? Czy możesz wyobrazić sobie, że odrzuciłbyś prośbę ubogiej
rodziny o trochę pożywienia czy ubrania, jeśli byłbyś w stanie spełnić tę
prośbę po prostu podpisując się? Czy jest do pomyślenia, abyś kiedykolwiek
zadecydował, że pewne grupy są niedostosowane i zarządził ich
eksterminację? Co musiałoby się zdarzyć, żeby doprowadziło cię to do
zabicia drugiego człowieka?
Normalni, prawidłowo rozwinięci moralnie i nastawieni idealistycznie
ludzie mogą stać się zdolni do tych i innych antyspołecznych zachowań w
warunkach, w których ludzie przestają spostrzegać innych ludzi jako osoby
mające takie same uczucia, pragnienia, myśli i cele w życiu, co inni. Takie
"psychiczne zatarcie" ludzkich cech nosi nazwę |dehumanizacji. Powoduje
ona, że na ludzi patrzy się jak na przedmioty, a nie jak na istoty ludzkie,
i tak też się ich traktuje. W przeciwieństwie do humanistycznych stosunków
między ludźmi (które są subiektywne, osobiste i emocjonalne)
zdehumanizowany stosunek jest obiektywny, analityczny i pozbawiony
emocjonalnych lub empatycznych interakcji czy reakcji. Znany teolog Martin
Buber określił pierwszy typ reakcji jako stosunek "Ja - Ty", a relację
zdehumanizowaną jako stosunek "Ja - To".
Proces dehumanizacji chroni jednostkę przed wszelkiego rodzaju
pobudzeniem emocjonalnym, które mogłoby być przykre, przytłaczające,
odbierające siły lub mogłoby zakłócać jakieś niezbędne, realizowane w danej
chwili działanie. Na przykład w sytuacjach poważnego kryzysu lub nagłej
potrzeby (podczas wojny, w czasie klęsk żywiołowych) lub też w sytuacjach
wymagających dokładnego, obiektywnego, nieosobistego działania dotyczącego
innej osoby (podczas operacji chirurgicznej) zdehumanizowane nastawienie do
innych ludzi może służyć jako środek obrony przeciw reakcjom emocjonalnym,
które inaczej mogłyby działać zakłócająco lub obezwładniająco. W sytuacjach
tych dehumanizacja może zatem spełniać rolę przystosowawczą.
Lecz dehumanizacja może także mieć wiele negatywnych i destruktywnych
następstw. Kiedy nie reagujesz na ludzkie cechy innych osób, wówczas
bardziej możliwe staje się nieludzkie postępowanie wobec nich. "Złota
Reguła" przybiera wówczas postać: "Czyń drugiemu, co tobie miłe". Łatwiej
jest być nieczułym czy szorstkim wobec zdehumanizowanych "obiektów",
ignorować ich żądania i prośby, wykorzystywać ich do swych własnych celów,
a nawet niszczyć ich, jeśli nas drażnią. Ludobójstwo dokonywane przez
hitlerowców na Żydach i Cyganach mogło być realizowane z taką samą
sprawnością jak ta, którą codziennie można obserwować w rzeźniach Omaha, a
to dzięki zastosowaniu prostego sposobu - uznania tych naszych bliźnich
istot ludzkich za niższe formy życia zwierzęcego. Dla wielu wojskowych w
Wietnamie Wietnamczycy przestali być ludźmi, o czym świadczy
rozpowszechniona szeroko tak zwana "reguła żółtka" ("gook rule"): zabicie
cywilnego Wietnamczyka było w zasadzie równe zabiciu roboczego bawoła.
Ten sam podstawowy mechanizm psychologiczny działa w wielu znanych
sytuacjach i stwarza stałe zagrożenie dla fundamentalnych zasad
sprawiedliwości społecznej i ludzkiej godności. Gdy wielką liczbę ludzi
trzeba "załatwić", to załatwianie to może przybrać anonimowy charakter -
pozbawiony cech ludzkiego kontaktu czy zainteresowania.
Kandydatom do korporacji studenckich każe się, by przyczyniali się do
własnej dehumanizacji recytując: "Jestem kandydatem; kandydat to najniższa
forma życia zwierzęcego na terenie uniwersytetu". Nawet treningi drużyny
sportowej, mające na celu zdobycie sławy przez dany uniwersytet, mogą stać
się niewiarygodnie okrutnym ćwiczeniem w dehumanizacji i brutalności.
Zbliżenie
Futbol kształtuje charakter
"Dwudziestu ośmiu graczy zwolniło się, albo zostało zwolnionych z pewnej
uniwersyteckiej drużyny futbolowej, z powodu swego sprzeciwu wobec
brutalnych pod względem fizycznym metod treningowych stosowanych w ramach
przygotowań do sezonu rozgrywek. Według jednego z graczy, "Każdy z taką
determinacją dążył do zwycięstwa, że kopaliśmy się, walili, zadawali sobie
nawzajem ciosy w podbrzusze, robiliśmy wszystko".
Walki, w których dwaj przeciwnicy walczyli skuleni pod drutami
rozciągniętymi na wysokości czterech stóp od podłogi, były "czymś
najokrutniejszym, co kiedykolwiek widziałem (...), to było do tego stopnia
odczłowieczające, że gdybyś znalazł się tam ze swoim najlepszym
przyjacielem, to starałbyś się go zabić(...). Na początku siadaliśmy na
macie plecami do siebie, przy czym na każdym rogu maty odbywał się jeden
mecz. Na gwizdek trenerzy kazali nam odwrócić się do siebie i po prostu
walić jeden drugiego ile wlezie, aby po prostu wbić przeciwnika w matę.
Kazali oni kontynuować te mecze tak długo, dopóki nie uznali, że dałeś z
siebie wszystko lub dopóki nie stłukłeś na kwaśne jabłko przeciwnika (...).
Wszyscy byli zupełnie zdesperowani.
Musiałeś wygrać, ponieważ wszyscy przegrywający musieli walczyć znowu i
znowu, i znowu, dopóki nie zwyciężyli. Musiałem walczyć nawet siedem lub
osiem razy. Ostatni przegrywający w danym dniu musiał zgłosić się o
godzinie #3#/30 w piątek rano, aby biegać w górę i w dół po stopniach
stadionu. Ludzie byli tak wyczerpani psychicznie i fizycznie, że zataczali
się jak pijani, zadając sobie ciosy i chybiając