Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

- Gerszon? - zawołał stary Tag. Dwa słupy kurzu wzbijały się i ścigały na gościńcu. Świeciły się jak dwa duchy od czerwonej łuny i światła księżyca. Księżyc przeszedł na drugą stronę, zmalał, ale silne jeszcze miał światło. Dym nad miastem opadał i odsłaniał duży kawał czystego nieba. Szarzało na wschodzie. Między niebem a ziemią powstała szczelina. Była godzina, kiedy nie można odróżnić psa od wilka ani barwy białej od niebieskiej. Jest to najgroźniejsza godzina wyciekania sił z ciała i umierania, gdy się budzi młodość, a starość nie dożywa wschodu słońca. Bóg Abrahamowi powiesił na szyi kawał słońca jak brylant, który uzdrawia chorych. Umierający, doczekaj słońca, a będziesz żył! Jestem z rodu chudych i wysokich Żydów. "Skórą i mięsem oblokłeś mnie, kośćmi i żyłami pospinałeś mnie". Ale mocna to skóra i twarde kości. Długo jeszcze żyć mógłbym, jeżeli długość życia mierzona być może namiętnością. Nie wziąłem dziewczyny, aby odmłodnieć, jak król Dawid. Tarzałem się nagi w śniegu, kąpałem się w przerębli potoku, uczył mnie tego ojciec, który umiał to od swego ojca, którego nauczył dziadek na chwałę Bogu. Przez rozkosz ciała można dojść do rozkoszy duszy. Tak mówił święty Beszt. Sam Bóg chce, żeby się człowiek cieszył. Radość, jak drabina Jakuba, prowadzi od małości do wielkości. Człowiek wybija monety jednym wizerunkiem i każda moneta jest taka sama, Bóg wybił człowieka Swoim wizerunkiem i jeden człowiek nie jest podobny do drugiego. To znaczy: każdy człowiek powinien sobie powiedzieć "Świat został stworzony dla mnie". We wsi piały koguty już siódmy raz! Dzięki Ci, Boże! Szczekały psy. Skrzypiały wrota. Pochwalony bądź, Boże, nasze Bóstwo, Królu świata. Słowem Swoim zmienia czasy, oddziela pory roku, ustawia gwiazdy na straży w niebie według Swojej woli, tworzy dzień i noc, przetacza światło przed ciemnością i ciemność przed światłem... jeszcze owocem się okryję w siwiźnie, pełny soków i świeżości będę... świat stoi wyprostowany i nie zachwieje się... Pochwalony niech będzie nowy dzień! Znowu ocalony został dzień! Stary Tag podniósł oczy. Przed nim stał Gerszon. - Gerszon! - zawołał stary Tag. Szewc Gerszon oparł głowę o ramię starego Taga. - Chodź, odpoczniesz. Szewc Gerszon pokręcił głową. - Słyszałem twój głos - powiedział stary Tag. - Tak. Wołałem siostrę Szymona. - Chodź, odpoczniesz. Stary Tag otworzył furtkę austerii. - Wejdźmy do środka. Przyniosę ci wody. Gerszon potrząsnął głową. - Co ci jest? - Nic mi nie jest. Nic mi nie potrzeba. Szymon zabił kozaka. - Boże! - Kozak rzucił się na jego siostrę. - Chodź. Nic nikomu nie mów. - W mieście wszyscy wiedzą. Spędzono wszystkich Żydów na rynek. Mają powiesić Szymona. - Widziałeś go? Gerszon zaprzeczył. - Ledwo mogłem się tam dostać. Cała ulica Krzywa się paliła, jak słoma, można powiedzieć. Ten cały pożar to przez niego. - A Buma widziałeś? - Ledwo dostałem się do Krzywej. Widziałem kozaka, pędził na koniu. To był ten sam kozak... - Pytam się, czy widziałeś Buma! - Paliły się drewniane domki! Paliły się drewniane stragany, jakby były z papieru. Rusini byli pijani, rozbijali szyby, rozbijali latarnie. - Koniec świata. - Rabowali sklepy. Ładowali towar na furmanki. Dźwigali worki na plecach. - Wszystko to widziałeś? Sam? Własnymi oczami? - Wszystko widziałem! Widziałem! Widziałem Osypa, syna ruskiego księdza z Dulib. On zna Szymona. Osyp pomagał kozakowi go szukać. W wysokich cholewach, nie wiem, skąd je wziął. Z austriackim bagnetem na austriackim pasie wojskowym. Prowadził konia za uzdę. To był ten sam kozak z czubem. Ten sam kozak galopował rano po rynku. - Wejdźmy do środka, Gerszon. Gerszon kiwnął głową. - Bardzo jesteś zmęczony. Stary Tag otworzył i zamknął za sobą furtkę. Przeszli przez ogródek przed austerią. Na grządce leżała zdeptana rezeda. Weszli do sieni. - Traktem dulibskim szło wojsko, szło i szło, cały czas, kiedy szedłem na Krzywą i kiedy wracałem, wciąż szło, na koniach, pieszo, na armatach, na wozach, na łodziach, odwróconych dnem do góry. Po co wojsku łodzie? Taka siła! Taka siła! Panie Tag, myśmy tę wojnę przegrali! - Znaleźli Szymona? - Nie wiem. - Może widziałeś starego Kramera, introligatora? Pojechał do miasta szukać Buma. Żona też poszła do miasta. Nikt nie wie, gdzie się podziały zwłoki dziewczyny. - To był ten sam kozak z czubem. Ten sam, który rano przestraszył się rolet w biało -czarne pasy. - Gerszon oparł się o rozchwianą barierkę schodów i usiadł. Ten sam kozak z czubem. Puszczał nagle konia między tłum i trzaskał nahajką. Ludzie zakrywali głowy rękami. Przemieszani szewcy z kuśnierzami, krawcy z blacharzami, stolarze z kupcami! Przemieszani mężczyźni brodaci z golonymi, przemieszane kobiety w perukach z kobietami, które noszą własne włosy. A ta w cwikierze? Skąd się tu wzięła pierwsza w mieście esperantystka, towarzyszka pani baronowej, panna Amalia Diesenhoff? Musi do niej podejść. Ona go zna ze Zjednoczenia. Tłum nagle odepchnął go, cofnął się i znowu podpłynął pod szubienicę. Esperantystka utonęła. Nie ma jej ani po tej, ani po tamtej stronie. Na środku stoi szubienica. Dla Szymona. Kiedy zdążyli? Co za państwo, które razem z wojskiem, z armatami, z trenem i prowiantem wiezie gotowe szubienice? Szubienica czekała, ludzie czekali, ale Szymona nie było. Tłum stał, uparcie patrzał w szubienicę i milczał. Z poprzeczki zwisał gruby sznur. Gdyby mieszkańcy naszego miasta wczoraj powymierali, nie wiedzieliby, jak szubienica wygląda. Najstarsi nigdy jej nie widzieli. Jak się żyje, można się wszystkiego doczekać. Milczenie. Jeden człowiek w niebezpieczeństwie myśli, dwaj ludzie w niebezpieczeństwie radzą, tłum w niebezpieczeństwie nie myśli i nieradzi. Osyp, syn księdza z Dulib, też miał czub. Jest w tym coś, że nasza religia każe strzyc włosy nad czołem. Kto widział Żyda z czubem? Poza Szymonem. On jeden. Gdzie on teraz jest? Dopiero kiedy Gerszon wracał, spotkał Pesię. Wybiegła z bramy przy ulicy Bolechowskiej, tej, która prowadzi na trakt dulibski, i złapała go za rękę. "Pesia, gdzie Szymon?" Pesia szarpała go za surdut: "Ja cię kocham! Ja cię kocham! Ja cię kocham!" Pesia, czy Szymon uciekł?" Pesia zaczęła biec. Przystawała, a gdy Gerszon się zbliżał do niej, znowu uciekała. Kozak z czubem zatoczył koło na rynku i spędził jak stado owiec rozpraszających się ludzi. Prowadzą kogoś pod bagnetami. Tłum rozstąpił się. Rabin miejski włożył sobotni strój, długi jedwabny chałat i sobolową czapkę

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Na dno czary z onyksu padają krople krwi — cicho rozpłynął się głos magicznych zaklęć, wstrząsnął dreszcz posępnymi wieżami i głucho, bez powiewu rozchyliła się brama...
  • Mistrz Wolfgang odparł po zastanowieniu, że zauważył już w Jerozolimie, iż głos cesarza brzmiał zawsze słodko niczym syreni śpiew, jaki omal nie zgubił przemądrego Ulissesa,...
  • Głos ten przybywał z niższego piętra, to znaczy z mieszkania Cyrana, należał zaś do Sulpicjusza, który musiał być w diablo złym humorze, gdyż wyśpiewywał na całe gardło,...
  • – Cóż! nie wiem, czy zwyciężymy, ale w każdym razie zadamy im bobu! Drobny, szczupły brunet, o płomiennym wejrzeniu i mowie, Delbos miał wspaniale brzmiący głos i...
  • "Ktoś kiedyś powiedział, że mój głos jest tak kojący, że mógłbym zostać uzdrowicielem powiedział, powodując krótki wybuch śmiechu...
  • Kiedy zaś uświadomił sobie, co robi, roześmiał się w głos, gdyż nie miał przy sobie żadnego oręża ze stali...
  • Gdy mijał próg wąskiego przedsionka, wydało mu się, że usłyszał głos Franceski wymawiającej jego imię, lecz nie zatrzymał się i nawet nie odwrócił głowy, aby spojrzeć za...
  • Glos ;lego!? O co tu chodzi? O głosy w czołgu? Czy o coś innego? Ale Madeleine całą swą uwagę skupiła na wielkiej wazie, z której Eloise nalewała na talerze parującą,...
  • Idaho popatrzył na rozłożone strony i przeczytał na głos: - Stworzyłem to, co zamierzałem - potężne duchowe napięcie w całym Imperium...