Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

W Kaloferze, nieznacznym bardzo miasteczku, uścisnąłem kolana pana Harbarasza i prosiłem, aby mnie tu już ze służby swojej odpuścił, bo stąd do Mezembrii pójdę. Pan Harbarasz wiedział już o moich zamysłach, bom w drodze nieraz o nich wspominał, ale po staremu w ich stateczność nie wierzył i raczej je za fantazję miał – jakoż bardzo nierad był temu i wszelkimi sposoby odwieść mnie chciał od wyprawy, «bo – mówi – drogi nie znasz, ludzi nie znasz, języka nie znasz, sposobów nie wiesz, pieniędzy nie masz, jak ślepa ćma w ogień lecisz na zniszczenie własne; ojca ani obaczysz, a siebie zgubisz, i coś miał ojca oswobodzić, sam się w niewolę podasz». Ale kiedy się obaczył, że te wszytkie mądre słowa i przestrogi jakby na wodzie pisał i że mnie od zamysłu nie odwiedzie, już mi tylko rozmaite dobre rady dawał i sposoby wskazywał, jak sobie poczynać, a bardzo żałował że w onym mieście Mezembrii żadnych znajomych kupców Ormian albo Greków nie ma, aby mnie listami opatrzeć. Żałośnie ze mną się 80 rozstawał, bo mnie w drodze cale był polubił, jako iżem zawsze pilny i posłuszny mu był i chętny, i skory do każdej rzeczy, która do służby mojej należała. Dał mi też pięć dukatów zasługi, choć mi tego nie obiecywał był nigdy i z łaski mnie tylko w tę drogę z sobą brał, wielkim prośbom pana Heliasza folgując. Kiedym się z wszystkimi pożegnał i już odejść miał, wziął mnie Pańko na bok i rzecze: – Bóg cię prowadź, dobra detyno; gdybym ja tak mógł, nie puściłbym ciebie samego. Poszedłbym ja z tobą, a może co i sprawił. Ale jam się z tym kupcem do Jędropola ujednał i słowa mu dochować muszę, a choćby i na to sposób był, to ja w innej stronie bardzo pilne sprawy mam. Ja tę Mezembrię znam, bywał ja i tam, bom ja na wszystkim brzegu czarnomorskim jakby u siebie w domu; ciężko ci tam co zdziałać przyjdzie, ciężko, bo tam same Greki poturczone, a to naród sobaczy, od rzetelnych Turków gorszy. Miej się ty dobrze na baczności. A jeżeli ta galera tam w przystani będzie, na której twój ojciec ma być przy wiosłach, tedy trudno-ć będzie dostać się na nią własnym dowcipem. Ale jest tam jeden Pomak, to jest Bułgarzyn poturczony, ale ni pies, ni kot, bo on i w Mahometa wierzy, i przed Matką Boską świeczkę pali, jak mu trzeba. Łacno go przydybiesz; on zawsze koło przystani i między łodzie i statki się kręci; Jowan się nazywa. Jak zobaczysz człeka małego z taką obrośniętą twarzą, że nic z niej nie obaczysz, jeno nos bardzo duży i krzywy jako dziób u sępa – to to Jowan będzie. Za cekin on ciebie na galerę zaprowadzi, bo to turecki brat i służka, a tak z ojcem się zobaczysz; ale w żadną sprawę z tym Jowanem nie wchodź, nic mu nie wierz, bo ciebie zdradzi. Znam ja go, psiego syna. On za pieniądze wszystko sprzeda; własną duszę by dał, Kozaka sprzeda Turkam, Turka Kozakom, a Turka i Kozaka diabłu, kiedyby płacić chciał. Bóg ci pomagaj! 81 XIV POTURMAK JOWAN Dostał ja się za Bożą pomocą szczęśliwie do Mezembrii, czyli Nesembra, całą prawie drogę przebywszy pieszo, bo przysiąść się już przez to samo trudno było, że samych konnych spotykałem, a kiedy wóz, to bawołami zaprzężony i tak pomału jadący, że nie warto siadać, choćby mi i pozwolono. Nałożyłem niemało drogi, bom nie szedł najkrótszą, jako iż ta przez górskie przesmyki wiedzie, a ja bez przewodnika nie byłbym trafił; szedłem tedy na Karnabad, a choć stąd do Mezembrii tylko dziesięć mil liczą, trzy doby wędrowałem, bo i droga bardzo kamienista i stroma była, i spieka taka straszliwa, żem z sił opadał. Mezembria jest dosyć nikczemne miasto, choć jak mi powiadano, niegdyś bardzo wspaniałe i bogate być miało, i ośmdziesiąt kościołów w nim było, ale pod Turkiem zniszczało.

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu -201- oraz winne było przyjąć na siebie...
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Czy naprawdę, naprawdę czekała na mnie przez te lata, czy tylko tak się złożyło, że jej nikt z domu zabrać nie potrafił? Coś mi szeptało cichutko, że jabym to może potrafił wówczas,...
  • Ja nie pozwalałam na nic, lecz mi to nie pomoże, doktor wiedziałby na pewno, ale mi to nie pomoże, a myśl, że Babcott czy jakiś inny doktor mógłby przeprowadzać na mnie tak intymne...
  • Ebou Dar było wielkim portem morskim, dysponującym pewnie największą zatoką znanego świata, a jego pirsy niczym długie szare palce wyciągały się od nabrzeża,...
  • Doznane rozczarowanie skłoniło mnie do ustanowienia anty-antropologii, na wzór psychiatrów, którzy wymyślili anty-psychiatrię, aby uporać się z ograniczeniami...
  • Chyba właśnie dlatego, a nie przez wdzięczność za uratowanie siostry, Malgmal nie pozwalał go utrącić, chociaż prawie nie było obiegu, w którym nie próbowano by zniszczyć Hory...
  • Wychowany w Ravensburgu Roo wiedział, że zima może przyjść wcześnie i niespodzianie, ale śniegi mogą też się i spóźnić i tylko bogom było wiadome, jak będzie w tym roku...
  • - Czy żąda pan, abym popełniła pocałunek? Było to świetnie zagrane: figlarna dziewczyna z 1915 roku, która podkpiwa sobie z wiktoriańskiego żarciku; wyglądała absurdalnie i...
  • Tak było w teatrze greckim, w teatrze szekspirowskim i tak jest do dziś...