Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Vicksburg padł! Wojska Unii odniosły zwycięstwo w Gettysburgu! Gdyby nie dziennikarski monopol, który zabraniał podawać wiadomości nadchodzące ze wschodu wcześniej niż w dzień po ich ukazaniu się w prasie kalifornijskiej, płomienna flaga na Mount Davidson otrzymywałaby tego pamiętnego dnia saluty wojskowe, dopóki starczyłoby prochu; miasto byłoby wspaniale iluminowane, a każdy mieszkaniec, który miał choć trochę szacunku do samego siebie, upiłby się, jak to było w zwyczaju z okazji wszystkich ważnych wydarzeń. Nawet dziś jeszcze, po tylu latach nie mogę myśleć bez żalu o tej bezpowrotnie straconej, wspaniałej okazji. Jakże byśmy się wtedy bawili! 183 XV. CUDOWNY KLIMAT KALIFORNII Pędziliśmy przez równiny i doliny, wspinaliśmy się na góry i niknęli w chmurach, spoglądaliśmy w dół, na stojącą w letniej szacie Kalifornię. Wspomnę tu mimochodem, że krajobraz Kalifornii najpiękniej wygląda z pewnego oddalenia. Z którejkolwiek patrzałoby się na nie strony, góry są imponujące w swojej wspaniałości i majestacie kształtu, ale potrzebny jest dystans, aby złagodzić ostrość ich konturów i wzbogacić barwy. Puszcza kalifornijska także wygląda najpiękniej z pewnego oddalenia, gdyż jest w niej smutne ubóstwo odmian i wszystkie drzewa należą do jednej monotonnej rodziny - sosny, modrzewie, jodły, świerki; dlatego z bliska uderza męcząca jednostajność kształtu sztywnych konarów zwróconych w dół i na boki w jednym, wciąż powtarzającym się i wciąż ponawianym wezwaniu do wszystkich ludzi: "Sza... nie mówcie słowa... bo jeszcze komu przeszkodzicie". A poza tym z bliska uderza w nozdrza natrętny i męczący zapach smoły i terpentyny; z bliska nużą melancholijne, pełne skarg westchnienia wśród smutnych konarów. Człowiek chodzi po bezszelestnym dywanie złuszczonej żółtej kory i spadłych szpilek i w końcu zdaje mu się, że jest wędrującym duchem, który porusza bezcielesnymi nogami; nużą go wiotkie kępki szpilek na gałęziach i zaczyna tęsknić za mięsistymi, kształtnymi liśćmi; szuka mchu i trawy, żeby się na nich położyć, ale ich nie znajduje, bo gdzie nie ma kory i szpilek, tam jest naga ziemia i glina - wrogowie pełnych zadumy rozmyślań i czystego odzienia. Często kalifornijskie łąki są takie, jakie być powinny, ale często lepiej je oglądać z daleka, bo chociaż źdźbła trawy są wysokie, sterczą jednak do góry wyniośle i w niesąsiedzkim od siebie oddaleniu, z łatami brzydkiego piachu między kępkami. Nic mnie tak nie bawi jak ekstatyczne zachwyty turystów ze Stanów nad pięknem "wiecznie kwitnącej Kalifornii". A turyści ze Stanów zawsze wpadają w te zachwyty. Może nie odczuliby ich tak silnie, gdyby wiedzieli, że starzy Kalifornijczycy z świeżym wspomnieniem pokrytej kurzem i wątpliwie pięknej zieleni kalifornijskiego krajobrazu patrzą z zachwytem i uwielbieniem na bujne bogactwo, na jaskrawą zieleń, zachwycającą świeżość, przebogatą różnorodność kształtów i odmian listowia, które zmieniają w wizję raju krajobraz na wschodzie kontynentu. Sama myśl o tym, że człowiek może się rozpływać w zachwytach nad poważną i posępną Kalifornią, gdy widział łąki Nowej Anglii, jej klony, dęby, jej strzeliste wiązy w całej ich letniej krasie lub mieniącą się barwami wspaniałość jesieni rozsiadłej w lasach - sama myśl o tym byłaby prawie śmieszna, byłaby zgoła śmieszna, gdyby nie to, że jest tak żałośnie patetyczna. Kraj, którego klimat nie podlega zmianom pór roku, nie jest nigdy bardzo piękny. Tropiki nie są piękne, mimo że ludzie trwonią na ich opis tyle słów zachwytu. W pierwszej chwili wydają się urzekające, ale po jakimś czasie jednostajność psuje czar. Odmiana jest panną podręczną natury i bez niej natura nie może dokonywać swoich cudów. Kraj, który ma cztery wyraźnie zaznaczone pory roku, nie skarży się na brak piękna ani nie nuży monotonią. Każda pora roku cieszy i interesuje; ileż radości sprawia obserwowanie jej rozwoju, jej stopniowego, harmonijnego dojrzewania, jej szczytowej krasy. A gdy zaczyna nużyć, przychodzi zaraz zmiana i przynosi nowe czary i nowe cuda. Myślę, że dla człowieka kochającego naturę każda pora roku jest najpiękniejsza. San Francisco, miasto naprawdę urocze, jest okazałe i ładne z daleka; z bliska jednak rzuca się w oczy staromodna architektura większości budynków, ulice częstokroć zabudowane zniszczonymi, poczerniałymi od dymu drewnianymi domami i na przedmieściach nagie, piaszczyste wzgórza zbyt natrętnie ciążące nad krajobrazem. Nawet łagodny klimat jest niekiedy milszy, gdy się o nim czyta, niż gdy się go doświadcza na sobie, bo błękitne, bez- 184 chmurne niebo przykrzy się po jakimś czasie, a kiedy wreszcie przyjdzie wytęskniony deszcz - nie chce odejść. Nawet dziecinnie zabawne trzęsienie ziemi lepiej jest oglądać z da... Co do tego istnieją sprzeczne opinie. Klimat San Francisco jest łagodny i zdumiewająco równomierny. Przez cały rok termometr wskazuje siedemdziesiąt stopni. Wahania temperatury są minimalne. Tak w zimie, jak i w lecie sypia się pod jednym lub dwoma lekkimi pledami i nie trzeba używać siatek chroniących od moskitów. Letnich ubrań nikt nie nosi. Mężczyźni chodzą w ubraniach z cienkiego, czarnego sukna (jeżeli je mają), zarówno w styczniu, jak i w sierpniu. Żaden z tych dwóch miesięcy nie jest ani cieplejszy, ani zimniejszy od drugiego. Nikt nie używa palt i nikt nie używa wachlarzy. Trudno sobie wyobrazić klimat milszy, a z pewnością nigdzie na świecie nie ma bardziej równomiernego. W miesiącach letnich często wieją wiatry, ale wtedy można się przenieść do Oakland (odległego o kilka mil), gdzie wiatrów nigdy nie ma. W ciągu dziewiętnastu lat śnieg padał w San Francisco tylko dwa razy i leżał na ziemi zaledwie dość długo, żeby zdumione dzieci zdążyły się spytać, co to za dziwny biały proszek. Przez osiem miesięcy w roku niebo jest błękitne, bezchmurne i nie spada ani jedna kropla deszczu. Ale gdy nadejdą pozostałe miesiące - trudno, trzeba ukraść parasol, bo bez parasola nikt tu nie da rady. Parasol jest potrzebny nie przez jeden dzień, ale przez sto dwadzieścia - dzień po dniu, z małymi przerwami

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Litwy Środkowej z Polską, uznanie Litwy Kowieńskiej jako państwa na arenie międzynarodowej, pogrzebały wyznawaną przez Romera koncepcję tworzenia państwowości Litwy...
  • Czy naprawdę, naprawdę czekała na mnie przez te lata, czy tylko tak się złożyło, że jej nikt z domu zabrać nie potrafił? Coś mi szeptało cichutko, że jabym to może potrafił wówczas,...
  • Kroniki donoszą, że na rozkaz królowej Marii Luizy „generał Velasco wyprawił do Lugo 1500 wozów złota -zdaniem jednych, a 300 wozów ciągniętych przez woły -zdaniem...
  • Ktoś wreszcie wycofał się z przetargu, a ktoś inny przycisnął gruby kciuk do ekranu terminalu Jakiś niewolnik poprowadził ją przez puste korytarze l przypiął jej linkę do kółka...
  • Czy dzieło sztuki staje się mniej piękne przez to, że jest ukryte? Ja obejrzę ten film… a po mojej śmierci obejrzy go świat i uzna mój geniusz, nawet jeśli sposób w jaki go wyraziłem,...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • Uderzył mnie fakt – którego w pierwszej chwili nie potrafiłem sobie wytłumaczyć – że choć aszocy przekazywali tę legendę z pokolenia na pokolenie przez całe tysiąclecia, to...
  • Kierowany przez Himalayan Institute Hospital Trust, szpital, centrum medyczne i program rozwoju wsi są uważane za wzór opieki medycznej w całych Indiach...
  • Wedle prawa musiano winnego wydać ojcu chłopca, ale to mogło nastąpić dopiero za tydzień, gdyż handlarz jako gość miał przez czternaście dni być pod naszą opieką...
  • Kiedy okrt znalazB si daleko na morzu, a pol[nie-wajca wyspa rozpBywaBa si w perBowej mgle upaBu na horyzoncie, wszystkich ogarnBo straszliwe przygnbienie, które nie opuszczaBo nas ju| przez caB drog do Anglii