Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Nie podołają temu uniwersytety, których powołaniem jest raczej kształcenie pokoleń — pisze wspomniany Skarbek, sam profesor UW. „Uniwersytet nie stanowi zbiorowego ciała naukowego: nie odbywa jako takie żadnych zebrań; ...nie wydaje sądu o obcych (poza uniwersytetem) dziełach w zawodzie umiejętności i literatury".
W kamień węgielny posągu Kopernika obok zwyczajowych aktów i monet wmurowano i medal na c/.eść pracy, 7. racji niedawnego wykończenia jakiejś większej roboty public/ru-j. W archiwach Towarzystwa przechowywano ciekawy dokument.
\
(jak się to dzieje dziś na cokole każdego mostu), lecz obok kilku inżynierów cały szereg nazwisk wybitniejszych wykonawców z 'kompanij rzemieślniczych' — po dzisiejszemu: robotników.
Daremnie by szukać po stu latach choćby cząstkowego objawu podobnego ducha w rządach i akademiach dzisiejszych.
W pierwszym piętnastoleciu przeważały w Towarzystwie sprawy języka i literatury, oraz jej duch. Bezpośrednio przed założeniem Uniwersytetu (w r. 1817) i w jakiś czas potem dominowała tu nauka i wiedza lekarska. Trwało to lat kilka zaledwie, zwłaszcza po wyodrębnieniu się samodzielnego Towarzystwa Lekarskiego; a skargi na nagły opad produkcji naukowej rozbrzmiewają odtąd nieustannie na Wydziale Nauki. Podzieliła nauka los ówczesnej literatury warszawskiej: zadławił je obie system rządzenia policyjno-szpiegowski, wdzierający się do domów, szkól, auli i kościołów, i niechybny owoc tego systemu: reakcja i apatia społeczna. Wars/awskie dzieje martyrologii Łukasińskiego obrazują aż nadto wymownie życie ówc/esne. Chyliło się Towarzystwo do upadku także i z najbardziej wewnętrznych powodów, w ostatecznym jak gdyby wyczerpaniu się tej siły, która je stworzyła: całej dynamiki duchowej prądów Oświecenia.
Grzyb reprezentacji, toczący z czasem każde zrzeszenie podobne, podziałał rozkładowo przede wszystkim na Wydział Literatury, pociągający najbardziej próżności ludzkie. Daremnie Staszic protestował już z dawna przeciw „zasługom literackim", domagając się wymienienia pism kandydata oraz wykazania ich... „doskonałości". — Wydział ten zaludnił się pod koniec od jenerałów, dygnitarzy, ambitnych urzędników państwowych, którzy potrafili zbiurokratyzować i poezję nawet samą. Nic orientując się jeszcze w doniosłości nowych prądów, idących z Wilna, a zaniepokojony zastojem w literaturze warszawskiej, wygłosił Staszic w Towarzystwie niecierpliwą odezwę: Do trudniących się składaniem wierszów, by zdziałali wreszcie poema jakowe. Toż pasję żywą słychać w tych słów samym toku. Batem — by pognał muzy opieszałe.
Niestety, opadały niebawem ręce i jemu nawet. Po wygryzieniu przez rodzimą reakcję odnowiciela oświaty polskiej i jej kierownika w ciągu lat dwudziestu kilku, Stanisława Potockiego, przyszła kolej i na Staszica. Pogaszono i jemu pochodnie oświaty: przede wszystkim powszechnej, w obawie, by pańszczyzna nie doznała prze/ nią uszczerbku; następnie średniej i wyższej przez dokuczliwy dozór policyjny nad całym życiem młodzieży i jej kierowników. Szkoły przerzedzały się gwałtownie, ku rozpaczy Staszica. Porzucił wszystkie stanowiska urzędowe. Obrzydził sobie nawet współudział w rządzie (jako minister), „gdzie rozum musi to stawać, to się cofać, to ulegać przed cudzą względnością, przed cudzym uprzedzeniem, przed nieprzepartą nieświadomością cudzą". Omierził sobie w końcu i pracę w Towarzystwie, gci/.ic i wśród najbardziej niegdyś poważnych członków okazały się już jawne „infamisy".
Jedyny śród 'zacnych kolegów' filozof prawdziwy, Kanta samego uczeń Kró-k-wiecki, a przed kilkunastu laty Katon Polski, J.K. S/aniawski, jął obecnie jako cen-/.or naczelny zadławiać całe życie duchowe kraju. „Wszystko śpi pod jego obuchem — pisze już w r. 1823 Niemcewicz do Czartoryskiego— ...W stolicy smutno i pusto".
Wiele, aż nazbyt wiele, powodów złożyło sic na schyłek Towar/.ystwa, przy < /.ym równie nieuniknionych, jak ówczesny los dziejowy narodu i jak ta lala reakcji powszechnej, przed którą nie obroniły si? pr/i-il rokiem IHto i o wicie większe, asobniejszc, a wolniejsze narody.
Najmniej od przemocy rosyjskiej i n-iikijł rodzlmn /:ilc/.iu-, spotęgowane
uomiast rozwojem przemysłu nmirjctno^d' * /vli wl»«ł/M •.ruMiwiiiłii i tcchnir/mi,
była ostatnim — i to mocnym a^ ' ! ••••>. In/ym^/y
i technicy mywali cześć <> latniili In u-i ,kicj i oli.im.-j
nym — bez wynagrodzenia) zachowują jedynie Roczniki i archiwa Towarzystwa. Zaledwie dwa z tych nazwisk przekazały nam po dziś dzień imioniska popularne: sprowadzonego przez Staszica wynalazcy machiny tkackiej, kawalera de Girarda, i architekta-ogrodnika Szucha.
Gdy na kostniejącym — pod prezesurą Niemcewicza właśnie! — Wydziale Literatury, dygnitarze, duchowni i radcowie stanu oklaskiwali wobec law pustych pilną gorliwość autora w składaniu wierszów 'według pana Delilla wzorów doskonałych' — na publicznych posiedzeniach Wydziału Umiejętności tłoczyła się aż na schodach ta młodzież, którą Staszic wzywał za życia tak żarliwie, by się nie garnęła do urzędów i kancelaryj rządowych, „tych bezdennych przepaści naszej młodzieży", ani rwała do wojska „przed udoskonaleniem się w umiejętnościach".
„Oręż bowiem — wywodził — aby być dzielny, potrzebuje w teraźniejszej sztuce wojennej wiele umiejętności i nauk... Bez nich odwaga, jeżeli nieszczęśliwa, może ściągnąć narodów zatratę, a na siebie zuchwalstwa naganę; jeżeli szczęśliwa — tylko zjedna sławę, lecz nie nada narodowi trwałości i spokoju... W tych narodach jest moc niezłomna, moc największa, które, mając na j po wszechnic j rozwinięte władze fizyczne i moralne, znają najwięcej sposobów do użycia sił swojej masy i rzeczy swojej ziemi. Tylko z taką w narodzie umiejętnością i mocą może kraj stawiać wojsko, a oręż zwycięski nadawać będzie ludom stały wzrost, trwałość, pokój i szczęśliwość".
Nie mająca podówczas swego ośrodka wiedza wojskowa przyłączyła się do tego Wydziału Umiejętności