Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Pisał, Nicky była u opiekunki, a przez resztę dnia obmyślał i zakończenie. Po raz pierwszy uwierzył, że uda mu się skc SZCZĘŚCIA N1GTW ZA WIELE SZCZĘŚCIA NIGDY ZA WIELE powieść, zanim jego wydawca straci do niego cierpliwość i zrezygnuje ze współpracy. Zbliżał się termin urodzin Seba. Jack trochę martwił się tym, że będzie musiał poświęcić cenny czas na robienie zakupów i szukanie odpowiedniego prezentu. Seb marzył o kolorowym telewizorze do sypialni, ale Jack zdecydował, że zamiast telewizora, ofiaruje mu nowy komputer. W kolejnej klasie na lekcjach informatyki będzie potrzebował dobrego sprzętu, a stary był już mocno wyeksploatowany. Któregoś wieczoru, kiedy Al przyszła pomóc Sebowi w przygotowywaniu prywatki, poszedł do stodoły, żeby zobaczyć, jak im idzie. Kiedy wszedł, mieli mocno zakłopotane miny. Stali w dużej odległości od siebie, oboje z wypiekami na twarzach i błyszczącymi oczami. Jack poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. Tylko nie seks, pomyślał. Jeszcze nie teraz. Seb kończy dopiero piętnaście lat. - Jak wam idzie? - spytał nienaturalnie pogodnym głosem. - Ustaliliście już, gdzie zamocujecie lampy? Seb chrząknął. - Tak jakby. Pomyśleliśmy, że spytamy ciebie. Nie możemy się zdecydować. Jack przypomniał sobie, jak Seb powiedział mu kiedyś, że idzie do Al poleżeć w jej pokoju i posłuchać muzyki. Och, Boże. Ustalili, gdzie mają zawisnąć lampy, Jack stwierdził, że zdejmowanie ze strychu materacy nie jest najlepszym pomysłem. Zamiast tego zaproponował, żeby rozłożyli na podłodze stare dywany. - Możecie przynieść z domu pufy i poduszki, ale nie materace. - Dlaczego nie? - Seb nie dawał za wygraną. - Ponieważ nie urodziłem się wczoraj - powiedział n Jack. Seb zarumienił się. - OK, weźmiemy dywany. W noc przed przyjęciem zapukał do pokoju Seba. Dzie już w łóżkach, a Seb naturalnie oglądał telewizję. - Tak? - mruknął, podchodząc do drzwi. - Czy mogę wejść? Seb skrzywił się, ale otworzył drzwi. W pokoju pz straszny bałagan. Seb zrzucił z fotela jakieś ubrania i wj telewizor. - O co chodzi? - spytał wprost. Jack usiadł w fotelu, zastanawiając się, czy uda r w miarę sensownie przeprowadzić tę rozmowę. - Chodzi o Al. O ciebie i Al. Seb usiadł na łóżku po turecku i oparł się o ścianę, s się przybrać nonszalancką pozę. - Że niby co? - Seb, nie jestem dzieckiem. - Ja też nie. - Wiem o tym. Seb zamrugał powiekami, ale Jack zignorował jegc wienie. - Chodzi o to... Kiedy jest się młodym, bardzo łatwo wić sobie, że nie może się stać nic złego. Musisz uważ pewne sprawy nie wymknęły się spod kontroli. - Nic nie wymknie się spod kontroli, Jack. Pocałowa tylko, nic więcej! Możesz być spokojny. - Nie mogę. Chcę ci tylko uzmysłowić, że w takich lach czasem bardzo trudno jest zapanować nad uczuciarr sze hormony aż kipią i naprawdę niewiele potrzeba, by mnieć o ostrożności. Nie skrzywdź jej, Seb, ani siebie, l 104 SZCZĘŚCIA NIGDY ZA WIELE was oboje z szacunkiem. Bądź rozsądny. Unikaj sytuacji, w których będzie ci zbyt trudno zapanować nad uczuciami. Wstał, wsunął rękę do kieszeni, wyjął z niej coś i rzucił na łóżko. - Tak na wszelki wypadek - powiedział sucho. - Nie traktuj tego jako zaproszenia do głupoty, a raczej jako ostatnią deskę ratunku. Używaj jej mądrze, a najlepiej, żeby w ogóle nie była potrzebna. Wyszedł z pokoju, wciąż mając przed oczami osłupiałą minę Seba, wpatrującego się w leżącą na łóżku paczkę prezerwatyw. ROZDZIAŁ ÓSMY - Gdzie mogę to schować? Jack spojrzał znad grilla i wolno się wyprostował. - Upiekłaś mu urodzinowy tort? - Tak. A co, macie już jeden? Potrząsnął głową. - Nie było czasu, żeby się tym zająć. Chciałem coś ale nie zdążę. - Musimy go gdzieś przechować. - U mnie w gabinecie stoi malutka lodówka. Seb nij niej nie zagląda. Molly, jesteś moją opoką. - Dziękuję. - Uśmiechnęła się i podążyła za nim d< netu. Jack otworzył małą, wbudowaną w segment lodówkę ly schowała w niej pojemnik z tortem. - Zamknę na klucz, na wszelki wypadek. Wrzucił klucz do szuflady, przykrył go papierami i' do ogrodu. Jack zajął się rozpalaniem grilla, żeby na wszystko było gotowe. - Sałatki i pudding są już w środku? - Jasne. - Amy i Cassie przypinają już papierowe obrusy d( ków, żebyśmy mogli rozłożyć naczynia i sztućce. Wyd się, że najwygodniej będzie ustawić stoły pod kuchenn) nem. Będzie można podawać przez nie jedzenie. - Dobry pomysł. Masz chwilę na filiżankę herbaty? 106 SZCZĘŚCIA NIGDY ZA WIELE SZCZĘŚCIA NIGDY ZA WIELE - Nie, ale mam chwilę na kieliszek wina. Napijesz się ze mną? - Jack, zobaczysz, że wszystko będzie dobrze - roześmiała się trochę sztucznie. - Jeśli tylko wszystkie dziewczyny nie zajdą w ciążę. Miałem z Sebem na ten temat krótką pogadankę. Przypomnij mi, żebym ci o tym opowiedział. Była ogromnie ciekawa, jak ta rozmowa przebiegła, ale chwila nie była odpowiednia, żeby o to pytać. Wokół kręciły się dzieci, a ponadto było jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Przyjechał didżej i zaczął wyładowywać swój sprzęt. Kiedy go zmontował, włączył muzykę, aby ocenić końcowy efekt. - Myślisz, że jest wystarczająco głośno? - krzyknęła Molly w stronę Jacka. W odpowiedzi wzniósł oczy ku niebu, po czym ruszył w stronę stodoły. Po chwili muzyka przycichła. - Jak ci się udało go przekonać, żeby ściszył? Z reguły nie reagują na takie prośby. - Molly nie kryła podziwu. - Powiedziałem mu, że stodoła może się zawalić. Konstrukcja jest stara i nie wiadomo, czy wytrzyma wibracje. Najwyraźniej ten chłopak ceni sobie życie. - Żartujesz. - Oczywiście, że tak. Stodoła wytrzymałaby nawet trzęsienie ziemi. Gdyby było inaczej, nie pozwoliłbym dzieciom się w niej bawić. - Agora? - Spokojnie. Wymieniłem nadgniłe i obluzowane belki. - Jestem spokojna. Co mogę zrobić? Gdzie jest Nicky? - Chyba z dziewczynkami na górze. Może poszłabyś się upewnić, czy za bardzo nie narozrabiały? Seb powiedział, że mogą przyjść na grill i na tańce, ale o dziewiątej muszą wyjść ze stodoły. Nie chcę, żeby Nicky się tam plątała. - A chłopcy? - Na pewno coś podjadają. Roześmiała się i poszła zobaczyć, jak przedstawia się s - Ładnie wyglądasz. - Amy z podziwem popatn luźną, bawełnianą sukienkę, którą Molly włożyła na tę i - Dziękuję, kochanie. Obawiam się, że trochę w nit rznę, ale trudno. Na podjeździe zrobił się jakiś ruch. Molly wyjrzał; okno, żeby zobaczyć, co się dzieje. - Jadą goście - oznajmiła. Wzięła Nicky za rękę i z ścią zeszła na dół, żeby powitać przybyłych. Jack podniósł wzrok i ujrzał Molly schodzącą po sch Wyglądała przepięknie. Podmuch wiatru przykleił jej su do nóg, uwypuklając ich kształt. Zamknął oczy i polic dziesięciu. Nie czas teraz na to i miejsce! - Jak na razie wszystko idzie dobrze. Jack popatrzył zdumiony na Molly. Podeszła do niego gdy czyścił grill. Nie usłyszał jej kroków, czemu zresztą i było się dziwić. Muzyka grała tak głośno, że z trudem usłyszeć własne myśli. - Owszem - zgodził się

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Wszystkie mają standar- dowe rozmiary - małe krążki: dwa krążki 0 średnicy 16 mm, dwa o średnicy 22 mm, zaś duży krążek pomiędzy 21 a 51 mm średnicy 1 nie więcej niż 5 mm...
  • Bez niej nikt nie może żyć spokojnie i nikt nie może żyć bezpiecznie...
  • Pokoje były mniej więcej takie same, tyle że u nich stały dwa łoża, jedno dopasowane do rozmiarów ogira, natomiast u niego stało tylko jedno łóżko i to nieomal równie wielkie jak...
  • Pracował jako prosty robotnik w dokach okrętowych, włóczył się po świecie jako marynarz i komiwojażer, póź- niej przez jakiś czas ujeżdżał konie dla cyrku, był...
  • Wszystko to było pewne, jednak aby odpierać padające zewsząd ciosy, trzeba było mieć więcej sił niż kiedykolwiek, posiadać pieniądze, gromadzić fortunę, szybko i...
  • Ta bowiem bitwa morska, o ile chodzi o liczbę okrętów biorących w niej udział, była naj- większą ze wszystkich, jakie kiedykolwiek przedtem Helleno- wie stoczyli...
  • Otworzył szufladę, wyjął z niej pęk kabli, którymi podłączył aparat do komputera, załadował do drukarki rolkę papieru do drukowania fotografii i po chwili, z cichym szumem...
  • - O naszym kontrakcie? A czy nie dokazałem tego, com miał dckazać? Cóż więcej obiecywałem prócz wyrwania cię z więzienia? Czy tego nie uczyniłem? Czy zagraża ci jeszcze...
  • Chce, żebym się nad nią teraz litował, chce, bym w niej ujrzał dziecko tulące buzię w sierść przymilnego boksera...
  • Indra nie rozumiała tego, bo nawet jeśli bardzo był wzburzony sensacją w związku z Okiem Nocy, to w jakiś sposób wyczuwała, że Ram zwraca się przeciwko niej...