Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Podjąłem tę decyzję, mimo iż wiem, że oznacza śmierć wielu żołnierzy, którzy przysięgali służyć ojczyźnie. Żołnierzom na polu walki mogę powiedzieć tylko jedno. Słuchajcie rozkazów, dbajcie o swoich towarzyszy i walczcie o tę ziemię. Człowiek, który idzie do boju w słusznej sprawie, może pokonać wszystkie przeszkody. Powodzenia. Usypcie z ich ścierwa kopce.
* * *
Mueller patrzył, jak techniczka z wdziękiem podłącza kolejne przewody do ładunku wybuchowego.
– Ile jeszcze musimy odrutować? – zapytała. Jej dłonie poruszały się w pełnym gracji pośpiechu, zamierając w krótkich pauzach, gdy zaciskała kolejne połączenie.
– Odrutowaliśmy już prawie wszystko, a saperzy rozłożyli wszystkie ładunki. Wciąż jeszcze kładziemy claymore’y, ale skończymy, zanim będziesz gotowa.
– Szkoda, że nie mamy więcej sprzętu z Pyronics – powiedziała niecierpliwie. – Nie znoszę tej wojskowej tandety.
– Hej, MILSPEC to materiał światowej klasy!
– Takie bajki możesz opowiadać amatorom, synku. Znam wszystkie typy detonatorów na świecie i stawiam pięć do dziesięciu, że jedna ze spłonek zawiedzie, kiedy sprawdzę system. Te przeklęte wojskowe spłonki są piekielnie wrażliwe.
– Dobra, stawiam dziesięć dolców, że się mylisz.
– To tylko takie wyrażenie. Nie piję, nie przeklinam i nie zakładam się. I bez tego mam wystarczająco ciekawe życie.
– A co zwykle robisz?
– Cóż, kiedyś żyłam z wyburzania budynków, a ostatnio zajmuję się rozbiórką domów. – Podłączyła ostatni obwód i przystawiła miernik. – Czy jesteś pewny, że nie zepsuli czegoś w spłonkach?
– Nie do końca.
– Dobra odpowiedź. Chciałam tylko sprawdzić, czy masz pojęcie. – Wstała i wyprostowała plecy, masując krzyż. – Wolę pracować przy stole.
– Wszyscy ponosimy jakieś ofiary na rzecz wojny.
– Jasne. Ja na przykład zrezygnowałam z czekolady. Pójdę teraz przygotować obwód. Zostań tu i pilnuj, żeby nikt nie dotykał mechanizmu. Nie lubię, kiedy kręcą się tu amatorzy.
– Myślałem, że jestem jednym z nich.
– Tak, ale w ten sposób muszę się martwić tylko o jednego.
– Zróbmy inaczej. Dowodzę „amatorami”, czyli cywilami, i nie powinienem tkwić teraz w tym miejscu, więc może sprowadzę tu kogoś, kto na pewno niczego nie dotknie i nie popełni żadnego błędu, bo wykonuje tylko najprostsze polecenia.
– Niech będzie.
Mueller wrócił po kilku chwilach z żołnierzem kawalerii, który zabezpieczał plac budowy. Z powodu osłony bradleyów i hunwee rozwiniętej pięć mil dalej, przy drodze, Mueller był osobiście przekonany, że Posleeni zostaną zauważeni na długo przed tym, zanim wejdą w zasadzkę. Ale standardowe procedury wojskowe zostały opracowane właśnie na wypadek rozlicznych sytuacji, gdy ludzie byli osobiście przekonani o tym czy o tamtym, a całkowicie się mylili. Czyli – pomimo czyjegokolwiek osobistego przekonania – ludzie pułkownika Abrahamsona osłaniali wszystkie miejsca przygotowywanych zasadzek.
To miejsce zasadzki było najbardziej oddalone od Richmond i najprawdopodobniej pierwsze, w którym dwunasty korpus miał nawiązać kontakt z wrogiem. Akurat tu, przy drodze 656 warunki do zastawienia pułapki – z wykorzystaniem ognia wozów pancernych, prowadzonego z dużej odległości – były doskonałe. Droga prowadziła tutaj przez przełęcz wcinającą się w pasmo niskich pagórków.
Po jednej stronie drogi i wzdłuż pasa między jezdniami przez pół mili ciągnęły się drzewa, wśród których przepływał płytki strumyk.
Po obu stronach drogi wykopano długi na pięćdziesiąt metrów rów, w którym ze skierowanymi na północ lufami dwudziestopięciomilimetrowych działek przyczaił się pluton pojazdów kawalerii.
Mogli z tego miejsca strzelać mając osłonięte kadłuby, bezpieczni od ostrzału, dopóki Posleeni nie podejdą zbyt blisko. Gdyby kawalerzyści zaczęli ponosić straty, mogli się wycofać pod osłoną niskich pagórków.
Drogę między drzewami natomiast naszpikowano dwoma tysiącami claymore’ów.
Każda mina w postaci wąskiego pudełka z cienkimi „nóżkami” na spodzie i wypustkami na zapalniki na wierzchu nosiła – zdaniem większości wojskowych zabawny – napis „przodem do wroga”. Kierunkowa mina przeciwpiechotna składała się z pół kilograma materiału wybuchowego C-B i siedmiuset pięćdziesięciu małych metalowych kulek łożyskowych. Podczas detonacji kulki wylatywały na zewnątrz, rozrywając wszystko na swojej drodze. W odległości pięćdziesięciu metrów, określanej jako maksymalnie efektywna, mina tworzyła strefę śmierci szeroką na trzydzieści metrów. A w tym wypadku szerokość obu pasów drogi wraz z poboczem wynosiła właśnie pięćdziesiąt metrów. Claymore’y ustawiono w odległości dwóch metrów od siebie, po obu stronach dwustupięćdziesięciometrowego odcinka drogi. W wyniku połączonej łańcuchowo detonacji w powietrzu miało znaleźć się prawie półtora miliona kulek, które będą się poruszać szybciej niż pociski karabinowe.
– Starszy kapralu Rossi – powiedział Mueller – to jest Amanda Hunt, główny ekspert od materiałów wybuchowych, zajmujący się claymore’ami.
– Ma’am – żołnierz kiwnął głową i machnął ręką w okolicach hełmu; wiedział, że nie powinien salutować, ale chciał jakoś pokazać szacunek.
– Panna Hunt pójdzie teraz sprawdzić obwody detonacyjne. – Mueller wskazał na mechanizm. – To jest główny detonator zasadzki. Panna Hunt sprawdzi między innymi, czy nie odłączono któregoś z zapalników. Otrzymuje pan niniejszym rozkaz pozostania na tym stanowisku dopóty, dopóki panna Hunt osobiście pana nie zwolni, zrozumiano?
– Tak jest, sierżancie.
– Omówiłem to z pańskim dowódcą drużyny i dowódcą plutonu.
Nie wydaje mi się, żeby do tego doszło, ale gdyby nas zaatakowano, zanim wróci panna Hunt, musi pan zniszczyć mechanizm obwodów. Nie wolno panu podejmować prób użycia go ani pozwolić na to nikomu innemu, nawet dowódcy plutonu czy któremuś z saperów. Zrozumiano?
– Tak jest, sierżancie, zrozumiano. Dlaczego?
Mueller uśmiechnął się.
– Bo akurat mogę być w zasięgu rażenia i nie chcę, żeby jakiś idiota wysadził dwa tysiące min tylko dlatego, że zobaczył przebiegającego przez drogę konia. Jest pan ukryty za nasypem, więc może pan spokojnie czekać, aż wróci Amanda. Proszę zostać tu tak długo, aż pana zwolni. Zrozumiano?
– Zrozumiano.
– Proszę powtórzyć.
– Mam nie dopuścić do obwodów nikogo oprócz panny Hunt i pozostać na stanowisku tak długo, dopóki panna Hunt i tylko ona nie zwolni mnie osobiście. Rozkaz będzie mnie obowiązywać aż do wycofania się mojego plutonu, a wtedy mam zniszczyć mechanizm i dołączyć do swoich.
– Dobra. – Najwyraźniej jednak Hunt nadal miała duże wątpliwości. – Lepiej, żeby pański szef wyczekał tak długo, jak tylko może, jeżeli nie wrócę.
Kiedy odjechała w odkrytej ciężarówce, Mueller spojrzał kapralowi prosto w oczy.
– Więc jak długo tu zostaniesz?
– Dopóki ona nie wróci albo nie zaroi się tu od Posleenów. Wezmę radio z transportera