Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
W tej eksploatacji prowincji uczestniczyli zresztą również i drobni urzędnicy. Los mieszkańców prowincji, zwłaszcza wschodnich, które ponadto ucierpiały w toku ostatniej wojny, był ciężki. Wydani oni bowiem zostali na pastwę publikanów, dzierżawców podatków i ceł, cierpieli ponadto na skutek bezwzględności namiestników. Rzadki był niewątpliwie przykład namiestnika prowincji Azji, Mucjusza Scewoli, który starał się ograniczyć samowolę publikanów, natomiast znacznie częstsze takie postępowanie, jak pretora Lucjusza Werresa na Sycylii, który w zachłanności swej przekroczył wszelkie granice. Tymczasem państwo rzymskie uwikłane było w kilka konfliktów równocześnie, którym mogło zaradzić jedynie dzięki nowej organizacji sił zbrojnych, tworzącej wielkie rezerwy wojska. Równocześnie jednak z coraz większą siłą zaczęło zagrażać rządom senatu, nawet już samej republice, jej istnieniu, niebezpieczeństwo ze strony wodzów zwycięskich wojsk. Władza, w jaką z konieczności, prowadząc przez wiele lat wojnę na odległych terenach, byli wyposażeni, stała się tak wielka, że zaczęła wykraczać poza granice zakreślone przez ówczesny ustrój republikański. Niezdrowe stosunki gospodarcze na terenie samej Italii, nie krępowany żadnymi ustawami rozwój niewolnictwa doprowadziły w tym czasie do największego wstrząsu, jaki przeżyła Italia od najazdu Hannibala z końcem Iii w. Powstanie Spartakusa W miarę jak Rzym rozszerzał swoje panowanie nad światem śródziemnomorskim, który następnie stał się przedmiotem eksploatacji przez nobilów i ekwitów, w samej Italii wzrastała liczba latyfundiów niewolniczych. Po załamaniu się ruchu reformatorskiego braci Grakchów proces ten przybrał na sile. Bezwzględna eksploatacja niewolników doprowadziła już parokrotnie do powstań niewolników, które począwszy od Ii w. wybuchały w różnych stronach Italii. Były one stosunkowo łatwo tłumione przez władze rzymskie, nie miały bowiem charakteru ruchu ogólnoitalskiego. Te powstania niewolnicze świadczyły jednak o oporze niewolników przeciw wyzyskowi, o ich woli walki. Podobna sytuacja, panująca zresztą nie tylko w Italii, była wynikiem systemu, który dzięki panowaniu rzymskiemu i gospodarce latyfundialnej stał się ogólnym rysem gospodarki rolnej. W parze z tym procesem wzrastała rola niewolników i wyzwoleńców w różnych dziedzinach życia w Rzymie, a tacy potentaci, jak Krassus, posługiwali się w swych operacjach finansowych zdolnymi niewolnikami, którzy przy tej okazji zdobywali środki na swoje wyzwolenie. Poza tymi stosunkowo nielicznymi kategoriami uprzywilejowanych istniała jednak ogromna masa upośledzonych niewolników, żyjących bez nadziei poprawy swych warunków życiowych, gotowych do podjęcia walki zbrojnej, gdyby znalazł się odpowiedni dowódca. Wśród tej masy niewolniczej szczególnie ciężki był los niewolników kształconych w specjalnych szkołach dla gladiatorów, zapaśników. Walki gladiatorów na arenie cyrkowej pasjonowały widzów, którzy lubowali się w krwawych widowiskach, najczęściej bowiem kończyły się one haniebną śmiercią części zapaśników. Właśnie w jednej z takich szkół gladiatorskich, znajdującej się w Kapui, zawiązał się spisek, na którego czele stanął uzdolniony gladiator Spartakus. Był on z pochodzenia Trakiem, nie miał jednak, jak się zdaje, nic wspólnego z królewskim rodem Spartokidów, rządzących w państwie bosporańskim na Krymie. Spartakus służył początkowo w armii rzymskiej, w oddziałach posiłkowych, gdzie nabył umiejętności wojskowych. Pod jego dowództwem grupa gladiatorów zbiegła z Kapui i ukryła się następnie na zboczach Wezuwiusza. Stąd, zasilona zbiegami z okolicznych latyfundiów, zaczęła urządzać wypady na sąsiednie obszary. Powodzenie, jakie im towarzyszyło w walkach z oddziałami rzymskimi, wpłynęło na rozszerzenie się powstania, które objęło wkrótce znaczną część południowej Italii, tzn. Kampanię i Lukanię. Obok niewolników, którzy tłumniej aniżeli w ograniczonych terytorialnie powstaniach sycylijskich zbiegli się pod komendę Spartakusa, w ruchu tym wzięła udział również biedota, chociaż przewaga niewolników była zdecydowana. Na przebiegu walki powstańców, na ostatecznym jej wyniku zaciążył bez wątpienia brak jedności. Armia bowiem niewolnicza, którą można ocenić, w zgodzie z przekazami źródeł, na ok. 60 tys. ludzi, składała się z przedstawicieli różnych elementów etnicznych. Obok niewolników pochodzenia wschodniego, z Bałkanów, Azji Mniejszej czy Syrii, silną bardzo grupę stanowili Germanowie i Celtowie. Pierwsi uznali dowództwo Spartakusa, natomiast grupa celtycko-germańska po krótkim okresie wspólnego działania odłączyła się i pod dowództwem Kriksosa i Oinomaosa zaczęła działać na własną rękę. Był to cios dla powstania. Izolowana grupa celtycko-germańska rozbita została w Apulii przez konsula Lucjusza Geliusza w 72 r. Tymczasem Spartakus, który potrafił zorganizować niewolników w bitną siłę zbrojną, rozbił obie armie konsularne, budząc tym panikę w samym Rzymie, i przedarł się aż do Galii Nadpadańskiej pragnąc wyprowadzić niewolników z Italii. Prawdopodobnie pod wpływem nalegań biedoty italskiej, której nie uśmiechała się myśl opuszczenia Italii, zdecydował się Spartakus zawrócić i podążył przez całą Italię do jej południowej części, zapewniającej lepsze warunki bytowania. Po drodze pobił Spartakus wojska rzymskie, które miały zahamować jego marsz na południe. Po usadowieniu się w południowej Italii postanowił Spartakus przeprawić się na Sycylię i połączyć się z tamtejszymi niewolnikami. Plan ten jednak nie doczekał się realizacji, korsarze bowiem, z którymi Spartakus nawiązał porozumienie, nie dostarczyli obiecanych okrętów do przeprawy. Tymczasem w Rzymie zbierano posiłki, by zadać powstańcom decydujący cios