Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Żaden izolat nie może tedy posiadać konotacji, skoro nie istnieje dlań nic takiego jak system, z elementów złożony, który obdarzałby go znaczeniem. Czystym przypadkiem obdarzenia znaczeniem przez desygnację jest sytuacja sygnałowa (odruchu warunkowego), a czystą konotację spotykamy w matematyce. Nie rozumiem słowa „grdyś”, bo nie znam ani jego desygnatu, ani konotacji; skoro będę je spotykał w zdaniach: „Grdyś, budząc się, ryknął” — „Grdyś, trafiony kulą, padł martwy” — dzięki takiemu konotowaniu będę mógł się domyślić, że chodzi o jakąś istotę żywą. Gdyby jednak było tak, że raz może „grdyś” ryknąć, a raz zdanie brzmi: „Zaczerpnąłem wody, grdyś chciałem się napić” — rezultaty obu tych konotacji żadną miarą uzgodnić się — w znaczeniu „grdysiowi” przypisywanym — nie dadzą. Z tego to powodu — tj. konotacji dającej stany pod względem semantycznym sprzeczne —nie może być poprawna hipoteza Ważyka, jakoby czasowe struktury Robbe–Grilleta mogły stanowić modele jakichś stanów emocjonalnych. Z „Domu schadzek” bowiem ani z innych utworów tego autora niepodobna wyłuskać takiej konotacji „nowych struktur” — jako pętli czasowych np. — która by im nadawała znaczenia, ponieważ tylko regularność powtarzalna zachodzących między znakami stosunków może znaczeniem obdarzyć. Tam, gdzie nie ma ani śladu podobnej regularności, nie ma i konotowania, a pozbawiona zarówno denotacji, jak i konotacji struktura nic znaczyć nie może. Zanim powtórzę to samo raz jeszcze, ale dokładniej, chciałbym się z takiej pedanterii usprawiedliwić, bo mógłby ktoś uznać niniejszą analizę za bezprzedmiotową, jako czepianie się słów: z tego, iż ktoś powiedział, że pewien typ kreacji przypomina matematykę, nie wynika, by się literatura naprawdę miała w matematykę obrócić. Otóż wieloznaczność metafor, na równi z sądami niepoważnymi i mistyfikacjami, wydaje się dopuszczalna w literaturze, ale nie w teorii literatury. Gdy nam powiadano dawniej, że utwór jakiś zbudowany jest jak żywy organizm, rozumieliśmy dobrze, gdzie przebiega granica prawomocności takiego porównania, bo nie trzeba studiów specjalnych, by pojąć, że utwór nie ma rąk, nóg, serca ani wątroby. Gdy jednak powtarzają się dziś twierdzenia o kreacji jako typowej robocie strukturalistycznej, o dokładnych ponoć równoległościach ewolucji narracji i ewolucji fizyki, o pełnieniu bądź niepełnieniu przez utwór funkcji „message’u”, to nie tylko naszym prawem, ale i obowiązkiem jest sensowność takich tez weryfikować. Czym innym jest bowiem powszechnie zrozumiała przenośnia, a czym innym — systematyczne operowanie terminologią zaczerpniętą z teorii informacji („message” do niej należy), teorii struktur czy fizyki. Wraz z takimi nazwami pojawia się na polu literaturoznawstwa terror rzekomej ścisłości, obdarzonej twardym żywotem, ponieważ twierdzenia, w powiciu przystrojone w budzącą szacunek szatę terminologiczną, zdają się być samą „prawdą naukową”, za czym w oparciu o tak podżyrowaną „prawdę” powstają z kolei programy szkół artystycznych. Toteż, jeżeli o maskaradę chodzi, trzeba jej jak najrychlej położyć kres. Wracając do rzeczy: jeżeli tekst zawiera strukturę, dającą się odnieść jako model do zjawisk spoza dzieła, czyli, jeśli owa struktura, pełniąc rolę znaku, ma niepustą denotację, to utwór jest komunikatem (stanowi „message”). Już przez to utwór taki suwerenności, jako autonomii przypominającej matematyczną, nie posiada. A jeżeli struktura, dana częścią dzieła (pewnym połączeniem jego scen), nie jest powiadamiającego typu, to, aby zyskać znaczenie, musi ona zostać wprzęgnięta w sferę wewnętrzną konotacji, przez dzieło ustalanych. Dla struktury takiej, w nim zawartej, dzieło jest tym samym, czym dla niezrozumiałego słowa jest zbiór artykulacji, w jakich ono występuje. Dzieło jest systemem znakowym, a struktura ta jednym ze znaków owego systemu, zawdzięczającym sens swój wyłącznie już wewnątrzsystemowej lokalizacji. Świat realny, jako dawca znaczeń, już dla niej nie istnieje. Dzieło przedstawia „uniwersum semantyczne”, a być takiego uniwersum znaczącą częścią to tyle, co spełniać warunki podukładu — względem układu zwierzchniego, części podporządkowanej — względem całości nadrzędnej. Nie wypowiadamy się w tej chwili na temat, czy z języka potocznego, jakim operuje literatura, budowlę aż tak autarkiczną, tak do końca zrywającą z funkcjami „message’u” skonstruować można, lecz wyliczamy jedynie warunki, które spełnione być muszą po to, żeby pewne artykulacje mogły jeszcze znaczyć mimo tego, że już niczego nie oznaczają — tak jak właśnie zachodzi to w matematyce. Dowolny twór może stać się znakiem albo przez to, że wchodzi w relacje trwałe ze światem realnym, albo przez to, że wchodzi w relacje z innymi takimi tworami na prawach systemowych. Albo świat, złożony z desygnatów, albo uniwersum znaków obdarzyć mogą określony element — znaczeniem. Np. „znaczeniem — modelu pewnego stanu emocjonalnego”. Tertium non datur. Otóż, skoro w wypadku „Domu schadzek” nie ma o desygnowaniu mowy, skoro tekst ów nie pełni funkcji „message’u”, to obecnym w nim strukturom, jako „pętlom czasowym”, „kategorialnym kołom”, znaczenie może nadawać wyłącznie konotacja, czyli te wykrywalne związki, w jakie wchodzą owe struktury ze swoim sąsiedztwem wewnątrz utworu, w jego świecie autonomicznym. Gdybyśmy te związki mogli wykryć, wolno będzie przypisać — w obrębie tekstu (lecz nie poza nim!) — strukturom takim sprawione konotacją znaczenie. Jednakże nie może być tak, żeby występujące w tekście sąsiedztwa, jako konotacje tej samej struktury, wzajem sobie przeczyły kolejno

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • I albo byś się powstrzymał od tych ostrych słów, jakie wypowiedziałeś w senacie, albo byś je oddał w jakiejś łagodniejszej formie...
  • Jakie cele władza państwowa musi osiągnąć? Dobrze uzasadniony pogląd na ten temat znaleźć możemy u Thomasa Hobbesa [Hobbes, 1960]...
  • Ta bowiem bitwa morska, o ile chodzi o liczbę okrętów biorących w niej udział, była naj- większą ze wszystkich, jakie kiedykolwiek przedtem Helleno- wie stoczyli...
  • W istocie pani Denis przybrała tak znacząco godną minę, że d'Harmental stwierdził, iż nie ma ani sekundy do stracenia, jeśli chce zatrzeć fatalne wrażenie, jakie jego...
  • Do tego powodem był książę Janusz Mazowiecki na Czersku i Warszawie, któremu się Krzyżacy dali we zna- ki najazdami, gwałtami i więzieniem, jakie u nich cier- piał,...
  • Jedna dziewczyna i jeden mężczyzna wychodzą na środek i zaczynają śpiewnie mówić sobie nawzajem wiersze, byle jakie, a reszta podchwytuje chórem...
  • Sprawy te nabierają tym większej doniosłości, im trudniejsze stają się zadania, jakie przy niezwykle szybkim rozwoju techniki wyrastają przed człowiekiem we współczesnym...
  • I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu -201- oraz winne było przyjąć na siebie...
  • A na to Lep, że przyczółka on sam nie uchwyci, wiadoma rzecz, ale „języka" może dostać, toż mus dowiedzieć sia, jakie na tamten brzeg ściągnęli odwody...
  • Aurea słyszała opowieści o dziwacznych i prymitywnych zwyczajach ludności rolniczej, strasznych obrzędach, jakie odprawiają, zmuszeni żyć z dala od cywilizowanego...