Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Nie był on typem badacza teoretycznego, przesiadującego w bibliotekach, aby w spokoju poszukiwać uporządkowanych faktów. Wolał polować na nie znane dotychczas materiały, ustne przekazy, jakie można znaleźć tylko wśród tubylców. Aby trafić na takie opowieści, musiał przemierzać całe miasto, poznając wszystkie klasy społeczne. Bywał zarówno w pałacach Hindusów wyższych kast, jak i na gnębionych chorobami ulicach slumsów i bazarów, gdzie biedacy Kalkuty z trudem wiązali koniec z końcem pędząc swe nędzne życie.
Niewiele mogło ujść uwagi kręcącego się po bazarze Jacolliota, mimo jego zamyślenia. Dawno temu nauczył się nie być natrętnym, co pomagało mu w zdobywaniu zaufania ludzi w miejscach takich jak to. Potrafił zachowywać się grzecznie i z godnością, gdy wymagała tego sytuacja. Swój czujny i dociekliwy umysł wyćwiczył tak, aby służył zaspokajaniu jego palącej żądzy wiedzy o prastarej historii Indii.
Jacolliotem kierowało proste i nieodparte przekonanie. „Studiować Indie – twierdził – to posuwać się tropem ludzkości aż do jej źródeł”. Pisząc pierwszą z dwudziestu jeden książek, które miał stworzyć w ciągu swego życia, La Bible dans L'Indie (Biblia w Indiach, 1868), doszedł do tych samych wniosków dotyczących wpływu tego potężnego subkontynentu na inne cywilizacje, co profesor Friedrich Muller i jego współcześni. Jacolliot pisał:
Tak samo, jak dzisiejsze społeczeństwo na każdym kroku napotyka starożytność, jak nasi poeci naśladują Homera i Wergiliusza, Sofoklesa i Eurypidesa, Plotusa i Terencjusza; jak nasi filozofowie czerpią inspirację z Sokratesa, Pitagorasa, Platona i Arystotelesa; jak historycy biorą za wzór Tytusa Liwiusza, Salustiusza lub Tacyta; mówcy Demostenesa lub Cycerona; jak nasi lekarze studiują Hipokratesa, nasze zaś kodeksy są transkrypcją kodeksu Justyniana – tak sama starożytność miała swoją jeszcze dawniejszą starożytność służącą jako przykład do naśladowania. Cóż prostszego i bardziej logicznego? Czy narody nie następują jedne po drugich? Czy wiedza z trudem zdobyta przez jeden lud ogranicza się do zajmowanego przezeń terytorium i ulega zapomnieniu wraz z pokoleniem, które ją stworzyło? Czy rzeczywiście absurdalny jest pogląd, że Indie sprzed sześciu tysięcy lat, błyskotliwe, cywilizowane, gęsto zaludnione, pozostawiły na kulturze Egiptu, Persji, Judei, Grecji i Rzymu tak wyraźne piętno, że wywarły na nie taki sam olbrzymi wpływ, jak te kultury na nas?
To przekonanie było motorem dużej części badań Jacolliota. Fakty, które zebrał i przedstawił w dwudziestu dziełach, umacniają te poglądy. Do dziś pozostaje zagadką, dlaczego został on tak zupełnie zapomniany i jest dziś tak rzadko cytowany. Nie mamy bowiem powodu wątpić o znaczeniu jego prac, jak twierdzą jego „uczniowie” Pauwels i Bergier w książce The Morning of the Magicians (Poranek Czarodziejów; 1960), chociaż poświęcają mu nie więcej niż jedną stronę. Stwierdzają oni:
Jacolliot napisał kilka ważnych; proroczych dzieł, porównywalnych, a może nawet przewyższających dzieła Juliusza Verne'a. Pozostawił po sobie liczne książki traktujące o wielkich tajemnicach rasy ludzkiej. Bardzo wielu pisarzy okultystycznych, proroków i cudotwórców czerpało z jego pism, które, choć całkowicie zapomniane we Francji; są dobrze znane w Rosji.
Madame Helena Bławatska, rosyjska emigrantka, która – jak zobaczymy dalej w niniejszym rozdziale – obszernie i często bez zaznaczenia zapożyczeń czerpała swe tezy z dzieł Jacolliota, również doceniała ich znaczenie, chociaż była powściągliwa w pochwałach pod adresem autora. Oto jak pisze. ona w swej książce Isis Unveiled (Isis bez całunu, 1877):
Jego [Jacolliota] dwadzieścia lub więcej książek na tematy Wschodu stanowi zaiste ciekawy konglomerat prawdy i fikcji. Zawierają one ogromnie dużo faktów dotyczących indyjskiej tradycji, filozofii i rachuby czasu, oraz wiele słusznych i odważnie wyrażonych poglądów. Wydaje się jednak, iż u tego autora filozof bierze stale górę nad romantykiem. To tak, jakby dwóch ludzi zjednoczyło się w autorstwie – jeden ostrożny, poważny, pełen erudycji, naukowo myślący, drugi zaś żądny sensacji, namiętny francuski romantyk, przedstawiający fakty nie takimi, jakimi są, lecz jak on je sobie wyobraża. Jego tłumaczenia fragmentów z Manu są godne podziwu, jego kontrowersyjne zdolności wyraźnie widoczne; ale poglądy na temat moralności duchownych są niesprawiedliwe, a w odniesieniu do buddystów wręcz oszczercze. Jednak w tych wszystkich książkach nie ma ani jednej nudnej linijki; Jacolliot ma oko artysty, pióro poety natury