Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Gdy rzeczywiście pomyślisz tak, zniknie wszelka gorycz.
11
FATHER FORGETS
Posłuchaj synu: mówię to, gdy ty śpisz, z rączką pod policzkiem i z blond włoskami rozsypanymi na czole. Sam wszedłem do twego pokoju. Przed kilku minutami, gdy usiadłem w bibliotece, by poczytać, ogarnęła mnie fala wyrzutów i pełen winy zbliżam się do twego łóżka.
Myślałem o swoim postępowaniu: dręczyłem ciebie, robiłem ci wymówki, gdy przygotowywałeś się, aby wyjść do szkoły, gdyż zamiast umyć się wczoraj, jedynie otarłeś sobie twarz ręcznikiem i zapomniałeś wyczyścić sobie buty. Zwymyślałem cię, gdy zrzuciłeś coś na podłogę.
W czasie śniadania też wytykałem ci twoje uchybienia, że spadło ci coś na serwetkę, że przełykałeś chleb niczym zagłodzony zwierzak, że oparłeś się łokciami o stół, że zbyt grubo posmarowałeś masłem chleb. Gdy bawiłeś się, ja przygotowywałem się do wyjścia na pociąg. Oderwałeś się od zabawy, pokiwałeś mi rączką i zawołałeś:
- Cześć tatulku!
A ja zmarszczyłem brwi i powiedziałem:
- Trzymaj się prosto!
Wszystko zaczęło się na nowo późnym popołudniem. Gdy przyszedłem z pracy, bawiłeś się klęcząc na ziemi. Zobaczyłem wtedy dziury w twych skarpetach. Upokorzyłem cię przed kolegami, wysyłając cię do domu. Skarpety kosztują, mówiłem, gdybyś musiał kupić je sam, obchodziłbyś się z nimi bardziej ostrożnie.
Przypominasz sobie, jak wszedłeś nieśmiało do salonu, ze spuszczonymi oczami, drżąc cały po przeżytym upokorzeniu? Gdy uniosłem oczy znad gazety, zniecierpliwiony twym wtargnięciem, z wahaniem zatrzymałeś się przy drzwiach.
12
- Czego chcesz? - zapytałem ostro.
Ty nic nie powiedziałeś, podbiegłeś do mnie, zarzuciłeś mi ręce na szyję i ucałowałeś mnie a twoje rączki uścisnęły mnie z miłością, którą Bóg złożył w twoim sercu, a która - choćby i nie odwzajemniona - nigdy nie więdnie. Potem poszedłeś do swego pokoju, drepcząc wolno po schodach.
Otóż synu, zaraz potem, gdy z ręki wysunęła mi się gazeta, ogarnął mnie wielki lęk. Co się ze mną dzieje? Przyzwyczajam się do wynajdywania win, do robienia wymówek. Czy to ma być nagroda za to, że nie jesteś osobą dorosłą, że jesteś dzieckiem? Dzisiejszej nocy tylko tyle. Przyszedłem tu, do twojego łóżka i uklęknąłem pełen wstydu.
Wiem, że to jest nędzne wynagrodzenie, że nie zrozumiałbyś tych spraw, gdybym ci o nich powiedział, gdy się obudzisz. Ale jutro będę dla ciebie prawdziwym tatusiem. Będę ci towarzyszył w twoich zajęciach i zabawach, będę czuł się niedobrze, gdy tobie będzie źle i śmiać się będę, gdy ty będziesz się śmiał. Ugryzę się w język, gdy do ust cisnąć mi się będą słowa zniecierpliwienia. Będę ciągle powtarzał sobie: ,,On jest przecież jeszcze dzieckiem, małym chłopczykiem!"
Boję się naprawdę, że dotąd traktowałem cię jak osobę dorosłą. Tymczasem, gdy teraz widzę cię, synu, skulonego w łóżeczku, rozumiem, że jesteś jeszcze dzieckiem. Wczoraj twoja główka spoczywała bezbronnie na ramieniu mamusi. Zawsze wymagałem od ciebie zbyt wiele, zbyt wiele!
Wymagamy zawsze zbyt wiele... od innych.
13
KIEDY KOŃCZY SIĘ NOC?
Pewien stary rabin zapytał kiedyś swych uczniów, na podstawie czego można rozpoznać dokładnie chwilę, w której kończy się noc a zaczyna dzień.
- Może jest to ów moment, gdy można już łatwo odróżnić psa od owcy?
- Nie - powiedział rabin.
- A gdy można odróżnić drzewo daktylowe od drzewa
figowego?
- Nie - powtórzył rabin.
_ A więc kiedy? - spytali uczniowie.
- Wtedy edy patrząc na twarz jakiejkolwiek osoby, rozpoznajesz w mej brata lub siostrę. Aż do tego momentu panuje noc w twoim sercu - wyjaśnił rabin.
Nauczyliśmy się fruwać jak ptaki, pływać jak ryby, ale nie nauczyliśmy się żyć jak bracia" (Martin Luther Kmg).
MANHATTAN
Hol koncernu Maximus Inc. był wielki niczym katedra, lśnił i błyszczał. Koncern był właścicielem połowy świata i to rzucało się w oczy.
Mr Liddel, prezes Maximusa, przyszedł dziś do pracy z pięciominutowym wyprzedzeniem. To był wielki dzień: koncern miał przejąć pół tuzina banków, siedem wielkich międzynarodowych gałęzi przemysłowych, oprócz tego prawie całość gruntów pewnego afrykańskiego kraju, który nie mógł spłacić swoich długów.
Mr Liddel promieniał: wszystko to było zasługą jego zręcznych posunięć. Spojrzenie jego stalowych oczu, które wywoływało drżenie całych regimentów urzędników, przesuwało się po holu i natknęło się na ławeczkę czyścibuta. Był nim stary Murzyn o skromnym wyglądzie. Posługiwał się wystrzępionymi szmatkami i zużytymi szczotkami, a ręce miał poplamione pastą do butów. Mr Liddel nigdy go dotąd nie widział, ale miał 5 minut czasu i mógł jeszcze kazać sobie odkurzyć wspaniałe buty, które kosztowały 650 dolarów