Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
- A ja myl, e tak. Moe i dziaasz na rzecz Tego, ale nie zapominaj, e To
nie
faworyzuje nikogo. Dorwao obu twoich kumpli, a podczas gdy Belch walczy z Tym,
tobie
udao si uciec. Ale teraz znw jeste tutaj. Mam wraenie, e To ma z tob
rachunki do
uregulowania, Henry. Naprawd tak sdz.
- Nie!
- By moe zobaczysz Frankensteina. A moe wilkoaka? Wampira? Klowna? Albo,
Henry, kto wie, moe zobaczysz, jak To wyglda naprawd. My zobaczylimy.
Chcesz,
ebym ci opowiedzia? Chcesz...
- Zamknij si! - wrzasn Henry i rzuci si na Mikea. Mike odskoczy w bok i
wystawi nog. Henry potkn si o ni i przejecha po wyfroterowanych pytkach
jak
odwanik do gry w shuffleboard. Uderzy gow w nog od stou, przy ktrym
wczeniej tego
wieczoru siedzieli Frajerzy i opowiadali swoje historie. Przez moment by
oszoomiony. N
wysun si luno z jego doni.
Mike rzuci si w stron Henryego - w tym momencie mg go zabi -
wystarczyoby,
eby wbi ostrze noyka z napisem Jezus zbawia na rkojeci w obnaony kark
Henryego,
a potem musiaby ju tylko zadzwoni po gliny. Rzecz jasna, sprawa nabraaby
rozgosu, ale
nie za bardzo - tu w Derry podobne krwawe wydarzenia nie naleay do rzadkoci i
nie byy
take niczym szczeglnym.
Powstrzymaa go przed tym wiadomo (ktra spada na prawie jak grom z jasnego
nieba), e gdyby zabi Henryego, wykonaby cz planu Tego tak samo, jak Henry
poprzez
zamordowanie Mikea. I co jeszcze - ten drugi wyraz na twarzy Henryego,
zmczone,
zakopotane spojrzenia sponiewieranego, bitego bez pamici dziecka, ktremu z
nieznanych
powodw nakazano i zatrut ciek. Henry dorasta w atmosferze obdu
roztaczanej przez
szalonego Butcha Bowersa i z ca pewnoci nalea do Tego, zanim jeszcze w
ogle zacz
podejrzewa, e To istnieje.
Dlatego te miast wbi noyk w odsonity kark Henryego, opad na kolana i
sign
po sprynowiec. N obrci si w jego doni jakby samorzutnie - i palce
zaczy si
zaciska na ostrzu. Nie poczu blu od razu - najpierw bya tylko krew, szkarat
plamicy trzy
palce i bliznowate wntrze jego prawej doni. Odsun si w ty. Henry
przetoczy si w bok i
ponownie zacisn palce na nou. Mike podnis si na kolana i przez dusz
chwil
nawzajem mierzyli si wzrokiem. Obaj krwawili - Mike z palcw, Henry z nosa.
Bowers
potrzsn gow i kilka czerwonych kropel pomkno w mrok.
- Mylaem, e jeste mdrzejszy! - wykrzykn ochryple. - Ale wy wszyscy
jestecie
miczakami. Moglimy was natuc w uczciwej walce!
- Od n, Henry - rzek spokojnie Mike. - Wezw policj. Przyjad, zabior
ci
std i odwioz z powrotem do Juniper Hill. Wyjedziesz z Derry. Bdziesz
bezpieczny.
Henry chcia co powiedzie, ale nie mg. Nie potrafi powiedzie temu
znienawidzonemu czarnuchowi, e nie bdzie bezpieczny w Juniper Hill ani w Los
Angeles,
ani nawet pord lasw rwnikowych w Timbuktu. Prdzej czy pniej wstanie
ksiyc -
biay jak ko i zimny jak ld - i rozlegn si gosy, a tarcza ksiyca zmieni
si w oblicze
Tego, bekoczce, miejce si i rozkazujce. Przekn lepk, lisk krew,
napywajc mu
do ust.
- Nigdy nie walczye uczciwie!
- A ty? - zapyta Mike.
- Ty pieprzonyczarnuchumurzynieczarnamaponegatywiebambusie! - wykrzykn
Henry i powtrnie rzuci si na Mikea. Mike odchyli si do tyu, aby unikn
jego
gwatownego ataku, straci rwnowag i run ciko na plecy. Henry znw wyrn
w st,
odbi si od niego, odwrci i zapa Mikea za rami. Mike zamachn si i wbi
noyk w
rk Henryego. Bowers krzykn i jeszcze bardziej cisn Mikea. Podcign
si w jego
stron, a strumienie krwi z rozbitego nosa ciekay po jego misistych wargach.
Mike prbowa kopn Henryego w bok i odepchn go od siebie. Henry zamachn
si. N w jego doni zatoczy szeroki uk. Ostrze bysno srebrzycie. Cae
sze cali wbio
si w udo Mikea. Weszo w nie bez trudu, jak w ciepe maso. Henry wyszarpn
ociekajcy
krwi n z rany, a Mike z okrzykiem blu i wysiku odepchn go w ty. Podnis
si z
trudem, ale Henry by szybszy i Mike z ledwoci zdoa unikn jego ponownego
szaleczego ataku. Czu, jak krew cieka mu strumieniem po nodze i spywa do
buta. To byo
niepokojce. Pewnie trafi w arteri udow. Tak mi si wydaje. Jezu, ale mnie
trafi. le ze
mn