X


Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Tak wi�c nie ma tu wyboru. Musz� by� tym, kto pierwszy spr�buje podnie�� te drzwi. Odsu�cie si�. Odwr�ci� si� do klapy, nie patrz�c, czy zrobili tak, jak powiedzia�. Wyci�gn�wszy r�k� uj�� mocno uchwyt, kt�ry nie r�ni� si� zbytnio od uchwyt�w drzwi na g�rze poza tym, �e osadzony by� w klapie, kt�ra musia�a mie� znaczn� grubo��. Poci�gn�� wiec za�, spodziewaj�c si�, �e b�dzie podnosi� spory ci�ar. Lecz klapa musia�a by� w pewien spos�b przeciwwa�ona, gdy� z �atwo�ci� odskoczy�a w g�r� przy pierwszym wysi�ku. Pod ni� ukaza� si� pusty otw�r i stopnie prowadz�ce w d�. Czerwie� nie obejmowa�a dolnej strony klapy ani niczego pod pod�og�, w kt�r� by�a wprawiona. Przygl�daj�c si� jej dok�adniej, Jim zobaczy�, �e czerwony kolor klapy znikn��, jak to si� pewnie dzia�o zawsze, kiedy podnosi�a j� r�ka, kt�r� rozpoznawano jako r�k� Malvinne'a. - Prosz� - odezwa� si� - oto rozwi�zanie naszej zagadki. Widzicie, dok�d prowadzi? Wskaza� r�k�. Stopnie bieg�y w d� w podporach poni�ej zwyk�ych schod�w. Miejsca by�o tak ma�o, �e trzeba by i�� g�siego, a Dafydd i Jim musieliby schyli� g�owy, gdy� niewiele by�o przestrzeni mi�dzy stopniami, po kt�rych by szli, a spodni� stron� schod�w ponad ich g�owami. By�a to jednak najwyra�niej ich droga wyj�cia i ucieczki z tego miejsca. - Id�cie moim �ladem - rozkaza� Jim. - Wasza Wysoko�� lepiej niech idzie tu� za mn�. Wszyscy uwa�ajcie, �eby z dywanu zej�� prosto na pierwszy stopie� pod klap�. Nie s�dz�, �eby brzegi otworu wci�� by�y dla was niebezpieczne, ale lepiej nie ryzykowa�. - �wietnie si� spisa�e�, sir Jamesie - chwali� ksi���, spogl�daj�c na niego z odrobin� l�ku - a tak�e sir wilk. B�d� o tym pami�ta�, o was obydwu. Rozejrza� si� wok� siebie. - Tak jak b�d� pami�ta� o was wszystkich, moi wyzwoliciele - powiedzia�. - Jeszcze si� st�d nie wydostali�my - odpar� Jim - ale przynajmniej mamy szans�. Mimo tych s��w by�o. mu l�ej na sercu. Czu�, �e je�li Malvinne zada� sobie trud zrobienia sekretnego przej�cia takiego jak to, mog�o ono r�wnie dobrze prowadzi� tajemnymi drogami gdzie� daleko na zewn�trz zamku. Przynajmniej mo�na by na to z powodzeniem liczy�. Zawaha� si� jednak przed powiedzeniem o tym pozosta�ym, gdy� obawia� si�, �e jego przewidywania mog� by� b��dne. Ruszy� w d� schodami, a inni poszli za nim. Gdy zeszli, Jim starannie zamkn�� za nimi klap� z dywanami na wierzchu. Rozdzia� 27 Stopnie i �ciany dooko�a promieniowa�y jakim� niew�tpliwie magicznym rodzajem o�wietlenia. Gdy zeszli oko�o dziesi�ciu czy pi�tnastu st�p poni�ej poziomu podestu, wysoko�� przej�cia zwi�kszy�a si� tak, �e Jim i Dafydd mogli i�� wyprostowani. Wcze�niej Jim obawia� si�, �e b�d� musieli schodzi� w ciemno�ci, wymacuj�c drog� w d� po schodach. Tego, �e Malvinne zainstalowa� �wiat�o, nale�a�o si� w�a�ciwie spodziewa� i by� zak�opotany, �e tego nie przewidzia�. Chocia� istnia�y te� powody, by sobie pogratulowa�. Schodzili powoli w d� d�ugich sekretnych schod�w do mieszkalnych poziom�w, gdzie te drugie schody nad nimi zaczyna�y kr�ci� si� w g�r�. Jim odkry� pewne u�atwienie tego ich zej�cia. W niekt�rych miejscach mi�dzy stopniami a podporami pozostawiono ma�e szczeliny. Ich rozmieszczenie by�o najwyra�niej przypadkowe. Znajdowa�y si� jednak w do�� regularnych odst�pach i wygl�daj�c przez nie, mo�na by�o zyska� ograniczony, ale przydatny widok tego, jak blisko byli poziomu, z kt�rego rozpocz�li swoj� wspinaczk�. W ko�cu prawie znale�li si� na poziomie wyj�ciowym. Jim poprowadzi� ich na d� po ostatnich stopniach i doszli do miejsca, gdzie sekretne przej�cie ko�czy�o si�. Tam, gdzie si� ko�czy�o, spotyka� je korytarz, biegn�cy w dw�ch kierunkach. Na lewo prowadzi� w g�r� po stromych schodach a� do zakr�tu, jakby wspinaj�c si� do nast�pnej wie�y. Na prawo od nich w�ski korytarz o g�adkiej posadzce nachyla� si� lekko w d�, tak jakby mia� �agodnie zej�� na nieco ni�szy poziom. Jim przesun�� si� w prawo, na t� g�adk� posadzk�, �eby da� innym troch� miejsca, by mogli zej�� i stan�� wszyscy razem. Schody na lewo mia�y szczeliny, przez kt�re przedostawa�o si� �wiat�o, kilka takich szczelin znajdowa�o si� tak�e w sklepieniu g�adkiego korytarza, cho� jego wysoko�� w tym miejscu uniemo�liwia�a Wygl�danie. Mimo to szczeliny rozja�nia�y troch� p�mrok �wiat�em z zewn�trz, wystarczaj�cym, �eby korytarz poni�ej by� widoczny. - Dok�d teraz, sir Jamesie? - g�os ksi�cia odezwa� si� przy uchu Jima. Jim przesta� si� przygl�da� g�adkiej posadzce s�abo o�wietlonego korytarza i odwr�ci� si�, �eby spojrze� zn�w na schody, a potem na swoich towarzyszy. - Nie mam �adnego pewnego sposobu, �eby sprawdzi�, kt�r� drog� wybra�, na prawo czy lewo - stwierdzi�. - Czy kto� ma jakie� powody s�dzi�, �e jedna z nich b�dzie lepsza ni� druga? Ze strony pozosta�ych odpowiedzia�a mu zupe�na cisza. Nawet wilk niczego nie zaproponowa�. - Araghu - spyta� Jim - czy tw�j nos nie m�wi ci nic o tym, co mo�e le�e� w g�rze tych schod�w albo dalej w tym korytarzu? - Wsz�dzie jest ten sam zapach - odrzek� wilk. - Dwuno�ni, jedzenie i wszystkie zapachy miejsc, w kt�rych �yjecie wy, ludzie, Jim wzi�� g��boki oddech. - No dobrze - powiedzia�. - W takim razie wydaje mi si�, �e chcemy i�� wsz�dzie, byle nie w g�r�. Korytarz po prawej nachyla si� troch�, jakby mia� wyj�� na poziomie parteru czy nawet gdzie� ni�ej poza zamkiem. To mo�e znaczy�, �e je�li p�jdziemy na prawo, znajdziemy si� na tajemnej drodze ucieczki, kt�r� Malvinne zrobi� dla siebie na wypadek, gdyby jego zamek zaatakowano i zdobyto. My�l�, �e powinni�my skr�ci� na prawo. Po jeszcze jednej kr�tkiej chwili ciszy us�ysza� g�os ksi�cia: - W tej sytuacji ty prowadzisz, sir Jamesie. Nie widz� lepszego dla nas wyj�cia, ni� i�� za tob�. - Dzi�kuj�, Wasza Wysoko�� - powiedzia� Jim. - Zatem idziemy. Skr�ci� i ruszy� zbiegaj�cym w d� tunelem. S�ysza�, �e pozostali id� za nim. Wszystko wydawa�o si� ca�kiem zwyk�e i proste - a� nagle, bez ostrze�enia, droga pod nim opad�a stromo w d� i nogi uciek�y spod niego, jakby posadzka by�a nat�uszczona. Przewr�ci� si� na ni� i zacz�� zsuwa� si� z coraz wi�ksz� pr�dko�ci�. Za sob� s�ysza� innych, jak te� padaj� i ze�lizguj� si� za nim przy akompaniamencie nieartyku�owanych okrzyk�w przestrachu ksi�cia i siarczystych przekle�stw Briana i Gilesa. Tempo ich zjazdu niebywale wzros�o, tak �e zdawali si� jecha� na d� jak bobsleje na torze saneczkowym. Sta�o si� jasne, �e korytarz zbiega� na d� spiral�, tak jak schody wspina�y si� spiral� na szczyt wie�y. Jim zobaczy� nagle b�ysk czerwieni, rzeczywisty, ale jakby za oczami w g��bi czaszki

Tematy

  • Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
  • Czy naprawd�, naprawd� czeka�a na mnie przez te lata, czy tylko tak si� z�o�y�o, �e jej nikt z domu zabra� nie potrafi�? Co� mi szepta�o cichutko, �e jabym to mo�e potrafi� w�wczas,...
  • Ja nie pozwala�am na nic, lecz mi to nie pomo�e, doktor wiedzia�by na pewno, ale mi to nie pomo�e, a my�l, �e Babcott czy jaki� inny doktor m�g�by przeprowadza� na mnie tak intymne...
  • Doznane rozczarowanie sk�oni�o mnie do ustanowienia anty-antropologii, na wz�r psychiatr�w, kt�rzy wymy�lili anty-psychiatri�, aby upora� si� z ograniczeniami...
  • Wojska konfederackie grabi�y dobra ziemskie kr�la i jego poplecznik�w, wojska wierne kr�lowi m�ci�y si� na dobrach zwolennik�w konfederacji, za� wojska rosyjskie jednakowo...
  • Uderzy� mnie fakt � kt�rego w pierwszej chwili nie potrafi�em sobie wyt�umaczy� � �e cho� aszocy przekazywali t� legend� z pokolenia na pokolenie przez ca�e tysi�clecia, to...
  • Z tego zakBopotania i pitrzcych si przeszk�d nawet przestaB mnie interesowa krajobraz widziany z okna wagonu, a przecie| wjechali[my w krain sBoDca, bujnej zieleni, sad�w i winnic z urodzaj�w sByncych
  • O rozmiarach jego g�upoty niech �wiadczy fakt, �e potrzebowa� sporo czasu, �eby sobie u�wiadomi�, i� stanowi�bym znacznie �atwiejszy cel, gdyby mnie uwi�za�...
  • Znam role Arsinoe, Araminty, tote� oswoi�am si� z odpowiedzi�, jak� mog� us�ysze�; ale dzi� mam nadziej�, �e cz�owiek taki jak pan nie os�dzi mnie �le za to, �em mu szczerze...
  • Intryguje mnie to, �e tak wiele kobiet za konieczny element swego wyzwolenia uwa�a d��enie do zemsty na m�czyznach � nierzadko przy u�yciu owych m�skich symboli ich statusu i...
  • Leoz ja jestem pisarzem - stwierdzi�em, czuj�c natychmiast fa�sz i butno�� tego zdania - i dla mnie badanie ludzkich twarzy bywa, prosz� mi wierzy�, bardzo pouczaj�ce...
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.