Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Wybacz, ale na razie nie puszczę pary z ust. Powiedz tylko ludziom, że nie muszą montować podłóg. - Namioty mają stać puste? - Otóż to. Pozostawiłem go stojącego z nieco głupim wyrazem twarzy. W miarę upływu dnia, coraz częściej spotykałem się zresztą z bardzo podobnymi minami. Chociaż wszyscy byli tu zbyt dobrze wychowani, by mi to powiedzieć, po paru godzinach większość zamkowej służby musiała nabrać przekonania, że dostałem fijoła. Zwariował Szczur, ot co! Póki co tłumiłem tylko chichot i robiłem swoje. Najważniejszy był oczywiście osobisty udział w głosowaniu. Lokal wyborczy dla okolicy mieścił się w niewielkim miasteczku Tortosa, ledwie parę mil od majątku markiza. Pojechaliśmy tam w konwoju lśniących limuzyn obwieszonych flagami i transparentami o takiej porze, by przybyć akurat na otwarcie lokalu. Na rynku pojawiliśmy się w chwili, gdy ratuszowy zegar wydzwaniał pełną godzinę. Na miejscu zastaliśmy już wcale długą kolejkę oczekujących. - Niezły początek - ocenił markiz. - Tylko nie wiadomo, dzięki komu - powiedziałem, wskazując na grupę zwolenników Zapilote kręcącą się obok wejścia. Wymachiwali flagami jego partii w kolorach zgniłej zieleni i bagnistego brązu. Każdemu, kto się nawinął, przypinali znaczek tejże partii, zwanej Radosny Myszołów. - Wchodzimy na scenę - oznajmiłem, dając znak do wysiadania. Mój pies łańcuchowy, Rodriguez, dreptał mi, jak zwykle, po piętach, obok kroczyli James i Bolivar. Żaden nie miał broni palnej, ale nie zmieniało to w niczym faktu, że byli piekielnie niebezpieczni. W pewnym oddaleniu szła Angelina z kamerą i mikrofonem. - To jest to - mruknąłem. - Kamera, światła, zaczynamy. Równym krokiem przemierzyliśmy rynek stając nos w nos z burmistrzem i szefem policji. Obaj byli ludźmi Zapilote, aktualnie dość mocno zdenerwowanymi i wygłupionymi. - Widzę, że łamie się tu prawo - przywitałem ich tonem oskarżyciela, stając równocześnie profilem do kamery. - Konstytucja zabrania agitacji wyborczej w odległości mniejszej, niż dwieście jardów od lokalu. Proszę natychmiast odsunąć tych ludzi! - Ja tu jestem burmistrzem i nikt mi nie będzie rozkazywał! - pisnął urzędas. - Szefie, niech no pan się tym zajmie! Policjant był na tyle głupi, że sięgnął po broń. Rodriguez postąpił dwa szybkie kroki, coś gwizdnęło, łupnęło i klapnęło i okazało się, że gliniarz leży sobie na ziemi jak gdyby nigdy nic. Zwolennicy Zapilote zbili się w ciasną gromadkę, a my ruszyliśmy w ich kierunku. Nie wytrzymali nerwowo, i gdy zostało nam ze dwadzieścia jardów, prysnęli niczym spłoszone kuropatwy. - Panie burmistrzu, proszę wreszcie otworzyć lokal wyborczy. Minęła już dziewiąta. Czas skończyć z tą farsą - poleciłem. Ledwie zniknął w ratuszu, czekający radośnie zajęli się wyrzucaniem znaczków partii Zapilote. Moi ludzie starannie odmierzyli dwieście jardów od wejścia i zaczęli rozdawać nasze znaczki przedstawiające białego teriera trzymającego w pysku upolowanego szczura. Zupełnym przypadkiem pysk szczura przypominał do złudzenia facjatę obecnego prezydenta, widać taka już jego uroda. Wszyscy chcieli mieć taki znaczek, nawet ci stojący już blisko wejścia, zrobiło się zatem małe zamieszanie. - A teraz - zwróciłem się do wyborców - zaczynamy głosowanie. Wśród okrzyków "Harapo prezydentem", zostaliśmy z markizem przepuszczeni, byśmy mogli oddać głosy jako pierwsi. Odszukałem moje nazwisko na spisie wyborców, podpisałem się w właściwym miejscu i czując na sobie wzrok wszystkich obecnych, wszedłem do budki, w której mieściła się elektroniczna urna. Zasunąłem kotarę i sięgnąłem po dźwignię podpisaną HARAPO. Ponieważ było tylko dwóch kandydatów, były też tylko dwie dźwignie. Pociągnąłem, coś zawarczało i zapalił się napis GŁOS ZAREJESTROWANY. Zasłonka odsunęła się automatycznie, wobec czego wyszedłem, ustępując miejsca markizowi. - Jak to urządzenie działa? - spytałem urzędnika pilnującego list wyborców. Spojrzał w bok udając, że mnie nie dostrzega, ale nie dałem mu szansy. W końcu musiał mnie zauważyć. - To sama elektronika - powiedział wreszcie. - Pański głos zostaje zapisany w banku pamięci tej maszyny. Gdy głosowanie się skończy, centralny komputer połączy się z tą i ze wszystkimi innym takimi maszynami, odczyta ich zapisy i wprowadzi je do centralnego banku pamięci. Gdy zbierze już wszystkie głosy, obliczy je i poda ostateczne wyniki. - A skąd wiadomo, że centralny komputer nie oszuka? Ktoś mógłby zaprogramować go na wygraną którejś ze stron. - To niemożliwe! - powiedział z głębokim przekonaniem. - To byłoby bezprawie. Wygra ten, kto dostanie najwięcej głosów. - Ten ktoś właśnie stoi przed tobą! - Wyszczerzyłem się i potrząsnąłem jego dłonią. - Mamy historyczny dzień. Kończymy z geriatryczną pijawką, która od pokoleń wysysa krew z mieszkańców tej planety. Zwycięstwo jest nasze! Żegnany przez wywołaną ową metaforą żywiołową radością tłumu, wyszliśmy z markizem z budynku, zapakowaliśmy się do samochodów i wróciliśmy do zamku. - I tyle na razie. Do szóstej, kiedy zamkną lokale, siedzimy jak myszy pod miotłą. Mam nadzieję, że szef kuchni przygotował coś smakowitego. - Żadnej agitacji? - upewnił się podjrzliwie Bolivar. - Żadnego zagrzewania wiernych wyborców? - dorzucił James. - Jeśli tu zostaniemy, wyświadczymy Zapilote przysługę. - Naprawdę? - spytałem, uśmiechając się tajemniczo. - Mam wrażenie, że na obiad jest ryba, a ryba dobra jest z białym winem. Posiłek był zaiste wspaniały i przyznać się muszę nawet do drzemki, jako że zaliczyłem po drodze kilka lampek likieru. Polityka potrafi wymęczyć człowieka. Słońce zwisało już nisko nad horyzontem, gdy otworzyłem wreszcie oczy. Na tle czerwonej tarczy rysowała się pełna gracji sylwetka Angeliny. - Ale widok! - powiedziałem. - Która godzina? - Czas wstawać. Powiedziałam chłopcom wszystko. Uradowali się niebotycznie i wyruszyli z konwojem, by zdążyć na czas. Właśnie dochodzi szósta

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Wszystkie mają standar- dowe rozmiary - małe krążki: dwa krążki 0 średnicy 16 mm, dwa o średnicy 22 mm, zaś duży krążek pomiędzy 21 a 51 mm średnicy 1 nie więcej niż 5 mm...
  • We wszystkich literackich kompozycjach wymaga si zatem, by pisarz posiadaB jaki[ plan lub cel; i chocia| porywy my[li mog go od niego odciga, jak na przykBad w odzie, lub ka| go nagle porzuca, jak w li[cie czy eseju, to przynajmniej na pocztku pisania, je[li nie w caBo[ci dzieBa, musi mu przy[wieca jaki[ cel lub zamiar
  • I dlatego ten nieszczęsny pociąg jechał, wciąż jechał, dlatego ten wagon i wszystkie inne były zatłoczone, dlatego Francję i cały świat od najdalszych krańców...
  • Wszystko to było pewne, jednak aby odpierać padające zewsząd ciosy, trzeba było mieć więcej sił niż kiedykolwiek, posiadać pieniądze, gromadzić fortunę, szybko i...
  • Wspomniałem już, że wyzwoleńcy moi tworzyli silnie zorganizowany związek i że obraza jednego z nich była uważana za obrazę wszystkich, a kogo jeden z nich wziął pod swą opiekę,...
  • Cmoktając fajkę i patrząc na tego rumianego, nażartego junaka o rozpalonych uszach, Stalin myślał o tym, o czym zawsze myślał na widok swoich gorliwych, gotowych na wszystko,...
  • Kiedy okrt znalazB si daleko na morzu, a pol[nie-wajca wyspa rozpBywaBa si w perBowej mgle upaBu na horyzoncie, wszystkich ogarnBo straszliwe przygnbienie, które nie opuszczaBo nas ju| przez caB drog do Anglii
  • Nie tylko odczuwał ogromne pragnienie, ale przede wszystkim głód, dopiero teraz bowiem zdał sobie sprawę, że od chwili lądowania na Kadarze - co nastąpiło dobrych kilka...
  • Bogumił mówił: - Więc odłożyć wszystko na po wakacjach - ale pani Barbara twierdziła, że dzieci przez chorobę panny Celiny i tak dużo czasu zbałamuciły, nie można sobie w...
  • Ta bowiem bitwa morska, o ile chodzi o liczbę okrętów biorących w niej udział, była naj- większą ze wszystkich, jakie kiedykolwiek przedtem Helleno- wie stoczyli...