Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Dom zniknął. Wczesny nie widział ścian, dachu, nikogo. Stał na piaszczystym
ryneczku w porannym słońcu, unosząc ręce.
Rzecz jasna, było to tylko złudzenie. Na moment jednak go powstrzymało. Potem
musiał odczynić zaklęcie, przywołując z powrotem dom, ściany i dach, otwarte
drzwi za plecami, połysk światła odbijającego się od garnków, kamieni paleniska,
stołu. Za stołem jednak nikt już nie siedział. Wróg zniknął.
Wówczas mag poczuł złość, ogromną wściekłość, niczym zgłodniały człowiek,
któremu wyrwano z ręki jedzenie. Przywołał swego wroga, lecz nie znał jego
prawdziwego imienia, toteż przywołanie pozostało bez odpowiedzi.
Wyszedł z domu, odwrócił się i rzucił zaklęcie ognia. Ściany i strzecha stanęły
w płomieniach. Kobiety wybiegły na dwór z krzykiem. Bez wątpienia ukrywały się
dotąd w innym pomieszczeniu. Nie zwracał na nie uwagi.
Ogar! - pomyślał. Wymówił słowa przywołania, używając prawdziwego imienia
starego czarnoksiężnika, który przybył, tak jak musiał. Sprawiał wrażenie
zirytowanego.
- Byłem w tawernie - rzekł - tu, blisko. Mogłeś wymówić moje imię użytkowe. I
tak bym się zjawił.
Wczesny spojrzał na niego przelotnie. Usta Ogara zamknęły się i pozostały
zamknięte.
- Będziesz mówił, kiedy ci pozwolę - rzekł mag. - Gdzie on jest?
Ogar skinął głową na północny wschód.
- Co tam leży?
Wczesny otworzył usta Ogara i dał mu dość głosu, by powiedział beznamiętnym
martwym tonem:
- Samory.
- W jakiej ten człowiek jest postaci?
- Wydry - odparł głuchy głos. Wczesny roześmiał się.
- Zaczekam na niego! - rzekł. Jego ludzkie nogi zamieniły się w żółte szpony,
ręce w rozłożyste, pierzaste skrzydła. Orzeł wzleciał w górę i poszybował z
wiatrem.
Ogar pociągnął nosem, westchnął i ruszył za nim, niechętnie biegnąc na przód. W
wiosce ogień już przygasał, dzieci płakały, a kobiety wykrzykiwały przekleństwa
w ślad za drapieżnym ptakiem.
***
W próbach czynienia dobra kryje się niebezpieczeństwo: umysł ludzki nie zawsze
potrafi rozróżnić dobre zamiary od dobrze wykonanego zadania. Płynąca rzeką
Yennawa wydra nie myślała o tych sprawach. Zajmowała ją jedynie szybkość,
kierunek, słodki smak rzecznej wody, upajające uczucie towarzyszące pływaniu.
Wcześniej jednak, gdy Medra siedział za stołem w domu babki w Skraju Drogi,
rozmawiając z matką i siostrą, podobne myśli przemknęły mu przez głowę tuż
przedtem, nim drzwi otwarły się i na progu stanęła przerażająca, lśniąca postać.
Medra przybył do Havnoru przekonany, że ponieważ nie ma złych zamiarów, nie
zrobi nic złego. Stało się jednak inaczej. Z jego powodu zginęli mężczyźni,
kobiety, dzieci; zmarli w męczarniach, spaleni żywcem. Na śmiertelne
niebezpieczeństwo naraził siostrę i matkę, siebie samego i Roke. Jeśli Wczesny
(znał maga z budzących grozę pogłosek) schwyta go i wykorzysta tak jak innych,
opróżniając mu umysł niczym otwarty worek, wszystkim na Roke zagrozi potęga
czarnoksiężnika oraz armii i floty mu posłusznej. Medra zdradzi Roke Havnorowi
tak jak czarnoksiężnik, którego imienia nigdy nie wymieniano, zdradził ją
Wathortowi. Może ów człowiek także sądził, że nie robi nic złego?
Medra po raz kolejny zastanawiał się desperacko, jak opuścić Havnor natychmiast,
niepostrzeżenie, gdy zjawił się czarnoksiężnik.
Teraz jako wydra myślał jedynie, że chciałby pozostać wydrą, być wydrą, na
zawsze zamieszkać w słodkiej, brązowej wodzie żywej rzeki. Dla wydry nie
istnieje śmierć, jedynie życie do samego końca. Lecz w smukłym, zręcznym
zwierzęciu krył się umysł śmiertelnika i gdy strumień opłynął wzgórze na zachód
od Samory, wydra wyszła z wody na błotnisty brzeg. Po chwili leżał tam skulony
mężczyzna, wstrząsany dreszczami.
Dokąd teraz? Czemu tu przybył?
Działał bez namysłu; przyjął postać, która wydała mu się najnaturalniejsza.
Uniknął do rzeki jak wydra, płynął jak wydra, lecz tylko we własnej postaci mógł
myśleć jak człowiek, ukryć się, działać jak człowiek, jak czarnoksiężnik, stawić
czoło temu, który go ścigał.
Wiedział, że nie ma szans w starciu z Wczesnym. Powstrzymanie pierwszego
zaklęcia więżącego wymagało użycia całej jego mocy, pozostały mu jedynie
sztuczki, iluzja, zmiana postaci