Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Powiedziała całkiem po prostu: "Zostaw mnie w spokoju, dzisiaj nie chcę". Jej opór z początku specjalnie go nie zdziwił. Dopiero gdy, jak to wyraził, "doprowadziła go do wrzenia", stracił pewność siebie. Na koniec, przeszła do stawiania własnych żądań i zaczęła podważać jego domniemany autorytet, co spowodowało w jego głowie kompletny zamęt.
Manfred czuł się tym wszystkim głęboko dotknięty i urażony. Po prostu nagle przestał wiedzieć, na jakim świecie żyje i jak ma się zachowywać. Kiedy on chciał, ona nie chciała. Kiedy ona w końcu chciała, czuł się upokorzony i cierpiał z powodu niezaspokojonej ambicji panowania. Chcąc przynajmniej zachować twarz, wynajdywał najróżniejsze wymówki, jak stres spowodowany pracą, przemęczenie albo czekający go z rana nawał roboty.
Do mnie w każdym razie uskarżał się przy ragout z wołowiny i czerwonym winie: "Byłem wcześniej taki pewien swego. Ale teraz po prostu ma mnie w garści. Całą moją pewność diabli wzięli".
I skąd to wszystko?
Ponieważ całe jego poczucie bezpieczeństwa wspierało się na dwóch chwiejnych podstawach. Sądził bowiem, że sam fakt bycia mężczyzną zapewni mu po wsze czasy upragniony autorytet u własnej żony. Z drugiej strony nie zauważał, że przez tę błędną ocenę sam uzależnia się od jej dobrej woli w uznawaniu tego autorytetu.
Kiedy zabrakło drugiej z wymienionych przesłanek, nie pozostało mu nic, na czym mógłby się oprzeć. A mówiąc inaczej: nie miał planu działania, który pozwoliłby na filtrowanie niespodziewanych wydarzeń i stawienie im czoła. Taki plan działania mógłby mieć następującą postać: "Zawsze, kiedy chcę spać z moją żoną, wpierw upewniam się, czy ona również tego chce. Jeśli się opiera, nie powołuję się wówczas na swój autorytet, ale angażuję całą moją sztukę uwodzenia, aby ją do tego skusić. Jeśli moje
74
wysiłki pozostają bezowocne, rezygnuję z zamiaru. Nie czując się obrażony, daję żonie do zrozumienia, że respektuję jej stanowisko". Ten sposób postępowania mógłby przynieść zadowalające rozwiązanie w każdej z trzech możliwych sytuacji:
• Jeśli dwie strony chcą tego samego, sprawa jest jasna.
• Jeśli ona się ociąga, on powinien próbować ją uwieść. To przypuszczalnie zaspokoiłoby potrzebę partnerki respektowania jej jako kobiety, a nie traktowania jak bezwolnego przedmiotu.
• Jeśli mimo to ona się wzbrania, jego zamysł da mu pewność siebie nawet przy respektowaniu jej decyzji.
Jeśli macie ochotę, możecie porównać tę propozycję "miłosnego konceptu" z tym, co twierdził pewien wielki strateg. Wskazywał on, jak ważne jest posiadanie odpowiednio wcześnie właściwej miary rzeczy, według której można się orientować w przypadku niespodziewanych sytuacji.
Cytat, który podaję, pochodzi od Sun Tse, chińskiego wodza armii z szóstego wieku przed narodzeniem Chrystusa. Jak donoszą źródła, opierając się na swej znakomitej strategii wódz wygrał wszystkie ważne bitwy. Przestrzegał następującej zasady:
"Znasz przeciwnika i znasz siebie, możesz wygrać sto bitew, bez narażania się na niebezpieczeństwo. Znasz siebie, ale nie znasz przeciwnika, twoje widoki na zwycięstwo lub na porażkę są równe. Nie znasz ani siebie, ani przeciwnika, zostaniesz zwyciężony w każdej bitwie".
Jeśli chcielibyście wiedzieć, jak potoczyła się dalej historia Manfreda i jego żony, powiem tyle tylko, że ów piękny aforyzm Sun Tse zapisałem na odwrotnej stronie rachunku, jaki na koniec zapłaciłem za nas obu. Wcześniej dyskutowaliśmy nad wszelakimi możliwościami rozwiązań, które już opisałem. Manfred schował rachunek z aforyzmem do kieszeni i chyba był zadowolony. Wkrótce zapomniałem o całej tej historii. Przed kilkoma dniami, zanim przystąpiłem do pracy nad tym rozdzia-
75
łem, otrzymałem widokówkę z Wysp Kanaryjskich: "Serdeczne pozdrowienia z urlopu. Wszystko okay. Manfred S." Mogę tylko przypuszczać, że spędzał urlop z żoną.
Kilka krótkich wskazówek jeszcze raz przypomni nam, jakie korzyści płyną z uprzednio posiadanego planu działania:
• Posiadanie planu działania i zgodne z nim postępowanie oznacza, iż z góry wiemy, jak się zachować, mimo naporu codziennych wydarzeń.
• Posiadanie długofalowego pomysłu na życie oznacza też zbudowanie siatki zabezpieczającej, dzięki której w razie niepowodzenia podczas karkołomnej gimnastyki z codziennością, nie spadniemy na ziemię.
• Oznacza to również uruchomienie w odpowiednim czasie całego obszaru naszych zdolności i możliwości, dzięki którym przybliżymy się do zamierzonego celu