Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Trzeba tylko tak do nich się
przedostawać,
żeby nie zauważył tego żaden kolejarz, a szczególnie strażnik ochrony kolei,
których czasem
widywałem na naszych stacjach i jacy zapewne są też w krajach, przez które
zamierzam
przejeżdżać. Jeśli jednak dostrzeże mnie zwykły kolejarz, to wydawało mi się, że
sytuacja nie
będzie jeszcze zbyt groźna i można będzie z niej jakoś wybrnąć. Są oni pewnie
przyzwyczajeni do takich podróżnych i być może nie będą robili z tego powodu
wielkiego
rabanu.
Zanim usnąłem, przyszło mi na myśl, aby nazajutrz, udając się po mapę Europy,
sprawdzić i przećwiczyć od razu taką jazdę w budce hamulcowej pociągu towarowego
? o
jakim to sposobie lokomocji nic mi nie było wiadome ? podróżując tak do
Wrocławia. W
razie zbyt wolnego tempa jazdy czy długiego oczekiwania na taki pociąg albo w
wypadku
innych komplikacji, pomyślałem, że wówczas będzie można pojechać tylko do
Legnicy z
ewentualną przesiadką na pociąg osobowy do Wrocławia, gdybym w Legnicy nie mógł
kupić
odpowiedniej mapy Europy. Pomysł ten wydał mi się bardzo użyteczny i celowy,
przeto
postanowiłem go zrealizować.
?
Gdy rano wstałem, zegar ścienny wybijał akurat godzinę szóstą. Szybko
wyszykowałem
się i poszedłem do Bolesławca, gdzie od razu udałem się na kolejową stację
towarową, aby
wypatrzyć jakiś pociąg odjeżdżający w kierunku Wrocławia. Przedzierając się
przez stojące
na torach długie rzędy wagonów zauważyłem, że jeden pociąg towarowy stoi gotowy
do
odjazdu, akurat z lokomotywą zaczepioną do podróży w kierunku Wrocławia. Kręciło
się
koło niego dwóch kolejarzy. Wkrótce spostrzegłem poszukiwaną budkę, znajdującą
się przy
ostatnim wagonie, ale sądziłem, że w budce na końcu pociągu może jechać
kolejarz, jak
nieraz widywałem to już przedtem, więc szybko pobiegłem w kierunku parowozu i po
minięciu kilkunastu wagonów zobaczyłem następną taką dobudówkę. Nie czytając już
nalepki
kierunkowej w obawie, aby mnie ktoś nie zobaczył i żeby pociąg nie odjechał,
pośpiesznie
wspiąłem się po schodkach do budki i, chyba przez nikogo nie dostrzeżony,
zamknąłem za
sobą drzwi. Jednakże, gdy tak trochę posiedziałem i pierwsze wrażenia minęły,
pomyślałem,
iż niewłaściwie postąpiłem, wsiadając do budki bez czytania nalepki kierunkowej.
Jeślibym
tak postąpił za granicą, opierając się tylko na intuicji i kierunku zaczepienia
lokomotywy, to
mógłbym pojechać nie wiadomo dokąd i stracić niepotrzebnie dużo czasu oraz bez
pożytku
wałęsać się po obcym kraju, zwiększając ryzyko jakiejś wpadki. Wyjrzałem więc
przez małe
okienko w drzwiach budki, a potem uchyliłem drzwi i kiedy nikogo w pobliżu nie
zauważyłem, zszedłem na dół. Powiedziałem sobie, że przecież pociąg towarowy tak
szybko
nie jedzie, zwłaszcza na początku, i nawet gdy ruszy, zdążę wskoczyć z powrotem
na swoje
miejsce.
Kiedy byłem już na dole i spojrzałem na nalepkę informacyjną, wśród wielu cyfr,
liter,
słów oraz innych oznaczeń bez trudu odczytałem stację przeznaczenia wagonu,
którą była
Warszawa. Skoro było już wiadome, że wagon powinien jechać przez Wrocław, szybko
wdrapałem się znowu do budki i, ukontentowany, oczekiwałem na ruszenie pociągu.
Jednakże, miast rychłego odjazdu, przez dłuższy jeszcze czas słyszałem głośno
rozmawiających kolejarzy, sapanie lokomotywy i czyjeś chodzenie wzdłuż pociągu,
tuż przy
67
budce, w której siedziałem. Nie śmiałem jednak unieść się z ławki i spojrzeć w
okienko, żeby
ten ktoś mnie nie zobaczył.
Wreszcie, ku memu wielkiemu zadowoleniu, około godziny siódmej pociąg ruszył. Na
początku czułem się dość niezwykle, jakbym już był za granicą i przejeżdżał
przez obce kraje,
ale wkrótce przyzwyczaiłem się do tego sposobu lokomocji i podróż mi się nawet
trochę
dłużyła.
Dopiero po blisko dwóch godzinach takiej dość ślamazarnej jazdy pociąg przybył
na
stację towarową w Legnicy