Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Była wśród nich istota łudząco przypominająca Mekhara. Dwie postaci miały wygląd całkiem
ludzki, a Ziemianinowi włosy stanęły dęba, gdy ujrzał potwornego pająka.
Mój Boże, przecież go załatwiliśmy! Byłem pewien, że ten na pewno został zabity!
Może w szeregach Łowców jest jeszcze jeden? A sądziłem, że taka postać należy do
rzadkości...
Sprawną ucieczkę grupy utrudniała konieczność opieki nad Rianną. Łowcy byli coraz
bliżej, niemal deptali im po piętach. Aratak przemykał pod osłoną rozpadających się ścian
zewnętrznego muru, szukając wejścia do zabudowanej strefy. Rianną zwisała bezwładnie z
jego łap, martwa lub nieprzytomna. Dane na próżno próbował to odgadnąć. Dallith potykała
się co krok.
- Tędy! - prowadził Aratak dysząc ciężko. Położył Riannę na ziemi i zaczął mocować
się z głazem blokującym wejście w ścianie. Dallith pokuśtykała pierwsza, Dane podnósł
pozbawioną życia Riannę i pogrążył się na chwilę w półmroku wiodącej do miasta bramy.
Aratak przeszedł na samym końcu. Nie omieszkał ułożyć głaz na dawne miejsce. Za nimi,
widoczne nad murem, zachodzące słońce zniknęło za horyzontem. Zasapany jaszczur
przypadł do ziemi i zerknął przez szparę w załomie muru.
- Zachód słońca - stwierdził z ulgą. - Spójrzcie! odchodzą...
- Jak dla nas, w samą porę! - dodał Dane, a Dallith szepnęła zdumiona:
- To niemożliwe! Sądziłam, że jeśli podeszli tak blisko... to muszą nas... -
niekontrolowany szloch wstrząsnął jej ciałem. Teraz, gdy było już po wszystkim, dziewczyna
musiała popłakać, aby rozładować napięcie. Dane również nie krył zdziwienia - znajdowali
się tak blisko pościgu, że Łowcy swobodnie mogli ich wykończyć bez względu na to, czy
słońce zaszło, czy nie zaszło. Był zrozpaczony stanem Rianny. Pochylił się nad dziewczyną,
przygotowany na najgorsze.
Oddychała. Zaczął oglądać jej rany. Dallith uklękła tuż obok. Prawe ramię zwisało
bezwładnie. Jęczała, gdy dotykał w okolicy barku. Ręka mogła być złamana, albo wybita ze
stawu. Krew na tunice pochodziła z głębokiej, ciętej rany zaczynającej się wysoko na
pośladku i prowadzącej w dół uda. Cios niemal zahaczył o kości, lecz gdy Dane przyjrzał się
dokładniej, wytężając wzrok w gasnącym świetle zmierzchu, stwierdził, że tylko zewnętrzna
warstwa mięśni jest uszkodzona, gdyż sącząca się krew zaczęła już krzepnąć. Aratak podarł
tunikę na długie pasy, mrucząc pod nosem:
- Lepiej się jej pozbędę. Moja skóra - w przeciwieństwie do waszej - nie potrzebuje
dodatkowej ochrony. - Było to tak oczywiste, że Dane i Dallith nie protestowali. W
normalnych warunkach Aratak nie nosił ubrania w ogóle, zaś tunikę włożył tylko na wyraźne
polecenie Servera. Jaszczur obandażował nogę Rianny i zbadał jej uszkodzone ramię. -
Ścięgno w barku jest naderwane - stwierdził. - Jakiś czas nie będzie władać ręką. Gorzej z
nogą. Mam jednak nadzieję, że zdoła przejść jeszcze kawałek, jeśli zajdzie taka konieczność.
Dallith poszła szukać wody i powróciła dosłownie za chwilę mówiąc, że niedaleko jest
kamienny basen z dopływem bieżącej wody, prawdopodobnie pełniący niegdyś rolę fontanny.
Gdy zanieśli tam Riannę, zapadł już zmrok. Ułożyli ją na rozpostartym płaszczu i otulili
okryciem Arataka, sami zaś rozsiedli się na murku okałającym kamienną sadzawkę, aby
odpocząć i zjeść nieco zachowanego prowiantu.
- Jesteśmy bezpieczni do północy - zaczął Dane - lecz potem nic nie powstrzyma
Łowców. Wtargną tutaj i pójdą naszym tropem. Sam nie pojmuje, dlaczego nie zrobili tego od
razu.
- Ja chyba wiem, dlaczego - odparł Aratak zamyślony. - Czy pamiętacie, jak wysoko
cenią męstwo i spryt? Najwyraźniej zaskarbiliśmy sobie u nich specjalne względy.
Stanowimy pewnego rodzaju rarytas i tylko dlatego przestrzegają ustalonych zasad. Możliwe
też, że są przekonani o śmierci Rianny.
- Zdaje się, że i my ukatrupiliśmy któregoś z nich - wtrącił Ziemianin. - Jeżeli te
potwory w ogóle można zabić. A może potrafią później ożyć?! Gdy szliśmy tu, obejrzałem się
na chwilę i zobaczyłem, że ściga nas człowiek-pająk. Chyba, że był to bliźniaczy brat
tamtego. A jeśli on rzeczywiście ożył?!
- Nie możemy wykluczyć i takiej możliwości - westchnął jaszczur. - Z całą pewnością
są zupełnie nieznaną formą życia - przynajmniej dla mnie.
Dane zamyślił się