Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Jeden z dawnych konkurentów Richesów, ród Verniusów z Ix, przetrwał jako
techniczne mocarstwo. Potężna rodzina władająca Ix, należała do najbogatszych w Cesarstwie
- i to tam właśnie miał się udać, aby odebrać nauki. Z zamyślenia wyrwał go głos ojca:
- W nauce towarzyszyć ci będzie książę Rhombur, dziedzic rodu Verniusów. Mam
nadzieję, że przypadniecie sobie do gustu. Jesteście niemal w tym samym wieku.
Książę z Ix. Należało tylko mieć nadzieję, że nie będzie tak rozwydrzony, jak inne
dzieci potężnych rodów skupionych w Lands-raadzie. Dlaczego nie mogła to być księżniczka
o twarzy i figurze takiej, jak córka bankiera z Gildii, którą poznał w zeszłym miesiącu na
balu?
- Jaki jest ten książę Rhombur? - zapytał Leto.
Paulus zaśmiał się i słychać w tym było pogłos burzliwego życia i rubasznych
opowieści.
— Nie bardzo wiem, co ci powiedzieć, dawno tam nie byłem. Dużo czasu upłynęło od
chwili, gdy ostatni raz odwiedziłem Dominika i jego żonę Shando. - Uśmiechnął się do
własnych myśli. - Ach, Shando, Shando. Kiedyś była konkubiną Cesarza, ale potem Dominik
wykradł ją Elroodowi sprzed nosa. - Książę zachichotał rozbawiony. - A teraz mają syna... i
córkę. Na imię ma Kailea. - Z enigmatycznym uśmiechem na ustach książę ciągnął: - Wielu
rzeczy będziesz się musiał nauczyć, mój chłopcze. Za rok obaj przyjedziecie po naukę na
Kaladan, to taki rodzaj wymiany usług naukowych. Wraz z Rhomburem zostaniesz wysłany
na farmę ryżu pundi na nizinnych moczarach na kontynencie południowym. Będziecie
mieszkać w chacie i uprawiać pole. W komorze Nellsa zanurzycie się w głąb morza i
będziecie nurkować w poszukiwaniu korali. - Książę uśmiechnął się i poklepał syna po
ramieniu. - Niektórych rzeczy nie sposób się nauczyć z księgofilmów ani w klasie szkolnej.
— To prawda, ojcze.
Do jego nozdrzy dotarł słodki, jody no wy zapach morskiego ziela. Zmarszczył twarz,
mając nadzieję, że chmura dymu ukryła jego reakcję. Ta drastyczna i nieoczekiwana zmiana
nie bardzo mu się podobała, szanował jednak decyzje ojca. Leto miał dostatecznie wiele
okazji, by stwierdzić, że Stary Książę zawsze wie, co robi, a jego jedyną troską jest to, aby
syn poszedł w jego ślady. Książę poprawił się na krześle, podskakując w powietrzu.
- Widzę, chłopcze, że nie jesteś specjalnie uszczęśliwiony, ale to będzie bardzo ważne
doświadczenie dla ciebie i dla syna Dominika. Tutaj, na Kaladanie, poznacie największy z
naszych sekretów: jak udaje nam się pozyskiwać bezgraniczną lojalność poddanych i
dlaczego możemy im ufać, podczas gdy niemożliwe to jest dla władców Ix. - Paulus
spoważniał i z oczu zniknęły iskierki rozbawienia. - Oto prawda, której nie nauczysz się
nigdzie w świecie przemysłu: to ludzie się liczą, nie maszyny. - Te słowa Leto słyszał już
często, tak często, że stały się dla niego czymś na podobieństwo powietrza dla płuc. - To
dlatego nasi żołnierze walczą tak dobrze. - Paulus poruszył się w kłębie dymu. - Któregoś
dnia to ty, chłopcze, będziesz księciem, głową rodu Atrydów, szanowanym członkiem
Landsraadu. Twój głos będzie miał taką samą wagę jak innych przedstawicieli Wysokich
Rodów. To wielka odpowiedzialność.
— Sprostam jej.
— Z pewnością, Leto, ale... odpręż się trochę. Można po tobie poznać, kiedy nie jesteś
zadowolony, a kiedy książę jest niezadowolony, niezadowoleni są także jego podwładni.
Niechaj napięcie przepływa przez ciebie i znika, w ten bowiem sposób nie będzie ci szkodzić.
- Ojciec wysunął palec w oskarżycielskim geście. - Musisz się więcej bawić.
Zabawa, uciechy. Leto pomyślał o córce bankiera Gildii, przypomniał sobie bujność
jej piersi i bioder, wilgotne usta, spojrzenie... jakie kuszące.
Może jednak nie był aż takim ponurakiem, jak sądził ojciec. Napił się soku
cydrytowego i poczuł w gardle chłodną cierpkość.
- Ojcze, dlaczego Ixianie ciągle poddają nas swoim procedurom kontrolnym, skoro
znana jest lojalność i wierność Atrydów wobec sojuszników? Czy to możliwe, by jakiś
Atryda mógł kiedykolwiek dopuścić się zdrady? Czy moglibyśmy stać się kimś... na
podobieństwo Harkonnenów?
Stary Książę zmarszczył brwi.
— Był czas, że nie bardzo różniliśmy się od nich, ale to opowieści, do których nie
jesteś jeszcze przygotowany. Przypomnij sobie dzisiejszą sztukę. - Paulus uniósł dłoń z
ostrzegawczo wyciągniętym palcem. - W Cesarstwie wszystko się zmienia. Sojusze powstają
i rozpadają się za sprawą kaprysu.
— Przecież nie nasze.
Paulus popatrzył w oczy syna, a potem odwrócił wzrok w kąt, gdzie wiło się
zagubione pasemko dymu.
Leto westchnął. Tak wielu rzeczy chciał się dowiedzieć i to jak najszybciej, podczas
gdy podawano mu je w małych porcjach, niczym ciasteczka na przyjęciach wyprawianych
przez matkę.
Na zewnątrz słychać było ludzi, którzy sprzątali teatr przed następnym spektaklem
Agamemnona. W tym czasie aktorzy odpoczywali, przebierali się i przygotowywali na nową
widownię