Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

- Weźmy wszystko od początku - mówił do siebie, odsuwając liść dzięgiel- nicy tak, żeby nie przeszkadzał żuczkowi, i chyląc trawkę obok, dla ułatwienia mu przejścia na nią. - Co mnie tak cieszy? Co ja takiego odkryłem?" ,,Dotąd mówiłem sobie, że w moim ciele, w ciele tej oto trawy i tego oto żuczka (otóż nie chciał pozostać na tym źdźble, otworzył skrzydełka i uleciał!) zachodzi przemiana materii według praw fizycznych, chemicznych i fizjologicznych. A poza tym w nas wszystkich, licząc w to i osiny, i obłoki, i mglawiska - dokonywa się rozwój. Rozwój z czego? w co? Nieskończony rozwój i wal- ka?... Jakby mógł w ogóle istnieć jakiś kierunek i jakaś walka w nieskończoności!... I zdumiewało mnie, że chociaż wytężałem z całej siły myśli w tym kierunku, sens życia i sens moich pobudek i dążności pozostawał dla mnie ukryty. A tymczasem sens moich pobudek istnieje we mnie i jest tak wyraźny, że nieustannie według niego żyję i że zdziwiłem się i ucieszyłem, gdy mi go chłop wysłowił: żyć dla Boga, żyć dla duszy." "Nic nie odkryłem nowego: dowiedziałem się tylko tego, co już mi było wiadome. Zrozumiałem tę siłę, która nie tylko w prze- szłości dała mi życie, ale obdarza mnie nim i teraz. Pozbyłem się fałszu i znalazłem Pana." I Lewin pokrótce przebiegł w pamięci całą drogę, jaką umysł jego przebył w ciągu dwóch ostatnich lat, poczynając od chwili gdy na widok ukochanego, a beznadziejnie chorego brata powziął wyraźną i oczywistą myśl o śmierci. Zrozumiawszy wówczas jasno po raz pierwszy,, że każdy człowiek ma przed sobą jedynie cierpienie, śmierć i wieczne zapomnienie, zdecydował, że tak żyć nie można, że należy albo wytłumaczyć sobie swoje życie tak, by nie wyglądało ono na złośliwy żart jakiegoś szatana, albo się zastrzelić. Nie wybrał jednak żadnej z tych obu możliwości, lecz nadal żył, myślał i czuł, a nawet w tym właśnie okresie ożenił się i doznał • wielu radości. Gdy nie medytował nad sensem swego życia, był nawet szczęśliwy. Co to mogło oznaczać? Oznaczało to, że żył, jak należy, lecz fałszywie rozumował. Żył (nie wiedząc o tym) z tych prawd duchowych, które wyssał wraz z mlekiem, myślał zaś nie tylko wbrew tym prawdom, ale starannie je omijając. . .872 Teraz stało się dla niego jasne, że mógł żyć jedynie dzięki wierzeniom, w których się wychował. ,,Czymże bym ja był i jakżebym życie swoje przeżył, gdybym nie miał tych wierzeń, gdybym nie wiedział, że należy żyć dla Boga, a nie po to jedynie, by zaspokajać własne potrzeby. Rabowałbym, kłamał, zabijał... Nic z tego, co stanowi największą radość mego życia, nie istniałoby dla mnie." I przy największym wysiłku fantazji nie potrafił wyobrazić sobie tej zwierzęcej istoty, którą by sam był,, gdyby nie wiedział, po co żyje. "Szukałem odpowiedzi na moje pytanie. Tymczasem myśl nie mogła na nie odpowiedzieć, bo myśl nie jest z tym problemem współmierna. Odpowiedź dało mi życie samo, obdarzając wiedzą - co złe, a co dobre. Wiedzy zaś tej nie zdobyłem w żaden sposób^ ale otrzymałem ją tak jak wszyscy inni, otrzymałem, bom jej przecie znikąd wziąć nie mógł," ,,Skądże mogłem ją wziąć? Może to rozum mi podpowiedział, że należy kochać bliźniego, a nie gnębić go? Powiedziano mi to w dzieciństwie, a ja uwierzyłem z radością, bo oznajmiono mi coś, co już miałem w duszy. A kto zrobił to odkrycie? Nie rozum. Rozum odkrył walkę o byt i prawo nakazujące gnębić tych wszystkich, którzy by się sprzeciwiali zaspokojeniu moich pra- gnień. To jest wniosek rozumu. A miłości człowieka do człowieka rozum odkryć nie mógł, nie jest to bowiem rzecz rozsądna." "Co za pycha!" - rzekł do siebie, odwrócił się i legł na brzuchu, usiłując tak związać w węzeł źdźbła trawy, by ich przy tym nie złamać. "I nie tylko co za pycha, ale co za głupota tego rozumu! 'A zwłaszcza co za szwindel, tak właśnie, szwindel rozumu. Dobrze mówię: szwindel rozumu" - powtórzył raz jeszcze. XIII Tu Lewin przypomniał sobie niedawną scenę pomiędzy Doiły i jej dziećmi. Dzieci pozostawione samopas poczęły przypiekać maliny na świecach i wlewać sobie mleko z góry strumieniem do ust. Matka zastała je przy tej rozrywce i w obecności Lewina poczęła im perswadować, ile pracy dorośli wkładają w to, co one mszczą, i tłumaczyć, że pracę tę wykonuje się dla dzieci i że o ile będą tłukły filiżanki, nie będą miały z czego pić herbaty, a o ile porozlewają mleko - nie będą miały co jeść i poumierają z głodu. . Lewin był uderzony spokojnym i pełnym znudzenia niedowie- rzaniem, z jakim dzieci przyjmowały upomnienia matki. Byty tylko zmartwione, że przerwała im interesującą rozrywkę, i nie wierzyły ani jednemu słowu z tego, co mówiła. Nie mogły naturalnie temu uwierzyć, bo nie były w stanie objąć myślą całego ogromu dóbr, z którego czerpały, a przeto nie mogły sobie także uświadomić, że to, co niszczyły, było właśnie tym czymś, co je utrzymywało przy życiu. "To wszystko istnieje samo przez się - rozumowały dzieci - i nie ma w tym nic ani interesującego, ani ważnego, bo to jest coś, co zawsze było i będzie, i pozostaje zawsze jednakowe. Po co miałybyśmy się tym interesować? To jest coś już gotowego, my zaś chciałybyśmy wynaleźć coś własnego i nowiusieńkiego. Wię- ceśmy wymyśliły, żeby napełniać filiżanki malinami i potem smażyć je na świeczce, a mleko wlewać prosto w usta jedno drugiemu jak z fontanny. To jest zabawne i nowe, i w niczym nie ustępuje piciu mleka z filiżanek." "Czyż my, ludzie dorośli, nie postępujemy zupełnie podobnie, czyż nie postępowałem tak ja sam usiłując przy pomocy rozumu znaleźć znaczenie sil przyrody i sens życia ludzkiego?" - rozmy- ślał dale j

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • W jakiej zatem mierze cudowny wynalazek, twór ludzkiego geniuszu, potrafi pomóc, a w jakiej zaszkodzi idei zbudowania nowego szcz[liwego spoBeczeDstwa? Wynnyczenko, dajc na to pytanie ostro|n odpowiedz, nie cofaB si przed dramatycznym ostrze|eniem dotyczcym mo|liwych skutków socjalizmu
  • Przed sobą na wysokości kolan miał niski stolik, na którym stał przezroczysty kubek, dzban z wodą i przezroczysty talerz pełen małych, białych, gąbczastych sześcianów o...
  • Nic się nie zmieniło, przed sobą miał coraz ciemniejszą ścianę niecki, gdzieś wyżej, za brzegiem tej cholernej tafli błyszczał Salar, a on sam wisiał trzy, trzy i pół mita nad...
  • 66 I będzie żywot twój jakoby zawieszony przed tobą, i będziesz się lękał w nocy i we dnie, i nie będziesz pewien żywota twego...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • Lecz coraz gęstsze ludzi mrowie i przed wystawami przystają, na nie spoglądają, a jak od jednej wystawy odchodzą, to zaraz do drugiej podchodzą, i dopiroż każden a to na Krawaty...
  • Szkoda więc było za- chodu, a zresztą marynarze mieli sporo roboty przed zawinięciem do portu i nie mieli zamiaru spełniać nadmiernych wymagań kapryśnych podróżnych i...
  • Gdyby maszyny te przybyły do Singapuru przed dwoma miesiącami, a chociażby przed miesiącem, może zdołałyby wpłynąć na przebieg walk powietrznych...
  • ĹšlubujÄ™, ĹĽe bÄ™dÄ™ pilnowaĹ‚ siÄ™ przed wszelkimi pokusami tego Ĺ›wiata, czy to pokusami powodzenia czy nÄ™dzy, aby nie odwrĂłciĹ‚y mojego serca od Ciebie...
  • Śledziłem jego twarz, jak gdybym śledził niebo ciemniejące przed uderzeniem piorunu, gdy mierzchnie stopniowo, nieuchwytnie, a mrok pogłębia się tajemniczo wśród ciszy...