Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
i65
MIŁOŚĆ
Helena i Zosia były ofiarami toksycznych związków ze Stasiem. Bliskie z nim kontakty opłaciły emocjonalnym i psychicznym rozchwianiem. Helena była bliska popełnienia samobójstwa, Zosię uratowało geograficzne oddalenie. Nie chcę tu oceniać roli Stasia i Bronią w tych sercowych komplikacjach, ale zwrócić uwagę na pewną możliwość interpretacyjną tych dwóch „trójkątów". Wydaje mi się, że obaj mężczyźni używali kobiet (najpewniej nieintencjonalnie) do komunikowania swych uczuć względem siebie. Ten ukryty homoseksualny trop daje się, jak sądzę, wyśledzić w przytoczonym materiale. Nie podążę nim jednak, gdyż interesują mnie tutaj siostry, a nie bracia.
Młodzieńcza powieść Witkacego opisuje intymne stosunki jeszcze jednej bohaterki. Znajdujemy w niej następujący passus dotyczący księcia Nevermore'a: „Popadł w jakieś zawiłe i anormalne stosunki z dawną koleżanką swoją z Uniwersytetu, panną Saphir, która była sadystką w embrionalnym stanie. Ograniczała się do tego, że do krwi obcinała paznokcie znudzonemu księciu, a on wił się wtedy w bolesnej rozkoszy, łaskocząc językiem jej wypukły i, jak sam mówił, ohydny pępek. (...) Którejś nocy Bungo odprowadzał księcia do Pałacu Birnam. Edgar był tak zdenerwowany sadyzmem koleżanki Saphir, że błagał Bunga, aby ten zaszedł do niego, ponieważ czuł, że nie wytrzyma samotności, a wstydził się budzić swego lokaja" (s. 148). To tej nocy właśnie doszło do homoseksualnego zbliżenia między powieściowymi przyjaciółmi, które autor opisał dość szczegółowo, choć subtelnie.
Wracając jednak do koleżanki Saphir. Wydaje mi się, że jej pierwowzorem mogła być Zosia Zielewiczówna. Przekonanie to opieram nie tylko na kolorystycznym skojarzeniu z nazwiskiem, ale także lekturze Dziennika Bronią Malinow-skiego. We wrześniu 1912 roku, w czasie dłuższego pobytu w Zakopanem i romansu z Żenią Zielińską, zapisał on bo-
166
MIŁOŚĆ
wiem: „Spotykam Zielewiczównę i to mnie peszy. Jestem trochę złośliwy, trochę ironiczny i ciągle jej docinam, ale swobodnie i wesoło, co tym bardziej może ją peszyć. Jest prześliczna w zamszowym kapeluszu. Zbliżam się do niej już na spacerze i tulę się do niej (...) Mówimy o spotkaniu się zimą gdzieś za granicą. Jesteśmy już dobrymi przyjaciółmi" (s. 200). Później jeszcze zanotował, że rozmawiał z Żenią o aferze Zosi Zielewiczowny. Można się domyślać, że łączyły ich jakiś czas wcześniej „lekkie perwersje", jak by powiedział Staś. Bronio nigdy nie potrafił definitywnie pożegnać się z kobietami, z którymi nawiązał bardziej intymne stosunki, więc i wtedy planował spotkanie z Zosią „zimą gdzieś za granicą".
Z dziennikowych wzmianek Malinowskiego wylania się postać pięknej i inteligentnej młodej damy, nie ekscytującej się przesadnie awansami uniwersyteckiego kolegi, z którym ją coś wcześniej łączyło. Pozostaje nam więc już tylko sięgnąć do twórczości Zosi Zielewiczowny, żeby zobaczyć, jak ona sama podchodziła do problemu miłości. Otóż w (omawianym już wcześniej) dramacie Trębacz na ratuszu autorka prezentuje dwa typy relacji między kobietą i mężczyzną. Pierwszy to miłość malarza Giovanniego i jego kochanki Iza-belli. Artysta jest jednocześnie najwyraźniej pod urokiem pięknej Kachny, którą chce malować jako Primavere. Porównuje ją do dzikiej róży „tchnącej duszą boru", chce zgłębić tajemnicę jej uśmiechu. Mimo skromnego pochodzenia dostrzega jej pańską urodę („krasa jak u dziewki wielkiej krwie"). Zachwyt Giovanniego jest czysto artystycznej natury, ale jego kochanka jest o Kachnę zazdrosna. Przeklina ją i obmyśla podstęp, aby się jej pozbyć.
Ten pierwszy typ relacji to zatem fatalna miłość zmysłowa, oślepiająca i czyniąca ludzi złymi, odbierająca im umiejętność moralnego oglądu sytuacji. Ten rodzaj związku pcha kochanków ku zgubie, nie przyczynia się do stworzenia ni-
i6y
,. MIŁOŚĆ
czego, tylko przynosi cierpienie. Szczególnie dotyczy to kobiet, bo bardziej przywiązują się uczuciowo do tych, których kochają.
Zgoła odmienny jest typ drugi. Kachna od pierwszego wejrzenia zakochuje się ze wzajemnością w trębaczu. Ma przyjść do miasta, by posłuchać jego inauguracyjnego hejnału, i zostaje wtedy pojmana i osadzona w areszcie. Jasiek chce ją wykraść, ale wybucha pożar. Kachna każe mu posłuchać głosu obywatelskiego obowiązku. Co prawda, oboje ocierają się o śmierć, ale w końcu cnota zostaje nagrodzona. To miłość idealna, która też niesie z sobą niebezpieczeństwa i pokusy egoizmu, ale nie likwiduje moralnej wrażliwości, a nawet ją wzmacnia, uszlachetnia. Szczególnie w wypadku kobiety. Jest to miłość dobra, która buduje i wzbogaca, a poza tym trwa wiecznie, bo ma nadprzyrodzoną sankcję. Jedynie ten drugi typ relacji zasługuje zatem na miano miłości.
Jakie poglądy na ten temat miała siostra Zosi, Maria Zielewiczówna? Jej pierwszy dramat Nędzarze, który był drukowany w „Kurierze Poznańskim" w 1907 roku, opowiada o tragicznych losach genialnego, ale żyjącego w nędzy młodego rzeźbiarza. Po niepowodzeniu w konkursie na pomnik Kościuszki strzela on sobie w łeb, a jego narzeczona dostaje pomieszania zmysłów.
W tym utworze miłość rodzi się ze wspólnoty doświadczeń (młodzi bohaterowie znają się od dzieciństwa), ale także wynika ze wspólnoty dusz (oboje są artystami). Jest wszelako między bohaterami znamienna różnica: dla niej najważniejszy jest on, dla niego zaś najważniejsza jest sztuka. Matka dziewczyny radzi im dla wspólnego dobra, aby się rozeszli, bo razem czeka ich tylko wspólnota nędzy