Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Kobiety
smutne, bo je kosztuje za duzo nasza radosc.
Mówimy, ze sa glupie. A to jest chamskie klamstwo
najbolesniejsze dla tych, które tylko sie zrzekly
tego wszystkiego, co by nigdy zbyt pewna siebie
nasza meskosc urazic moglo, wiec nawet racji
- ale ich tylko - ze chca miec nas czasem dla siebie.
- Kiedy któras sie czasem biednym cialem odwazy
droge w swiat nam zastawic, to na zle jej wychodzi
sincem pod okiem. Ech, te panie, nasze wychodki!
NIE SKONCZONA KRUCJATA
Zostalo jeszcze tamta Ostatnia juz Zaspe
Przeskoczyc Siódma góre Wode siódmej rzeki
Juz prawie pily konie gdy Mielismy wlasnie
Na cuglach folge im dac Po brzuchy ugrzezly
Ale to nie jest wina perszeronów W metrum
Dyszla nie tylko skrzydel Kon nawet pamieci
Lotnej pozbyc sie mógl Z slepi patrzy mu zal W mleko
Fermentujaca krew wnet zyly mu rozerwie
Ale co to Widzimy Jakby w snieg juz w glebe
Cale zapadly Z uchem przy ziemi czekamy
Gdy z drugiej strony globu dojdzie krzyk my Pewni
Ze do Belgii przeciekly juz Pójdziemy dalej
OBLOK
Juz zielony mur roslin rosnie w poprzek krwi
wbrew nam, czyniac dwa panstwa w tym samym ustroju.
Jedno dominium nocy jest, w drugim dzien stoi.
Miedzy nimi przez szpare w zywoplocie chodzi
czuly kurier zaimka na posylki: ty,
przez zielona granice noszac tajny gryps
wzruszenia, które ciagle nie umie byc nowym
slowem jawnie wiszacym jeszcze innym sloncem
ponad granica, sloncem tamtym i ksiezycem.
I choc wiemy, gdzie winno byc podlug wyliczen
retoryki, nie wschodzi zza krawedzi mowy
a w przewidzianym miejscu nudny oblok stoi.
OGIEN
Ogien
- i kon zrodzony przez ognisko
kopytami z popiolu krzesze cisze.
I na koniu dziewczyna: w cisze dyszy
melodie...
I my przy ognisku, co sluchamy
nie mogac nie wsluchiwac sie w ten glos.
Dziewczyna piersiami - plomieniami
wybucha...
OKNO
Glowa jest zimna Gwiazda chlodzi przelyk
tylko okno plonie we krwi
Lubie byc obcy pod Twoim oknem
jakby na pól urodzony.
Mysle o Twoim brzuchu
rece chowam za siebie
Teraz sprawdzam rysy swojej twarzy
jakbym je ustalal
z Twoimi wargami
Smierc jest obojnakiem.
PIOSENKA STAREGO KSIEZYCA
Ja stary ksiezyc nie znam swego ojca
Ja stary ksiezyc nie znam swojej matki
Ja stary ksiezyc zawsze bylem stary
Tylko mlode dziewczeta starsze sa ode mnie
Jaskiniowy egipski gotycki i polski
Ja stary ksiezyc jestem Twym koszmarem
Chodze po Twoim dachu mieszkam w Twojej krwi
Oswietlam Twoje sny
Tylko mlode dziewczeta starsze sa ode mnie
Ksiezyc jest lunatykiem Mickiewicz jest kobieta
Nigdy nie bylas mloda wiec co zrobisz
Smierc jest przecinkiem w zdaniu Twego losu
Ja stary ksiezyc niezawodny zalobnik
Gdy na stypie podaja alkohol
1969
POCHODNIE
Dlon nieba, do niej nasze jawne mózgi leca,
zwiezle obloki w piastki zacisnietych mózgów
juz w tej dloni rozleglej siedza jakby cieplo
tam wlasnie bylo im.
Juz chciwa próznia w czaszkach naszymi ustami
wypuszcza niewidzialny jezyk swego glodu
w mrowisko atmosfery, juz pije tlen kwasnej
muzyki zimnych sfer.
Juz sfery wziete w scisle klatki glów spiewaja
tak poboznie, ze nam sie rozzazaja czaszki
i wlosy zapalone na widoma chwale
rozwiewa wierny wiatr.
1968
POCZATEK WIERSZA
Smierc
(Kto widzial od takiego slowa zaczynac wiersz
Nie lepiej od razu
Sie powiesic)
POEMAT MOJEJ MELANCHOLII
Po pierwsze:
Matka nie jest matka tylko sie podaje
Po drugie:
Ojciec nie jest Bogiem lecz obcym starszym panem
Po trzecie:
Ksiezyc jest lunatykiem (to z jakiegos wiersza)
Po czwarte:
Mickiewicz jest kobieta (tez z mojego wiersza)
Po piate:
Pogoda jest stara panna
Po szóste:
Slonce do oka mi wpadlo
Po siódme:
Policjant z gwizdkiem zamiast twarzy
Po ósme:
Marynia ma tylek gladki
Po dziewiate:
Zycie jest nic niewarte
Po dziesiate:
Moze jest wiersza warte?
Po jedenaste:
Spisek [...]* przeciwko autorowi
Po dwunaste:
Mój stygmat co sie nigdy nie goi
Po trzynaste:
Moje ewolucje
Po czternaste:
Moje polucje
Po pietnaste:
Moja babka od strony ojca podlóg slów matki
syfilityczna kurwa
(skonczyla sie kartka)
(na odwrocie)
Po szesnaste:
Bohater jedzacy gówna
Po siedemnaste:
Wieczór mojej poezji który sie nie odbyl i tylko
dlatego nie zakonczyl sie skandalem
Po osiemnaste:
Inny wieczór zakonczony skandalem
Po dziewietnaste:
Jeden poeta co siedzi w wiezieniu
Po dwudzieste:
Drugi poeta wygnany juz z Ziemi
Po dwudzieste pierwsze:
Ojczyzna to nienawisc i wizja i sperma
Po dwudzieste drugie:
Kolega z którym pije wódke
Po dwudzieste trzecie:
Jest Malarzem wiec nie jest Morderca
Po dwudzieste czwarte:
Kafka w Dziennikach zastanawiajacy sie czy nie
byloby dobrze gdyby od czasu do czasu jadal
mieso
Po dwudzieste piate:
O Zydach polskich
Po dwudzieste szóste:
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .