Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Właśnie temu się oddawał, próbując się przebić przez połączenie głosowe z lokalnym agentem w Panamie, gdy do jego biura wszedł Mike Bryant. - No to powiedz El Commandante, że jeśli chce, by jego Pantery Sprawiedliwości dostały bandaże i mobilną łączność na najbliższy miesiąc, niech lepiej przemyśli swoje stanowisko. Wszystkie telefony... Urwał, gdy ktoś walnął w uchylone drzwi. Odwracając się od okna, zobaczył Bryanta, który z trudem przeciskał się przez wejście. Potężny mężczyzna trzymał w ramionach dwa pakunki, zawinięte w wyszukany, czarno-złoty papier. Dolna paczka była szeroka i płaska, szerokości mniej więcej ramion Bryanta, a górna zbliżona wielkością do dwóch starych papierowych słowników. Obie wyglądały na ciężkie. - Oddzwonię - powiedział pospiesznie Chris i rozłączył się. - Cześć, Chris. - Bryant uśmiechnął się szeroko. - Mam coś dla ciebie. Gdzie to postawić? - Tutaj. - Chris wskazał na mały stolik w rogu wciąż minimalistycznie umeblowanego biura. - Co to? - Zaraz zobaczysz. Bryant postawił paczki i zerwał papier z płaskiego pakunka, odsłaniając kraciastą powierzchnię marmurowej szachownicy. Znów uśmiechnął się do Chrisa, zdjął papier do końca i ustawił ją na stoliku. - Szachy? - zapytał z niedowierzaniem Chris. - Szachy - zgodził się Bryant, zrywając papier z drugiego pudełka. Przechylił paczkę, wysypując na szachownicę rzeźbione figury z onyksu. - Wiesz, jak to ustawić? - Jasne. - Chris podszedł do stolika i podniósł kilka figur, ważąc je w dłoniach. - Dobra jakość. Gdzie to kupiłeś? - W sklepiku w Bazie. Mieli wyprzedaż. Dwie w cenie jednej. Drugą zostawiłem w swoim biurze. Daj mi białe, ty ustaw czarne. Z kim rozmawiałeś przez telefon? - Z pieprzonym Harrisem w Panamie. Znów mam problemy z nikaraguańskimi powstańcami, a cholerny Harris oczywiście nie podejmie samodzielnie żadnej decyzji, bo siedzi pięćset kilometrów od walk. Nie jest pewien obrazu sytuacji. Bryant znieruchomiał. - Tak powiedział? - Mniej więcej. - I zadzwonił do kogoś, kto jest pięć tysięcy kilometrów dalej, żeby zdecydował za niego? Powinieneś zażądać audytu tego gościa. Zresztą ile on dostaje, trzy procent brutto? - Coś koło tego. - Zweryfikuj sukinsyna. Nie, lepiej ogłoś przetarg. Zobaczmy, jak walczy o swoje cholerne trzy procent. Chris wzruszył ramionami. - Wiesz, jak tam wygląda. - Co, lepszy znany śmierdziel? - Dokładnie. - Chris ustawił na miejscu ostatni czarny pionek i wyprostował się. - Bardzo ładne. Co teraz? Bryant sięgnął do rzędu białych. - No cóż, nie wiem za dużo o tej grze, ale podobno to całkiem dobry sposób na początek. Przesunął białego pionka o dwa pola i znów błysnął zębami. - Twój ruch. - Muszę to robić od razu? Bryant potrząsnął głową. - Zadzwoń do mnie. Taki jest plan. Och, i słuchaj. Odnośnie Harrisa. Miałem z nim dokładnie takie samo łajno w zeszłym roku w związku z Hondurasem. Żałuję, że już wtedy nie ogłosiłem konkursu, ale to była delikatna sytuacja. Czy to delikatna sytuacja? Chris zastanowił się nad tym przez chwilę. - Nie. Przywarowali gdzieś w dżungli, nic się nie będzie działo do czasu, aż przestanie padać. Bryant kiwnął głową. - Ogłoś przetarg - powiedział, ustawiając dłonie w pistolet skierowany w dół, jak przy egzekucji. - Ja bym tak zrobił. Albo matkojebca zginie, albo zacznie dobrze dla ciebie pracować. Byłeś kiedyś w Panamie? - Nie. Rynki Rozwijające się leżą bardziej na południe. Hammett McColl prowadził interesy w Wenezueli, MGP i częściowo w Brazylii. - Tak, dobra, powiem ci coś o Panamie. - Bryant znów poczęstował go uśmiechem. - Dla twojej informacji. Mają tam pełno agentów, którzy odstawią pracę Harrisa dwa razy lepiej za połowę pieniędzy. Dasz im jeden, może dwa procent umowy, a wyrwą mu cholerne serce i zjedzą je żywcem. Tam walczą o kontrakty na osłoniętych ringach, jak gladiatorzy. - Znów przeszedł na parodię amerykańskiego akcentu. - Bardzo ostro walczą. - Cudownie - wymamrotał Chris. - Pieprz go, Chris, zasługuje na to. - Bryant zmarszczył brwi z irytacją. Wyciągnął ręce. - On pieprzy nasze inwestycje. Jeśli sobie z nimi nie radzi, znajdź kogoś, kto to potrafi. Zresztą, to nie moje konto i nie moja decyzja. A skoro o tym mowa, muszę wykonać kilka telefonów. Wyjdziesz się dzisiaj zabawić? Co powiesz na Falklanda? Chris potrząsnął głową. - Obiecałem Carli, że zjemy u nas w wiosce. Może innym razem. - Dobra. A co powiesz na to, żeby wcześniej skończyć pracę i zejść na strzelnicę? Tylko na jakąś godzinkę, zanim wrócisz do domu. Zapoznaj się z nemeksem, na wypadek gdybyś zdecydował się wsadzić do niego pociski

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Czy naprawdę, naprawdę czekała na mnie przez te lata, czy tylko tak się złożyło, że jej nikt z domu zabrać nie potrafił? Coś mi szeptało cichutko, że jabym to może potrafił wówczas,...
  • ł pkt 2 ustawy -Prawo o adwokaturze, adwokat nie może wykonywać zawodu, jeżeli jego małżonek pełni funkcje sędziowskie, prokuratorskie lub w okręgu izby adwokackiej, w...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • — „Ja mysłałem”! Patrzcież, on myślał! Czemuś nie telefonował? Czemu nie zapytałeś, co masz pisać? A wy, panie Kosztial? Jak pan może zamieszczać coś podobnego? Pan także pewno...
  • W Bruku czekają mnie hańba i poniżenie, może już nigdy nie będzie mi dane zająć się uczciwą pracą, ale żadną miarą nie mogę podejmować zobowiązań w imieniu mojego pana...
  • Gdyby maszyny te przybyły do Singapuru przed dwoma miesiącami, a chociażby przed miesiącem, może zdołałyby wpłynąć na przebieg walk powietrznych...
  • Tych, którzy kształtowali nie tyle może poglądy, ile emocje i „pewniki" dotyczące doświadczanego przez nich świata tradycyjną drogą przekazu ustnego, perswazji...
  • Tak, rzeczywiście, w półkilogramowej masie uranu reakcja łańcuchowa pod wpływem strumienia neutronów nie może się zacząć, ale w kilogramie uranu rozpocznie się bez wątpienia...
  • Okres trwa- nia takiej roślinności może być bardzo krótki (jak w przypadku roślinności sege- talnej); jedynie łatwo się przystosowują- ce, wielostronne, szybko...
  • Istnieje być może w mózgu zwierzęcia pewien proces myślo-* wy, nie sięgający granic rozumowań ani nie będący czystym instynktem, niemniej przeto mający coś z jednego i...