Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Dumacha dotrzymała słowa, chociaż musiało minąć kilka dni, nim znalazłyśmy wieczorem czas, by spokojnie porozmawiać w domu jednej z jej przyjaciółek. Rozłożyłyśmy się na dywanie, otulone kołdrami w obronie przed ostrym chłodem pustynnej nocy. Wydawało się, że silne podmuchy wiatru lada chwila zerwą eternitowe dachówki. Dumacha rozpoczęła swoją opowieść. 103 Shreser Dahbu rosła, nie wiedząc o tym, co się wydarzyło w dniu jej narodzin, aż kiedyś inne dziewczynki i chłopcy z obozu zaczęli robić jej wymówki, że to z jej winy siedmiu starszych braci uciekło gdzieś daleko, porzucając rodzinną jaima. Choć matka, by ją pocieszyć, wszystkiemu zaprzeczyła, mała Shreser Dahbu była coraz smutniejsza; przestała się bawić, jeść i całe noce płakała, bo w głębi duszy wiedziała, że to, co mówili jej mali towarzysze zabaw, było prawdą. Kiedy dorosła, postanowiła odszukać swoich siedmiu braci. Matka, widząc jej zdecydowanie, nie protestowała. Wyszykowała jej wielbłąda na tę długą podróż, a wezwawszy jedną z niewolnic, kazała jej prowadzić zwierzę na wodzy i pomagać córce w poszukiwaniach. Takie są kobiety saharyjskie: przedsiębiorcze, odważne i zdecydowane, jak Shreser Dahbu. Przewidujące, zorganizowane i wyrozumiałe, jak jej matka. Wracajmy do opowiadania... Dziewczyna opuściła obóz na wielbłądzie, prowadzonym przez niewolnicę. Wędrowały bardzo długo. Niewolnica zmęczyła się i ciągle prosiła dziewczynę, by pozwoliła jej wsiąść na grzbiet wielbłąda. Ale za każdym razem, gdy nalegała, skały, rośliny i góry ostrzegały Shreser Dahbu: - Nie rób tego, nie rób tego! Niemniej, w miarę, jak się oddalały, głosy stawały się coraz słabsze, aż nadszedł dzień, kiedy nie było ich już wcale słychać. Niewolnica zatrzymała wielbłąda, ściągnęła wodze tak, by zwierzę uklękło na piasku, zmusiła Shreser Dahbii, by zsiadła, a sama wdrapała się na amchagab - siodełko, używane przez kobiety saharyjskie, i zmusiła swoją panią, by zajęła jej miejsce. - Bierz wodze i idź dalej pieszo - rozkazała. Shreser Dahbu nie pozostało nic innego, jak być posłuszną. Wędrowały tak i wędrowały, aż dotarły do rzeki mleka. Niewolnica zanurzyła się w niej i jej czarna skóra stała się biała. Szły i szły dalej, aż napotkały rzekę smoły. Niewolnica rozkazała Shreser Dahbu zanurzyć się w niej, by jej biała skóra stała się tak czarna, jak niegdyś skóra tamtej. I tak się też stało. Po zmianie ról i wyglądu obie kobiety dotarły w końcu do miejsc zamieszkanych i udały się na bazar, pytając wszędzie o siedmiu braci, aż w końcu, idąc za wskazówkami napotkanych ludzi, trafiły do 104 J| \ frig - obozowiska nomadów, gdzie mieszkali bracia Shreser Dahbu ze swoimi rodzinami i trzodą. Niewolnica, stanąwszy przed nimi, oświadczyła: - Jestem waszą siostrą, a to moja niewolnica. Mężczyźni uradowali się niezmiernie, dowiedziawszy się, że mają siostrę, i postanowili uczcić to uroczyście. Zaprosili ją też, by została z nimi na zawsze. Tymczasem Shreser Dahbu, zmieniona w Murzynkę po kąpieli w rzece smoły, musiała w dalszym ciągu wykonywać pracę niewolnicy: wychodziła zbierać drwa na ogień, sprzątała, gotowała i dbała o trzodę. Jeśli dali jej jeść, jadła. Jeśli nie, cierpiała głód. I płakała. Bo mimo że starała się powiedzieć braciom prawdę, nie wierzyli jej. Trzeba było dopiero cudu, by kłamstwo się wydało. Pewnego pięknego dnia, już jakiś czas po przybyciu kobiet do obozu, najstarszy z braci zauważył, że jego konie nie jedzą, są coraz słabsze i gorzej wyglądają. Następnie odkrył, że Shreser Dahbu prowadziła je na bedia. Tam śpiewała, a jej głos był tak melodyjny, że zwierzęta, zajęte słucha- niem, zapominały o jedzeniu. Rozwścieczony, tak zbił dziewczynę, że jego biała derrah pokryła się plamami jej krwi i... co za cud! Im bardziej starał się tę krew sprać, tym plamy były wyraźniejsze. Przestraszony, poszedł do kadiego - sędziego, który mieszkał w pobliżu obozu. - Są pomiędzy wami więzy krwi - zdecydował mędrzec, kiedy wysłuchał całej historii. - Przygotuj namiot z siedmioma zasłonami na ścianach, jedna na drugiej. Zabij barana, ugotuj wszystkie jego części, również flaki, i zaproś obie kobiety na posiłek do namiotu. Skryj się pomiędzy zasłonami i obserwuj je. W ten sposób dowiesz się, która z nich dwóch jest naprawdę twoją siostrą. I młody człowiek tak zrobił. Fałszywa siostra rzuciła się wprost na wnętrzności i mniej szlachetne części barana. Tymczasem Shreser Dahbu, fałszywa niewolnica, pogryzała tylko żeberko i wzdychała: - Obym mogła zanieść to żeberko mojej biednej matce, którą zostawiłam w namiocie, by pójść na poszukiwanie braci! W ten sposób oszustwo się wydało. Bracia zmusili wówczas niewolnicę do wyznania prawdy i za karę ją poćwiartowali. Następnie zaprowadzili Shreser Dahbu aż do miejsca, gdzie płynęła rzeka mleka i po zanurzeniu się w niej dziewczyna odzyskała swój dawny wygląd. 105 Jakiego cudu trzeba, by prawda zatriumfowała i by dopełniła się sprawiedliwość wobec ludu i sprawy saharyjskiej? Ale niech ci opowiem do końca... Krótko jednak trwało szczęście Shreser Dahbó. Kobiety z obozu, gdzie mieszkali bracia, były zazdrosne o jej urodę i postanowiły się jej pozbyć. Ułożyły więc perfidny plan. Najpierw zmusiły ją, by połknęła jajo węża. Następnie, udając oburzenie, przyszły do najstarszego brata i oskarżyły ją przed nim, że jest w ciąży. Jeśli brat zechce rozwiać swoje wątpliwości i sprawdzić, jak jest naprawdę, wystarczy, że przyłoży ucho do jej łona, a usłyszy bicie serca stworzenia, które ona w sobie nosi. W rzeczywistości mężczyzna usłyszał hałas, jaki czyniły węże, wijące się w jej brzuchu, ale przekonany o hańbie, którą dziewczyna przyniosła rodzinie, zrobił wielką awanturę. Zaprowadził Shreser Dahbii do wyschniętej studni, wrzucił ją na dno i rozwalił cembrowinę, żeby zamknąć wlot. Dziewczyna jednak nie umarła; udało jej się uciec w porę do małej jaskini, w której ukrywała się długi czas. Tak długi, że jej włosy w poszukiwaniu słońca urosły tak, iż zmieszały się z ziołami, rosnącymi na powierzchni ziemi. Trzeba trafu, że w tej samej dolinie pasły się konie i wielbłądy wielkiego bogacza. Shreser Dahbu śpiewała cały dzień, błagając zwierzęta, by nie zjadały jej włosów, a one wracały codziennie do zagród głodne i coraz słabsze. Właściciel chciał sprawdzić, co się dzieje z jego stadem, kiedy więc pasterz opowiedział mu o dziwnych i cudownych śpiewach, które dochodzą spod ziemi i nie pozwalają koniom jeść, bogacz postanowił sam zbadać ten cud. W ten sposób znalazł Shreser Dahbu i, zachwycony jej urodą, pojął ją za żonę. Bawi mnie, jak często tutejsze kobiety, czasem bardzo młode, mówią o małżeństwie, snują marzenie o miłości i romantycznych przygodach

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu -201- oraz winne było przyjąć na siebie...
  • Szkoda więc było za- chodu, a zresztą marynarze mieli sporo roboty przed zawinięciem do portu i nie mieli zamiaru spełniać nadmiernych wymagań kapryśnych podróżnych i...
  • Ebou Dar było wielkim portem morskim, dysponującym pewnie największą zatoką znanego świata, a jego pirsy niczym długie szare palce wyciągały się od nabrzeża,...
  • To były pierwsze dni po wejściu sił rozjemczych, w okopach po obu stronach siedziało jeszcze mnóstwo żołnierzy i trzeba było to całe bractwo rozpoznać, policzyć i...
  • Chyba właśnie dlatego, a nie przez wdzięczność za uratowanie siostry, Malgmal nie pozwalał go utrącić, chociaż prawie nie było obiegu, w którym nie próbowano by zniszczyć Hory...
  • Wychowany w Ravensburgu Roo wiedział, że zima może przyjść wcześnie i niespodzianie, ale śniegi mogą też się i spóźnić i tylko bogom było wiadome, jak będzie w tym roku...
  • - Czy żąda pan, abym popełniła pocałunek? Było to świetnie zagrane: figlarna dziewczyna z 1915 roku, która podkpiwa sobie z wiktoriańskiego żarciku; wyglądała absurdalnie i...
  • Tak było w teatrze greckim, w teatrze szekspirowskim i tak jest do dziś...
  • Otaczały ją miniaturowe drzewka i dlatego z daleka wydawała się znacznie wyższa; w pogodny dzień można było z jej szczytu dostrzec starą garncarnię Elspeth...
  • Rzeczywiście, dla Roberta Beckwitha, profesora MIT, dotarcie na południe Francji podczas burzliwych dni maja 1968 roku było herkulesowym zadaniem...