Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
Nie zamierzam
cię zaatakować ani skrzywdzić.
- Kim jesteś? - Flynn najwyraźniej znów znalazł się na granicy
histerii.
Kobieta wydawała się nieco rozbawiona tym pytaniem.
- Kim jestem? - Przerwała na chwilę. - Ja jestem... Nazywaj
cie mnie Hildy - powiedziała w końcu.
Książę podszedł do niej ostrożnie, nie opuszczając całkowicie
miecza.
- Wybacz mi tę ostrożność, pani, ale musisz zrozumieć, że ja
i mój przyjaciel doświadczyliśmy ostatnio więcej dziwnych zda
rzeń i niebezpiecznych sytuacji, niż z reguły oczekuje się od nawet
najbardziej doświadczonych -przez los ludzi. Jesteśmy oddaleni
o setki kilometrów od miejsc, które uważa się za cywilizowane.
Ado tej sali prowadzi tylko jedno wejście, więc przestraszyliśmy
się, widząc, że jest tutaj ktoś jeszcze. Nieważne jak nieszkodliwie
wygląda i jak uprzejme sąjego słowa. Zatem, proszę, nie gniewaj
się, że tym razem okażę ci mniej zaufania.
- Rozumiem.
- Skąd wiesz, jak się nazywam?
- Wiem bardzo wiele, Kasparze, synu Konstantyna i Merian-
ny, dziedziczny książę Olasko, bracie Talii. Potrafię ze szczegó
łami opowiedzieć twoje życie od momentu twych narodzin aż do
chwili obecnej, ale nie mamy na to czasu.
- Jesteś wiedźmą! - wrzasnął kupiec, czyniąc rękami znak,
mający ochronić go przed złym.
- A ty jesteś głupcem, Jeremi Flynnie, ale po tym, co przeszli-
ście, zaskakuje mnie fakt, że pozostajecie przy zdrowych zmy
słach. - Zignorowała miecz Kaspara, przeszła obok niego i sta
nęła tuż przy Flynnie. Dotknęła go lekko. - Wasze cierpienie
niebawem się zakończy, obiecuję.
Jeremi wyglądał, jak człowiek zupełnie odrodzony. W jed-
nej chwili zdawało się, że balansuje na granicy całkowitego za-
łamania, w drugiej zmieniłsię w kogoś odnowionego, pełnego
188 - ..
POWRÓT WYGNAŃCA
radości i ulgi. Nie był w stanie powstrzymać wypływającego mu
na twarz uśmiechu.
- Jak to zrobiłaś? - zapytał.
-Jeden z moich znajomych określił to mianem „sztuczek".
Znam ich więcej niż tylko kilka. - Odwróciła się i popatrzyła na
Olaskanina. - A co do tego „kim jestem" i tak byście nie zrozu-
mieli. Powiedzmy, że jestem tylko cieniem istoty, którą byłam
wieki temu, ale wbrew przekonaniu niektórych, jeszcze nie umar-
łam do końca. Jestem tutaj, żeby wam pomóc, Kasparze. Tobie
i Jeremiemu.
Książę popatrzył na swojego towarzysza.
- Wiesz, nie wiedziałem, że masz na imię Jeremi. Przez te całe
miesiące nazywałem cię po prostu Flynn. Nigdy mi nie powie
działeś, jak masz na imię.
- Bo nigdy nie zapytałeś - odparował Flynn. -1 nigdy mi nie
mówiłeś, że jesteś księciem Olasko! - Zaśmiał się. - Nie wiem
dlaczego, ale nagle poczułem się wspaniale.
- Magia - powiedział były władca i skinął głową w kierunku
Hildy.
-Ale tylko odrobinę. Niestety nie pozostało mi jej wiele.
- Skąd wiedziałaś, że tutaj jesteśmy? - zapytał Kaspar.
- Och, tak naprawdę to śledzę was już od pewnego czasu -
odparła Hildy wpatrując się w niego ciemnymi oczami. - Tak wła
ściwie, to stało się przez przypadek. Wpadłeś mi w oko, kiedy
miałeś do czynienia z moim starym wrogiem. Mieszkał w twojej
cytadeli i sprawił ci całą masę kłopotów.
- Leso Varen.
Skinęła potakująco głową.
- To jedno z jego wielu imion, jakie przybierał w ciągu wielu
lat. - Odwróciła się i popatrzyła na handlarza. - Jeśli pozwolisz
- powiedziała.
Kupiec w milczeniu osunął się na podłogę, położył się na
boku i usnął.
- Nie mam wiele czasu. Nawet utrzymywanie tej... postaci
jest trudne przez dłuższy czas. Wiem, że masz mnóstwo pytań,
ale na większość odpowiedzi musisz jeszcze zaczekać. Powiem
189
RAYMOND E. FEIST
ci tylko to, co musisz wiedzieć, Kasparze. Okoliczności zawio-
dły cię na rozstajne drogi, gdzie ważą się losy narodów i świa-
tów, i nawet najbardziej niewinny wybór może stać się źródłem
konsekwencji, których nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Pod
każdym względem, Kasparze, byłeś złym człowiekiem o zim-
nym sercu, morderczym, ambitnym i nie wybaczającym niko-
mu potworem.
Milczał. Nikt w całym jego życiu nie mówił doń w ten sposób,
a teraz musiał przyznać, że każde słowo niosło ze sobą prawdą.
- Lecz masz szansę, jaką dostaje zaledwie kilku ludzi raz na
całe życie. Szansę na to, aby się zmienić, aby dokonać czegoś
heroicznego zupełnie bezinteresownie. I nie po to, by potem wszy
scy się o tym dowiedzieli i podziwiali cię za ten czyn, ale dlate
go, że przywróci to światu chociaż cześć porządku