Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
W tej chwili Mańkut skarży się przed Giacinto, że nikt w oddziale nie mówi nigdy ludziom, o co walczą i co to jest komunizm. Giacinto ma mnóstwo wszy, które gnieżdżą mu się na głowie przy korzonkach włosów i wśród owłosienia podbrzusza. Do każdego włosa przylepione są maleńkie białe jajeczka i Giacinto gestem, który stał się już u niego mechaniczny, bez przerwy rozgniata insekty i ich jajeczka pomiędzy paznokciami kciuków, czemu towarzyszy delikatny trzask.
— Chłopcy — zaczyna pełen rezygnacji, jakby nie chciał nikogo urazić, nawet Mańkuta — każdy z was wie, dlaczego został partyzantem. Ja byłem blacharzem i łaziłem po wsiach, mój głos słychać było z daleka i kobiety wynosiły dziurawe garnki, 'żeby mi je dać do reperacji. Chodziłem po domach, przekomarzałem się ze służącymi i czasami dawano mi jajka, szklankę wina. Siadałem na łące i lutowałem naczynia, a dokoła mnie zawsze gromadziły się dzieci, które przyglądały się mojej robocie. Teraz nie mogę już krążyć po wsiach, bo zaaresztowano by mnie, a poza tym są naloty, które niszczą wszystko. Właśnie dlatego jesteśmy partyzantami: żeby móc znowu być blacharzem, żeby było tanie wino i jajka, żeby nie była już aresztowań i alarmów. Poza tym chcemy też komunizmu. Komunizm jest wtedy, kiedy nie ma już domów, w których zamykają ci drzwi przed nosem, a ty, żeby spędzić noc, musisz włazić do kurników. Komunizm polega na tym, że kiedy wchodzisz do domu i akurat jedzą zupę, dają ci zupę, nawet jeżeli jesteś blacharzem; a kiedy na Boże Narodzenie jedzą słodkie ciasto a rodzynkami, dają ci słodkie ciasto z rodzynkami. Oto, czym jest komunizm. Na przykład: jesteśmy tu wszyscy pełni wszy, tak że wiercimy się nawet przez sen, bo one wszędzie się za nami wloką. A ja poszedłem do dowództwa brygady i zobaczyłem, że mieli tam proszek przeciwko insektom. Więc powiedziałem im: „Jesteście dobrymi komunistami, a nie rozsyłacie tego do oddziałów.” A oni odpowiedzieli, że przyślą nam proszek przeciwko insektom. Oto, czym jest komunizm.
Ludzie słuchają uważnie i potakują. To są słowa, które wszyscy dobrze rozumieją. I ten, kto właśnie palił, oddaje niedopałek towarzyszowi, a ten, który miał iść na wartę, postanawia sobie, że nie będzie oszukiwał, jeśli chodzi o kolejkę, i będzie stał dokładnie tyle, ile się należy, nie domagając się zmiany. Teraz rozmawiają o proszku przeciwko owadom, który mają im przysłać: czy zabija również jajka, czy tylko wszy? A może oszałamia je tylko chwilowo, tak że po godzinie gryzą jeszcze hardziej niż przedtem?
I nikomu nie przyszłoby nawet na myśl, żeby znów rozprawiać o wojnie, gdyby nie odezwał się Kuzyn:
— Mówcie, co chcecie, ale według mnie wojny chciały kobiety.
Kuzyn jest jeszcze bardziej nudny niż kucharz, kiedy zaczyna gadać swoje o kobietach, ale przynajmniej nie pragnie nikogo przekonywać i, jak się zdaje, użala się w swoim własnym imieniu.
— Byłem w Albanii, byłem w Grecji, byłem we Francji, byłem w Afryce — mówi — służyłem przez osiemdziesiąt trzy miesiące w strzelcach alpejskich. I we wszystkich tych krajach widziałem burdele pełne kobiet, do których żołnierze ustawiali się w kolejkach, burdele dla podoficerów i burdele dla oficerów. I widziałem też kobiety nie z burdeli, które chodziły z żołnierzami na łąki albo prowadziły ich do domu. Wszystkie wyczekiwały na żołnierzy, którzy wychodzili na przepustki, i im bardziej byliśmy śmierdzący i zawszeni, tym bardziej były zadowolone. Pewnego razu dałem się namówić, a jedynym dobrodziejstwem, jakie z tego wyniosłem, było to, że zaraziłem się i przez trzy miesiące musiałem czepiać się ściany, żeby się wysiusiać. Jak ktoś znajdzie się w dalekich stronach i nie widzi dookoła siebie innych kobiet tylko właśnie takie, znajduje jedyną pociechę w rozmyślaniu o swoim domu, o swojej żonie, jeśli jest żonaty, lub o narzeczonej i powiada sobie: „Przynajmniej ta moja ocalała. „ Ale potem wraca i dowiaduje się, że kiedy go nie było, jego żona korzystała z pomocy innych, tak, panowie, i sypiała z niejednym. Mówię w tej chwili o jednostce, choć mam na myśli wszystkich, bo przytrafiało się to wszystkim, ktokolwiek miał do czynienia z tą plugawą rasą, jaką są kobiety.
Towarzysze dobrze wiedzą, że taka jest właśnie historia Kuzyna, którego żona podczas jego nieobecności zdradzała ze wszystkimi i rodziła dzieci nie wiedząc nawet, z kim je ma.
— Ale to jeszcze nie wszystko — ciągnie dalej Kuzyn. — Czy wiecie, dlaczego faszyści nieustannie aresztują naszych? Dlatego, że jest pełno kobiet, które zajmują się szpiegostwem, pełno żon, które wydają własnych mężów. W tej chwili, kiedy do was mówię, wszystkie nasze kobiety siedzą na kolanach faszystów i czyszczą im broń, która ma służyć po to, żeby nas zabijać.
Teraz ludzie mają już dosyć i zaczynają protestować: więc dobrze, wiemy, że Kuzyn jest nieszczęśliwy, że jego żona zadenuncjowała go przed Niemcami, zmuszając go w ten sposób do pójścia do lasu, ale to nie jest dostateczny powód, żeby obrażać żony innych.
— Kobiety, kobiety, mówię wam — upiera się Kuzyn — one są przyczyną wszystkiego. Pomysł wojny podsunęły Mussoliniemu siostry Petacci