Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

legięm okoliczności akurat kiedy Harney prężył się do skoku, Jasno- ;o nie było w obozowisku. Uganiał się po prerii za upatrzonym bakiem, którego pojmał. Na równiny zsuwał się już mrok, gdy ruszył >•¦ drogę powrotną. W oddali przetoczyło się kilka gromów. Chłopak agą przysłuchiwał się głębokim pomrukom. Burze na preriach, : gwałtowne i huczące, przejmowały go zabobonnym lękiem. I \ naglił karego i zmusił do kłusu schwytanego źrebaka. Białe wstęgi M\skawic na horyzoncie co chwila spadały z chmur. ąc juź blisko wioski poczuł ostry, gryzący swąd spalenizny. Doznał ucia niepokoju: to nie był zwykły zapach ognisk obozowych! Wspiął | na wzniesienie, skąd można było ogarnąć wzrokiem tipi Brulów. ; izliwy widok uderzył jego oczy. Przez dłuższą chwilę trwał w miejs-jak skamieniały. Z tętniącej życiem wioski pozostały tylko zgliszcza! I u i ówdzie podnosiły się jeszcze dymy. I wszędzie leżały zmasakrowane •'.loki mężczyzn, kobiet, dzieci, pokłute bagnetami, porąbane szablami, rpane od wybuchów szrapneli. Chłopak zjechał powoli w dół i jak ¦¦ ¦ idziały patrzył na zabitych Indian. W gęstniejącym mroku rozjaśniały m błyskawicami naraz usłyszał żałosne skomlenie. Zwrócił się w tam-mii kierunku i rozpoznał dogorywającego psa swej babki, matki Pstrego gona. I naraz z całą nieubłaganą ostrością uzmysłowił sobie, że to ¦ stko, co widzi, nie jest koszmarnym urojeniem. Że ci martwi to jego ' ratymcy, jego bliscy, wymordowani bestialsko przez żołnierzy ame-1 niskich. Przy każdym mijanym.trupie krew tężała mu w żyłach, straszna uiiioc podpływała pod gardło. Potem jednak zaszło w nim coś dziw-Igo, coś jakby się przełamało w jego sercu, gniew i rozpacz ustąpiły nejsca zimnemu namysłowi jak u kogoś, kto planuje walkę i zemstę na Ma całe, na życie całe. Wtedy też z nagła wrócił pamięcią do owej wizji, lórej doznał przed rokiem. I zrozumiał, dlaczego ujrzał wówczas siebie "u^żającego wśród gradu pocisków i wojennego zgiełku. Jego prze-/enieni, iest walka, obronna walka na śmierć i życie... Zapadła noc. Błyskawice co chwila krzyżowały się na czarnym niebi W ich świetle odszukał ślady uchodzących Indian, którzy zdołali si wywinąć śmierci. Zorientował się po tropach, że na karkach uciekinid rów przez jakiś czas jechała kawaleria amerykańska. Postępując tym szlakiem napotkał leżące obok siebie zwłoki wojov nika i dziesięcioletniego chłopca. Obu pokrywały liczne rany, niektói zaczernione były od wystrzałów tak bliskich, że wszystek proch n zdołał zgorzeć. Naraz usłyszał czyjeś łkanie. O dwadzieścia kilka ku ków w lewo, gdzie w ziemię wrzynał się wąski parów, domacał się skó bizona, spod której dochodziło ciche zawodzenie. Podniósł skraj skó i w blasku błyskawicy ujrzał Indiankę z dopiero co narodzonym dzie kiem. Kryjąc maleństwo, przerażona skuliła się w oczekiwaniu na cic Ale gdy do niej przemówił łagodnie, poznała go. — Jasnowłosy... — szepnęła drżącym głosem — ratuj nas... Była to Żółta Kobieta, Szejenka, która bawiła w gościnie u Bruló Owi zaś dwaj zabici opodal, to jej mąż i syn. Będąc brzemienną, pode? ucieczki raptem zaczęła rodzić. Więc legła w parowie. A mąż i syn, chc ją osłonić, na sobie skupili uwagę i furię napastników i zginęli boi tersko. Jasnowłosy znalazł porzucone przez Indian travois-włóki, przymo wał je do boków karego i ułożył na nich Żółtą Kobietę z dzieckic Ruszyli szlakiem uciekinierpw, gdy tylko burza przycichła. Niebo przetarło i w poświacie księżyca ślady na ziemi rysowały się wyrazi O brzasku odnaleźli zbiegów. Obolali, wstrząśnięci i gniewni spoczy w oni w dolinie nad niewielkim jeziorem. Dakota otoczyli opieką Żółtą Kobietę i jej dziecko, jemu zaś, gdy posilił i nieco ochłonął, opowiedzieli o przebiegu wydarzeń minion dnia. Zbliżający się liczny oddział żołnierzy odkryto przed południem, t1 które Indianki zaczęły pakować dobytek i gotowały się do uciec Wszelako większość wojowników zachowywała spokój. Tworzyli pi cięż pokojowy obóz, nie wikłali się w awantury z wasichus, co więcej: szukali zemsty nad Amerykanami za brutalną napaść Grattana ; przelaną krew wodza Zwycięskiego Niedźwiedzia. Poprzestali jeil na zagarnięciu dyliżansu pocztowego, ale przecież owej błahej utar nie można było uważać za ich odwet. Więc zdawało im się, że tę ich di wolę i okazaną powściągliwość Amerykanie powinni byli docenić. Aby jednak upewnić się co do zamiarów nadciągającego wojska, 34 yii mu naprzeciw pod białą flagą wodzowie Pstry Ogon i Mały niot. Generał Harney przyjął ich ochoczo i nawet wypalił z nimi ¦ Wodzowie w swej dobrodusznej naiwności mniemali, że jest on im jazny. Jakiż złudny pozór! Szczwany lis Harney chciał tylko zyskać /asie, by jego kawaleria i piechota, korzystając z osłony wzgórz, kradły się z lewa i z prawa w pobliże wioski i wzięły ją w żelazne 'cze. Gdy doniesiono mu, że oddziały zajęły wyznaczone pozycje, r/.jego uległa przeobrażeniu jak szybko twardniejąca lawa. Głosem iownie podniesionym, w którym zadrgała groźba, oświadczył, że bywa, by przykładnie ukarać zabójców porucznika Grattana i jego ¦ierzy. Żądam, żebyście wszystkich winnych tej zbrodni natychmiast ;ili! — warknął złowrogo. icoczekiwana odmiana w zachowaniu Harneya zmroziła wodzów. ^oczeni milczeli dłuższą chwilę, po czym przemówił Pstry Ogon

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Okazji do starć i kłótni dostarczały także konfrontacje mojego wrodzonego optymizmu i mojej skłonności przyjmowania zbyt wielu rzeczy za dobrą monetę (Marian mówił o mojej...
  • — „Ja mysłałem”! Patrzcież, on myślał! Czemuś nie telefonował? Czemu nie zapytałeś, co masz pisać? A wy, panie Kosztial? Jak pan może zamieszczać coś podobnego? Pan także pewno...
  • Niezwykle ciekawe, także z metodologicznego punktu widzenia są prace, których celem jest analiza społecznego wymiaru polityki oraz relacji między państwem a różnymi grupami...
  • Jego pasja podróżnicza, a także zaangażowanie na rzecz ruchu obrońców pokoju i związane z tym wyjazdy zagraniczne sprawiły, że wydał wiele reportaży o ludziach i krajach, które...
  • W najstarszych liturgiach, w tekstach świętego Jakuba, świętego Jana Damasceńskiego, w Antyfonarzu Grzegorza Wielkiego także nie odnajdujemy imienia Maryja...
  • Właściciel plantacji i jego rodzina, a także wszyscy zarządcy wyjątkowo okrutnie postępowali z niewolnikami, tak że niektórzy woleli popełnić samobójstwo, insi myśleli o...
  • Byłem zdania, że można będzie w nich w miarę spokojnie jechać, a także na siedząco się przespać, bo przecież nikt chyba do tych budek nie zagląda...
  • Spostrzeżenia Sharlotty były oczywiście słuszne, lecz pochodząc od niedrowa, od illitha – co w języku drowów oznaczało także ekskrementy – w nieunikniony sposób odbiły się...
  • Jakkol- wiek brutalnie to brzmi, każdy rzemieślnik - także pisarz - potrzebuje określonych narzędzi do wykony- wania swojej pracy i nikogo nie obchodzi, skąd te...
  • Nawiązał do "tradycji SDKPiL i KPP", po odrzuceniu "błędów" tej ostatniej w latach trzydzies- tych, gdy przeistoczyła się w "agenturę wroga", a także okupacyjnej PPR...