Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Zapobiegły cał- kowicie możliwej, jednostronnej akcji zaborczej Fryderyka Wilhelma, który nie pragnął Warszawy, Grodna, Białej Cerkwi ani Wilna, chciał tylko Gdań- ska, Torunia i Poznania, czyli samych peryferiów protektoratu Rosji, zwią- zanej ciężką walką z Turkami, opędzającej się Szwedom pod samym Sankt- -Petersburgiem. Monarcha z Berlina oczekiwał, że zwolennicy jego zawiążą u 264 nas rekonfederację i zawezwą pomocy zbrojnej. Doczekał się, w niecałe tr/y lata później, takich postanowień w Warszawie, które jego przede wszystkim skłoniły do zgrzytania zębami i wypowiadania słów niegrzecznych, lecz nie wzbudziły zgrozy w pewnych poważnych politykach rosyjskich. Kiedy Buchholtz składał sejmowi propozycję swego króla, zaczynała się zarysowywać możliwość zbrojnego wystąpienia Prus i Anglii przeciwko Austrii i Rosji. Czyżby Rzeczpospolita winna była nadstawiać pierś w pier- wszej kolejce, nie mając żadnego oparcia dla pleców? Sprawy wyglądały poważnie, skoro Prusy posunęły się do podpisania przymierza z wojującą Turcją, co mierzyło przede wszystkim w Austrię, Anglia zaś, rządzona przez Williama Pitta Młodszego, zabierała się do wiązania koalicji małych państw europejskich przeciwko Rosji, sięgającej po Konstantynopol. Stanisław August pragnął pójść na wyprawę razem z Katarzyną. Sam fakt odmowy z jej strony radykalnie zmienił sytuację. Doraźnie osamotniona Rzeczpospolita musiała się teraz narazić jednemu z dwóch obozów, na jakie podzieliła się Europa. Nie było jednak takie głupie umizgać się do tego właśnie, który miał w naszym regionie swobodne ręce. Kto tonie - napisał raz Stanisław Mackiewicz - winien się starać utonąć nie zaraz; na tym polegać musi cała jego polityka, bo za kwadrans może deska przypłynie. Nie wszyscy zresztą byli u nas naiwni. „Ze Prusy — twierdzi Władysław Konopczyński - zwalczając dwory cesarskie, wygrają co najmniej Gdańsk i Toruń, to było przesądzone i z tym realni politycy sejmowi godzili się z góry. Musiało zresztą zależeć na tym, żeby za ów okup otrzymać prawdziwą niepodległość, odro- dzenie wewnętrzne..." I odzyskać Galicję, bo o nią chodziło, nie o zadźwińską Białoruś. Wspominany już ,,rewizjonizm polski" dawał znać o sobie. Na razie usiło- wały na nim grać Prusy. W przyszłości, z największym dla siebie pożytkiem, mogła nim się posłużyć Rosja. Zrezygnowała z tej roli z powodów określanych jako chęć zemsty za obrazę. Cóż za dziecinada! Wchodziły w grę sprawy, od których trzęsła się Europa. Każdy sejm rozpoczynał czynności od wysłuchania uroczystego nabożeńs- twa. Tym razem, w katedrze Św. Jana, kazanie do króla i zgromadzonych stanów wygłosił ksiądz Franciszek Salezy Jezierski, znany nam już,,pismak", zwolennik wywrócenia dotychczasowej hierarchii społecznej do góry nogami. Książki i broszury noszą wprawdzie daty nieco późniejsze, lecz autor rozwijał w nich te myśli, które głosił będąc urzędnikiem Komisji Edukacji Narodo- wej. Już przed sejmem buchnęła w Rzeczypospolitej istna powódź publicystyki, 265 gatunku pisarskiego, który ma u nas tradycje stare, wyjątkowo piękne, no i patronów tej miary, co Andrzej Frycz Modrzewski. Dzieje publicystyki kra- jowej układają się w bardzo ciekawy rytm. Ożywienie jej, odwaga i poziom nieodmiennie sygnalizują istnienie zjawisk dodatnich, ostrą i przez samo spo- łeczeństwo prowadzoną walkę z zagrażającym złem. Taki papierek lakmuso- wy, niezawodnie pożyteczny przy sprawdzaniu stanu rzeczy, jaki panuje w ,,narodowej kadzi". Im żywszym kolorem zabarwi się owa sonda, tym pięk- niejsze świadectwo wystawia sobie epoka. Nie umilkła publicystyka nawet za Augusta Mocnego, ratowała jego czasy przed bezapelacyjnie skazującym wyrokiem, lecz była przeważnie aż do śmieszności oględna, czołobitna wobec fetyszy, wobec całej panującej ideologii. Jej barwa nie mogła sprawiać przy- krości personom i koteriom, zgromadzonym przy żłobie i zatroskanym o zachowanie tej pozycji, ani utrudniać procesu spożywania i trawienia darów ustroju. W roku 1787 Uwagami nad życiem Jana Zamoyskiego anonimowo odezwał się Stanisław Staszic, mieszczanin z Piły, oderwanej przez pierwszy rozbiór, zatrudniony jako guwerner w domu Zamoyskich. Ksiądz dobrodziej „nie umiał uczyć (nawet arystokratów) bez łajania, lżenia i bicia", szczęśliwie przeniósł jednak te'swoje dyspozycje i do publicystyki, która nie powinna raczej posługiwać się białymi rękawiczkami. Od razu popisał się też nie tyle darem proroczym, co umiejętnością trzeźwego patrzenia w przyszłość. Prze- widział, co zrobi - w generalnych zarysach - sejm. Że najpierw usunie prze- szkody, potem ustanowi parlament nieustający, dziedziczność tronu i głoso- wanie większością. Autor popierał oczywiście to wszystko, lecz żądał i czegoś ponadto: reform społecznych, prawnej poprawy doli chłopskiej zwłaszcza. Ruszył do natarcia Hugo Kołlątaj, ziemianin z pochodzenia, nie tylko publicysta, ale czynny, bardzo nietuzinkowy polityk, autor Do Stanisława Małachowskiego... Anonyma listów kilku, późniejszego nieco Prawa politycz- nego narodu polskiego oraz określenia „łagodna r e w o l u ej a". Dzieje Sejmu Wielkiego, piśmiennictwo jego okresu były badane i przed- stawiane przez wielu historyków, która to chwalebna czynność trwa po dzień dzisiejszy. Ostatnio przecież powstały dzieła Bogusława Leśnodorskiego i Emanuela Rostworowskiego. Taki stan rzeczy pozwala poniekąd zaintereso- wanemu historią eseiście zrezygnować ze szczegółowego przedstawiania chro- nologii wydarzeń, skupić za to uwagę na zjawiskach, które wydają się mu ważne, wiodące, lecz nieco lekceważone przez opinię publiczną (bo nie przez specjalistów przecie!). Płynęła przez kraj, jak się już rzekło, istna powódź publicystyki. I dziś 266 jeszcze łatwo w niej utonąć, co z literackiego punktu widzenia znaczy: zapełnić kilka stronic książki wyliczaniem i streszczaniem. Wolno więc wysunąć naprzód jednego, ogółowi niezbyt znanego autora. Przemawia za tym sposo- bem czy chwytem pokusa specjalna, natury czysto literackiej. Chodzi o czło- wieka, który nie doczekał punktu szczytowego, zmarł w lutym 1791 roku, na trzy miesiące przed uchwaleniem Konstytucji Trzeciego Maja. Nie należy mu jednak współczuć. Zejść ze świata podczas walki, kiedy umiłowana sprawa już bierze górę, to wielka łaska niebios i zuchwalstwem jest żądać więcej. W roku 1790 ukazała się w Warszawie licząca sto kilkadziesiąt stronic książka o tytule długawym, lecz rozpoczynającym się wymownie: Duch nie- boszczki Bastylii, czyniący uwagi na karę więzienia, niewoli i nad stanem pospólstwa francuskiego w dzisiejszej odmianie rządu z francuskiego przetłu- maczony...Bylo to po prostu, wzbogacone o różne dodatki, tłumaczenie słyn- nego utworu Emanuela Józefa Sieyes Que est-ce que le tiers ćtat („Co to jest stan trzeci?")

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Różnica między narodem a religią, między uniwersalnym a partykularnym, między porządkiem publicznym a porządkiem prywatnym, między życiem politycznym a życiem wewnętrznym...
  • Prymas był w roku 1944 dojrzałym człowiekiem i u schyłku swego życia doskonale rozumiał, że rozwój wydarzeń politycznych w Polsce wcale nie musiał mieć takiego charakteru, jaki...
  • Niezwykle ciekawe, także z metodologicznego punktu widzenia są prace, których celem jest analiza społecznego wymiaru polityki oraz relacji między państwem a różnymi grupami...
  • A kiedy ukończył pracę, w oliwie umaczał placek i jadł pomału, pobożnie; a potem, polityk stary, na oczy wdział okulary z premedytacją, ostrożnie, aby nie...
  • Dotąd zapraszałem i zdawałem się przyjmować łaskę od tego, co do nas wchodził (bo bodaj rzecz naszą uważaliśmy za dzieło nasze, na naszą chwałę; przynajmniej to uczucie...
  • Niekiedy gadają cztery, rzecz jasna na tematy uboczne, przykłady czegoś takiego zaś już ładne parę osób opisało, między innymi Magdalena Samozwaniec i Agata Christie...
  • Jego pasja podróżnicza, a także zaangażowanie na rzecz ruchu obrońców pokoju i związane z tym wyjazdy zagraniczne sprawiły, że wydał wiele reportaży o ludziach i krajach, które...
  • I on, Ratschek, niezaangażowany politycznie, lecz zarabiający na rewolucji fortunę, więc podwójnie podejrzany, on, Jan Ratschek, tak sprawnie balansujący, on,...
  • przez kierownictwo niemieckie i japońskie ciężkich błędów politycznych i strategicznych, które miały drogo kosztować te kraje...
  • Umiejętność kompromisów, niechęć do roz- Wiązań krańcowych podkreślana jest nieraz ja- ko charakterySlyCzna cecha polityki Jagiello- nów...