Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.
„Głos z nieba" wypróbowany pod Stalingradem okazał się i potem doskonałym orężem propagandowym. Odzywał się więc jeszcze wiele razy ponad nieprzyjacielskimi okopami na Białorusi i Ukrainie. Grzmiał też nad Gdańskiem, Grudziądzem, Poznaniem, Szczecinem...
Trudno byłoby tutaj nie wspomnieć jeszcze o innej wersji Po-2, dostosowanej do nocnego kierowania ogniem dział dalekonośnych. Samolot wyposażony w doskonale działający tłumik hałasu silnika oraz radiostację dużej mocy do porozumiewania się z dowództwem oddawał nieocenione usługi naszej artylerii w skutecznym niszczeniu umocnień i stanowisk nieprzyjacielskich. Zwłaszcza w przygotowaniu ofensywy. Doceniali to przede wszystkim piechurzy i czołgiści, jak zwykle pierwsi idący ' do ataku. ,,Gdzie czort nie zdoła, babę posyła. A ta już zada frycom bobu" — powtarzali przy każdej okazji, rewanżując się nam „bukietami" cebuli, wysoko cenionej na froncie, oraz dodatkowymi puszkami wieprzowej „tuszonki".
W walkach z hitlerowcami na Pomorzu nie było dni ani nocy spokojnych. Dowództwo niemieckie za wszel-. ką cenę usiłowało tam właśnie nie tylko powstrzymać natarcie, ale i jak najdłużej związać działaniami możliwie największą liczbę wojsk radzieckich i polskich.
Trzeba było pomieszać szyki wrogom.
Sztab naszego Frontu bacznie śledził rozwój wyda-i zeń, aby natychmiast nanosić niezbędne poprawki w ruchach wojsk. W późniejszych wspomnieniach z dni walk o Pomorze wysoko oceniono trud lotników, któ-r/y musieli prowadzić nieustanny zwiad z powietrza,
102
103
informując sztab Frontu oraz bezpośrednio oddziały Armii Czerwonej i Wojska Polskiego o rezultatach obserwacji. Siły powietrzne 4 armii lotniczej atakowały wroga, ściśle współdziałając z wojskami lądowymi. Cieszy, że we wspomnieniach podkreśla się niejednokrotnie nie tylko męstwo, ale i mistrzostwo pilotażu dziewcząt — lotniczek pułku nocnych bombowców, dowodzonego przez Jewdokię Bierszańską, które na swych maleńkich, cichych samolotach Po-2 wisiały nocą nad przeciwnikiem, bombardowały zgrupowania i przemieszczające się w ciemnościach kolumny nieprzyjaciela.
Życie frontowe było jak jesienna pogoda. Słońce na przemian z deszczem i wichurą. Godziny smutku i rozpaczy przeplatały się z chwilami uroczystymi, podniosłymi. Dzień Kobiet ósmego marca 1945 roku zastał nasz żeński pułk lotnictwa bombowego w Tucholi, niewielkim miasteczku na północ od Bydgoszczy. Po sforsowaniu Brdy wojska 2 Frontu Białoruskiego zlikwidowały tutaj silny garnizon hitlerowski. Wyzwolenie Tucholi okupiliśmy bolesnymi stratami. Ponad dwa tysiące szeregowców i oficerów Armii Czerwonej zgi-nęło< w boju.
Ósmego marca zebrałyśmy się w odświętnie udekorowanej sali miejscowego kina. Proszę przeczytać, jak tę uroczystość zapamiętała Raisa Aronowa — pani Pola podała mi maszynopis wspomnień frontowej przyjaciółki.
Przerzuciłem kilka kartek, zanim trafiłem na właściwy fragment. Oto on:
„Z niecierpliwością oczekiwałyśmy na przybycie dowódcy Frontu, marszałka Rokossowskiego, który miał wręczać lotniczkom Złote Gwiazdy Bohaterów.
Nareszcie. Marszałek przybył w towarzystwie licznej
104
świty generałów.. Nieco zażenowany burzliwymi owacjami, przeszedł przez całą salę. Rozpoczęła się uroczystość wręczania odznaczeń.
— Starszy lejtienant Siebrowa.
Ira podchodzi do stołu energicznym, równym krokiem. Na jej piersi błyszczy rząd orderów i medali.
— Ba-— żartobliwie zauważa marszałek — u ciebie, dziewczyno, zabrakło miejsca na nowe odznaczenia.
Lotnik Irina Siebrowa ustanowiła w naszym pułku rekord pod względem liczby lotów bojowych. Przewyższa nas wszystkie. Do momentu wręczenia Złotej Gwiazdy odbyła dziewięćset pięćdziesiąt lotów, a do końca wojny — tysiąc osiem.
— Starszy lejtienant Gaszewa.
Niezbyt zdecydowanie Rufa kroczy dywanową ścieżynką. To także na swój sposób rekordzistka: nikt nie wykonał tylu pechowych lotów, co ta śmiała, drobna dziewczyna. Wyczołgiwała się spod resztek samolotu w szkole nad Wołgą, spadała poza linią frontu na stepach Kubania, płonęła na niebie Polski..."
W drugiej połowie kwietnia wojska naszego Frontu miały przystąpić do> forsowania górnej Odry. Oczywiście dla lotnictwa znowu znalazło się zajęcie. O leniuchowaniu nie mogło1 być nawet mowy.
Muszę powiedzieć nie bez dumy, że o wyczynach kobiecego 'pułku nocnych bombowców właśnie tam, nad Odrą, napisał w swych pamiętnikach nawet sam marszałek Rokossowski.*
* „W noc poprzedzającą natarcie spadło na pozycje nieprzyjaciela uderzenie naszego lotnictwa bombowego. Trwało 'iio aż do rana. W działaniach tych wziął aktywny udział kobiecy pułk bombowców nocnych pod dowództwem Bier-ańskiej, wykonując niewiarygodną wprost liczbę lotów bojowych. Już wspominałem o tym słynnym pułku. Jego skład osobowy to piloci-dziewczęta