Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Kiedyś - to było sześć miesięcy po narysowaniu postaci w drzwiach - postanowiłam przerwać ciąg jej wzorów i poprosiłam, żeby narysowała dziewczynkę. Elly, sprawnie, nonszalancko, bez jakiegokolwiek zaangażowania, naszkicowała postać - głowa, tułów, ramiona, nogi. "Dodaj kapelusz", powiedziałam, co Elly za pomocą jednego pociągnięcia zrobiła. Trudno byłoby o coś bardziej oczywistego. Zupełnie jakby mówiła: "Chciałaś dziewczynkę, to masz. A teraz pozwól mi malować po swojemu". To znaczy w sposób nieprzedstawiający. Ale czy naprawdę to wiedzieliśmy? Skąd mogliśmy być pewni, że jej obrazki nie przedstawiają niczego? Czy znaczenie tych powtarzających się wzorów na pewno nie wykraczało poza nie same, nie było znaczeniem, którego nie dostrzegaliśmy? Równoległe zygzaki, koło, kwadrat - zdawałoby się czyste i abstrakcyjne, jak to symbole. Dlaczego mieliśmy zakładać, że malowane przez Elly przedstawienia są dla nas rozpoznawalne? Nie mogliśmy, i do dzisiaj nie możemy być tego pewni. Możemy jedynie zastanawiać się i próbować dopasować poszczególne elementy do całości doświadczenia Elly i tego, jak je postrzegaliśmy. Możemy też sprawdzać to przed jakimś jasnym symetrycznym wzorem: "Co to jest, Elly?", spytałam, wskazując na obrazek. "Zielone", odpowiedziała Elly, mogłaby też powiedzieć "różowe" czy "brązowe", w zależności od te- Postać w drzwiach. Znamienne, że Elly narysowała te otwarte drzwi w okresie, gdy przebywała wyłącznie w pokoju, w którym drzwi były zamknięte (pięć lat) 264 265 1 go, w którą stronę przypadkiem skierowałam palec. Ale było zielone. Czyżbym dała się nabrać? Może ta nieprzedstawieniowa rzeczowa obiektywność była tylko przykrywką dla jej prawdziwych zainteresowań4. To może być prawda, ale nie musi. Pozostają nam domysły. "Pierwiosnek nad brzegiem rzeki / Żółty pierwiosnek przy nim / I nic więcej, tylko to". Są tacy ludzie. Przypomniałam sobie jedną z cech pozwalających odróżnić dzieci chore na schizofrenię od dzieci autystycznych: te pierwsze żyją w świecie fantazji czy nawet halucynacji, podczas gdy te drugie, jak się zdaje, wcale nie mają halucynacji. I Elly chyba nigdy nie miała; nigdy nie zauważyłam żadnej oznaki, by zwracała się do czegoś, co obiektywnie nie istnieje. Do wszystkiego, co wiedziałam o Elly, pasowało to, że czerwone kółko jest czerwonym kółkiem - niczym więcej. W tych kilku sytuacjach (co prawda coraz częstszych), gdy odeszła od rysowania wzorów, sprawa była oczywista. Nie trzeba było pytać: "Co to jest?" Przecież widzieliśmy. A gdybyśmy zapytali, idiotycznie, jak to dorośli, Elly nie odpowiedziałaby "czerwony" czy "niebieskozielony", lecz po prostu rzeczowo: "schody", "łóżko" czy "dziewczynka". Mogła malować, gdy się jej tak podobało, ludzi i przedmioty, mogła też wzory. Ale te dwie 4 Któregoś dnia, gdy miała siedem lat i dziewięć miesięcy, wykonała najciekawszą serię rysunków, która świadczyła o tym, że Elly rozumie proces tworzenia wizualnych abstrakcji na podstawie sytuacji ludzkich. Zaczęła od obrazu przedstawiającego przyjęcie urodzinowe, wyobrażonego w formie prostokątnego stołu otoczonego rozpoznawalnymi głowami - nie pełnymi postaciami, jakie od czasu do czasu już rysowała. Zidentyfikowała je słownie jako "dziewczynkę, panią, chłopca, dziewczynkę, panią, chłopca" wokół stołu, w takim dokładnie porządku. Drugi obraz przedstawiał ten sam prostokąt, lecz głowy przeobraziły się w zwykłe plamy koloru, choć nadal identyfikowane za pomocą tych samych słów. Kolejne obrazy z tej serii ukazują nazwanych z imienia członków jej rodziny jako kolorowe klocki. Ta seria jest niepowtarzalna. Elly oczywiście nadal rysuje członków rodziny i nawet umieszcza stosowne podpisy, ale tylko w tej serii pod abstrakcjami kryły się istoty ludzkie, czy też raczej nie kryły, a były przez nie przedstawione, gdyż cały ten proces był świadomy i celowy. Do tego towarzyszyła mu niemała radość. 266 dziedziny najwyraźniej się nie łączyły, nigdy na siebie nie nachodziły. Rzeczywiste przedmioty nie tworzyły wzorów i tak ich nie traktowała. Rysunki przedstawiające Elly były wyraźnie mniej uporządkowane niż zdecydowanie większa część jej twórczości; postaci i przedmioty nie powtarzały się i można by je zmieścić u dołu stronicy. Zupełnie jakby wiedziała, że świat realny i świat czystych form to dwie różne rzeczy, i wiedząc to, wybierała świat form. Piszę otoczona karteluszkami, na których wynotowałam wyobrażenia Elly związane z porządkiem. Problem selekcji jest w tym wypadku znacznie dotkliwszy. Umysł Elly ma tę właściwość, że ciąg 2, 4, 6... samorzutnie uzupełni o 8 i całość dociągnie do 100. To samo zrobi z progresją piątek, dziesiątek, jedenastek, setek. Podobnie z trójkami i czwórkami, jakkolwiek trudniej; i choć potrafi dodać 9 i 3, to dodając 49 i 3, może się już pomylić. Wszystko to ma ilustrować nie łatwość, z jaką przychodzi Elly wykonywanie działań arytmetycznych, lecz jej zdolność wychwytywania zasady porządkującej. To drugie jest ważniejsze, ponieważ nie każemy jej uzupełniać ciągu o kolejną liczbę, jak ten psycholog, który, przeprowadzając z nią test, gdy miała trzy i pół roku, kazał jej ułożyć pięć sześcianów od największego do najmniejszego. Dla niej jest po prostu oczywiste, że to, co należy zrobić, wynika z samego układu, że układ wymaga dopełnienia. Gdy w wieku pięciu i sześciu lat zaczynała uczyć się liczyć, nowe słowa nadal sprawiały jej kłopot. Dwa słowa oznaczające jedną rzecz powodowały mętlik, więc tam, gdzie mogłam, unikałam ich. Dlatego przewidywałam, że będą problemy z liczebnikami porządkowymi (bo "pierwszy" i "drugi" bardzo różnią się od "jeden" i "dwa"), a także z przesunięciami słów, gdy gładko będzie musiała przejść np. od .....dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć" do "trzydzieści"

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • I Wypełniał też obywatel swój obowiązek względem rodu i rodziny poprzez potomstwo, które miało stanowić kontynuację rodu -201- oraz winne było przyjąć na siebie...
  •  Poka| ci jeszcze Warszaw tak, jaka bdzie w niedalekiej przyszBo[ci: wspaniaBa i zielona! A co do eksponatów naszego muzeum, to niewiele nam niestety pozostaBo pamitek z dawnych czasów, ale te, które si uchowaBy  musimy zabezpiecza i ochrania
  • Kiedy okrt znalazB si daleko na morzu, a pol[nie-wajca wyspa rozpBywaBa si w perBowej mgle upaBu na horyzoncie, wszystkich ogarnBo straszliwe przygnbienie, które nie opuszczaBo nas ju| przez caB drog do Anglii
  • Jeśli jako szlachcic możesz wasza książęca mość zostać królem polskim, to jako książę Rzeszy Niemieckiej możesz i na godność cesarską być podniesiony...
  • Silniejsze efekty przeciwbólowe posiada Butapi-razol lub Butazolidyna, które jednak chorym podaje się niechętnie, posiadają bowiem działanie u-boczne toksyczne...
  • Jeśli takie metody, takie wyobrażanie sobie, uważane są za algorytmy, to są to bardzo szczególne algorytmy — zorganizowane nie algebraicznie, ale przestrzennie, jako...
  • Rozpacz ostatnim jest skutkiem zbytecznej bojaźni lub cierpienia; wniść więc należy z uwagą w jej istność, w okoliczności, które ją poprzedzają, jej towarzyszą, skutki...
  • Czy dzieło sztuki staje się mniej piękne przez to, że jest ukryte? Ja obejrzę ten film… a po mojej śmierci obejrzy go świat i uzna mój geniusz, nawet jeśli sposób w jaki go wyraziłem,...
  • uderzyła wpierw w Rosję i w narody, które były przez nią podbite, następnie przeobraziła się w trwającą lata wojnę domową i przyniosła ze sobą miliony zabitych, rannych,...
  • Tym za[ urzeczywistnieniem doskonaBym, które my[l osiga, jest wiedza zupeBna, doskonaBa, dziki której poznaje si rzeczy w sposób wyodrbniony (distincte) i [ci[le okre[lony (determinate)