Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Wczoraj. Czy może przypadkiem zapamiętał go pan? Filmuje pan zza firanki, więc obraz jest nieostry, ale - dziwna rzecz - ten facet jakby patrzył prosto na pana. Stutz, mały człowieczek o szczupłej twarzy, przyglądał się odbitce drapiąc się w głowę. Po chwili oddał zdjęcie. Włożył do ust gumę do żucia. - To dziwne, ale rzeczywiście go pamiętam. Miałem zupełnie niesamowite wrażenie, że facet mi się przygląda. Ale to chyba niemożliwe. - Możliwe. To sprytny facet. A tę dziewczynę - podał drugie zdjęcie - pamięta pan? Tym razem Stutz zareagował szybciej. - Nie, nie pamiętam jej. - Szła jakieś dziesięć metrów za nim - nalegał Horowitz. - To wszystko wyjaśnia. Byłem tak zdziwiony tym, że ten człowiek mi się przygląda, że zupełnie nie zwracałem uwagi na to, co filmuję przez następne kilka minut. 208 - Dziękuję, panie Stutz. Przy okazji, o której godzinie ten facet przechodził przez most? - Chyba tuż przed południem. Może trochę wcześniej. Nie pamiętam dokładnie. - Dziękuję jeszcze raz, panie Stutz. I ostatnie pytanie. Czy w Laufenburgu można wynająć samochód? - Nie, z całą pewnością nie - wtrącił się drugi operator Jost, mały i krępy. - Jest pan tego pewny, Jost? - W zeszłym roku spędzałem tu wakacje. Dlatego zresztą wziąłem ten punkt. Wiedziałem, gdzie najlepiej umieścić kamerę. Nic, na pewno nikt tu nie wynajmuje samochodów. Morgan poczekał z pytaniem, aż znajdą się z Horowitzem sami na lodowatej ulicy. - Myśli pan, że wynajęli samochód po przedostaniu się na tę stronę? - Niby jak? - Horowitz spojrzał na Morgana z pogardą. - Przecież słyszał pan, że nie mieli skąd wynająć. A więc: dwoje ludzi idzie pieszo, niosą w obu rękach ciężkie torby. Jak zauważyłem, mocno wypchane. Na pewno chcą szybko opuścić miasto. Pojedziemy na dworzec. Horowitz szybko wskoczył za kierownicę. Znał już reakcję Morgana na zbyt obfity posiłek. Ospałość. A samochód wymaga dobrego refleksu, zwłaszcza w tych warunkach. Przekonał się o tym czując, jak koła kręcą się w miejscu po oblodzonej nawierzchni. Zwolnił hamulec, poczekał, aż samochód stoczy się trochę do tyłu na ubity śnieg. Potem wolno ruszył do przodu krętą, wznoszącą się ulicą. Na szczycie wzniesienia Morgan pokazał cygarem na prawo. - Hotel dworcowy. Mogli się tu zatrzymać. - Nie - Horowitz wychylił się do przodu, zobaczył budynek stacji na lewo i w tamtą stronę obrócił kierownicę. - Ciągle zastanawiam się, w co ten Tweed gra. To inteligentny przeciwnik. Wie, gdzie przeczekać. Nie przypadkiem spędził co najmniej jedną noc w Szwarcwaldzie, zanim przyjechał tutaj. Czy ma pan ze sobą legitymację World Security? - Tak, dlaczego pan pyta? - Chcę wypytać obsługę stacji kolejowej. Pan musi tylko błysnąć kn swoją legitymacją, powiedzieć "policja", a dalej już ja będę mówił. Ten dokument bardzo przypomina legitymację szwajcarskiej policji. Być może specjalnie tak wygląda. Pewnego dnia policja przyczepi się do was. - Prowadzimy mnóstwo dobrych interesów w Szwajcarii. Nie czepiają się nas. - Już jest dworzec. Działali według planu. Morgan, stojąc obok Horowitza przy okienku kasowym, błysnął legitymacją i rzucił: "Polizei". 209 - Myślę, że mógłby pan nam pomóc - zaczął Horowitz miękkiin głosem. - Szukamy niebezpiecznego przestępcy, Niemca, który udaje Anglika. Niewykluczone, że towarzyszy mu atrakcyjna dziewczyna. Oto jego zdjęcie. Jest trochę nieostre, ale można go rozpoznać. Czy widział pan tego człowieka? - Tak - skwapliwie odpowiedział kasjer - trudno go zapomnieć. - O, a to dlaczego? - Był bardzo agresywny, zwracał się do mnie jak uczniak, i dość głupio prosił o dwa bilety do Zurychu. Nie sądzę, żeby znał Szwajcarię. Sylabizował po angielsku, jak do jakiegoś barana, a ja przecież znam ten język. - Oczywiście - uprzejmie przytaknął Horowitz. - Był trochę pomylony - ciągnął urzędnik - dałem mu dwa normalne bilety, a on zażądał pierwszej klasy. Dziewczyna, z którą był, powiedziała "pierwsza klasa" po niemiecku. Więc dałem mu je. - Dwa powrotne pierwszej klasy do Zurychu? - Nie, tylko w jedną stronę. Wiedział, że trzeba przesiąść się w Eglisau. - A czy może pan sobie przypomnieć, jaka to była pora dnia? - Rano - urzędnik zastanowił się - w każdym razie przed południem. Czy zrobił coś strasznego? - Być może przywłaszczył sobie cudze pieniądze - uśmiechnął się Horowitz. - Dziękuję, bardzo nam pan pomógł. Morgan czyścił sobie buty ze śniegu, żeby nie zabrudzić mercedesa. Potem, dla pobudzenia cyrkulacji, zaczął rozcierać ręce w rękawiczkach. - Więc wiadomo. To Zurych. - Tak, ale Tweed zachowywał się dziwnie - zauważył Horowitz. - Bardzo mnie to niepokoi. - O co chodzi? Wszystko jest jasne. - Powiedziałem panu wcześniej, że zaczynam poznawać taktykę Tweeda. Najpierw na moście patrzy wprost na kamerę. Przypadek? Nie sądzę. Myślę, że wiedział, że tam jest kamera. Potem robi duże zamieszanie na stacji. Zwraca na siebie uwagę tak, żeby go zapamiętano. Dlaczego? Wracamy do Bazylei. A potem pojadę do Zurychu, może ze Stieberem. Ale ten Zurych mnie niepokoi. Muszę to dokładnie zbadać. 29 Newman spędził jakiś czas na parkingu naprzeciw wejścia do nowoczesnego, ośmiopiętrowego budynku z widokiem na Ren. Była to siedziba World Security. Potem przestawił samochód w miejsce mniej widoczne i dalej poszedł pieszo. 210 Sześciostopniowe schody prowadziły do wielkich oszklonych drzwi. Za nimi widać było umundurowanych strażników z psami. Newman minął budynek i zaczął schodzić w stronę Renu. Kilka metrów dalej łuki mostu obejmowały szeroką rzekę. W dole ciągnął się chodnik dla pieszych. Spacerując wzdłuż Renu Newman czuł ostry wiatr wiejący prosto w twarz. Promenada była w śniegu, cała pokryta śladami butów. Z nadbrzeża schodziła do poziomu rzeki żelazna drabina; można było przy niej cumować łodzie. Przez resztę dnia Newman starał się nie zbliżać do gmachu World Security. Po południu zaczął padać gęsty śnieg. Czy pomoże mu to, czy przeszkodzi dostać się do środka? Oczywiście najpierw musi pojawić się Turpil. O osiemnastej, po wczesnym obiedzie w "Hiltonie", czekał znowu na peronie Hauptbahnhof. Pasażerowie wynurzali się z ciepłych wagonów, dziewczęta w obawie przed mroźnym powietrzem owijały szyje kolorowymi chustkami. Newman stał na peronie ściskając "Financial Times". Pasażerowie znikali w podziemnym przejściu, pociąg ruszył z miejsca

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Wkrótce byłoby za późno, wbiegł więc poza dwór i własnego konia, który w gotowości stał, pochwyciwszy, pędem z nim ku łaźni skoczył - wołając, ile miał siły, a raczej krzycząc...
  • Tak więc mój skarb, który kiedy był zdrowy, to z wesołym śmiechem opowiadał, jak to w Polnej się topił, opowiadał o tym z zapałem tylko po 8 Balbinka - potoczna nazwa ulicy ks...
  • Choć nie byli w stanie znaleźć konia, który uniósłby Bahzella - czego zresztą nikt, co Koniokrad przyznał z humorem, nie był w stanie doko- nać - kwatermistrzowie zakonu...
  • Tak więc w roku 1382 gwałtowną śmierć ponieśli: książę Żmudzi Kiejstut, jego żona Biruta i komtur Ulrich von Kniprode, który nie odzy- skał dla zakonu purpurowego srebra...
  • A to nas, Persów, oskarża się o opilstwo, tylko dlatego że używamy haomy do celów rytualnych; nigdy nie spotkałem Persa, który piłby tyle co niektórzy Ateńczycy...
  • Egoizm nale|y odró|ni od egocentryzmu, który jest postaw niezauwa|ania cudzych potrzeb wskutek nieumiejtno[ci w|ycia si w cudzy punkt widzenia i przeceniania wa|no[ci swej osoby
  • Należało więc za czasów Moj żesza szukać rady u niego, a później u Aarona i jego następców; i u suwerennego władcy ludu bożego, który sprawował władzę bezpośrednio daną mu od...
  • Tymczasem kryje się za tym odwieczny przesąd, który na samym początku przyjęliśmy sobie za punkt wyjściowy: przesad o wyizolowaniu Ziemi – z całego pozostałego...
  • Familia, jakkolwiek czuła, iż będzie miała do czynienia z nieprzyjacielem, który nie był do pogardzenia, miała rachuby pomocy obcej, na których się w przyszłości i...