Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Potem sprawy nieco się komplikują, a w wymiarach od 13 do 22 dochodzi do wydarzeń, które z pewnością cię nie interesują. Jedyne, co powinnaś teraz wiedzieć, to to, iż wszechświat jest znacznie bardziej skomplikowany, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić, nawet jeśli wychodzisz z założenia, że taki, jakim go znasz, jest już i tak do dupy. Jeśli rani to twoje poczucie delikatności, mogę zrezygnować z określeń typu „do dupy”. – Mam w dupie to, co mówisz. – To świetnie. – Kim, do diabła, jesteś? – Jestem przewodnikiem. Jestem Autostopem. W twoim wszechświecie jestem twoim przewodnikiem. Dokładnie mówiąc, poruszam się w czymś, co jest określane jako Całkowity Zbiór Wszelkiego Ogólnego Poplątania, co oznacza... hm, pokażę ci. Obrócił się w powietrzu, wyleciał z jaskini i przysiadł na kamieniu pod skalnym nawisem, osłaniającym przed nasilającym się znów deszczem. – Chodź i popatrz – powiedział. Choć Random nie miała najmniejszej ochoty, by komenderował nią ptak, wyszła z jaskini, ściskając mocno w kieszeni kamień. – Deszcz – powiedział ptak. – Widzisz? Zwykły deszcz. – Wiem, co to deszcz. Deszcz lał, tworząc ścianę wody, od czasu do czasu przebijało się przez nią światło księżyca. – A więc czym jest deszcz? – Jak to: „Czym jest deszcz?” Kim ty właściwie jesteś? Dlaczego byłeś w pudełku? Czy po to przedzierałam się pół nocy przez las i biłam ze skretyniałymi wiewiórkami, żeby słuchać teraz dziwacznego ptaka, który pyta, czym jest deszcz? To spadająca z góry woda. Chcesz coś jeszcze wiedzieć, czy możemy iść do domu? Ptak odpowiedział po bardzo długiej przerwie. – Chcesz do domu? – Nie mam domu! – Random wykrzyknęła tak głośno, że niemal sama się przestraszyła. – Wpatrz się w deszcz – polecił ptak–przewodnik. – Wpatruję się w deszcz od dawna! W co innego mam się wpatrywać?! – I co widzisz? – Co za głupie pytanie, tępy ptaku! Masę deszczu. Spadającą z góry wodę. – Jakie widzisz kształty? – Kształty? Nie ma tu żadnych kształtów. To tylko... tylko... – Poplątane strugi. – Tak... – A co widzisz teraz? Ze ślepiów ptaka wystrzelił ledwo widoczny promień światła i zaczął rozszerzać się na boki. W suchym powietrzu pod skałą nic nie było widać, ale tam, gdzie promień trafiał na krople deszczu, pojawiała się płaszczyzna światła, tak jasna i wyraźna, że wydawała się rzeczywista. – Bomba. Światło i dźwięk – złośliwie rzekła Random. – Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam... Z wyjątkiem jakichś pięciu milionów koncertów rockowych! – Powiedz, co widzisz! – Płaszczyznę światła! Co za głupi ptak! – Nie ma tam niczego, czego nie było wcześniej. Używam światła jedynie po to, by w określonych momentach skierować twoją uwagę na określone krople. Co widzisz teraz? Światło zgasło. – Nic. – Teraz robię dokładnie to samo, co przedtem, ale używając ultrafioletu. Nie jesteś w stanie go widzieć. – Jaki sens ma pokazywanie mi czegoś, czego nie widzę? – Ma uświadomić ci jedno: nawet jeśli coś się widzi, nie oznacza to, iż istnieje. Jeśli się czegoś nie widzi, nie oznacza to, iż tego nie ma. Widzisz jedynie to, co pozwalają ci spostrzec zmysły. – Dawno się tak nie nudziłam... – prychnęła Random. Nagle głośno wciągnęła powietrze. W powietrzu unosił się olbrzymi, niezwykle żywy trójwymiarowy obraz jej ojca, który wyglądał na niezwykle zdziwionego. Ojciec Random przedzierał się przez las około trzech kilometrów za nią, nagle coś go zatrzymało. Z ogromnym zdumieniem zobaczył przez strugi deszczu wiszący w powietrzu swój własny obraz, na którym wyglądał na niezwykle zdziwionego. Obraz unosił się trzy kilometry przed nim, nieco w prawo od drogi, jaką planował iść. Czuł się zupełnie zagubiony, był przekonany, że umrze z zimna, wilgoci i zmęczenia; marzył jedynie o tym, by długo to nie potrwało. Przed chwilą wiewiórka wcisnęła mu do ręki znakomicie zachowany egzemplarz czasopisma na temat golfa, do tortur cielesnych dołączyło się bolesne wycie i dygotanie mózgu. Widok olbrzymiego, świecącego na niebie jaskrawymi kolorami obrazu samego siebie dał mu do zrozumienia, że ma słuszność co do bezgłośnego wycia i dygotania, ale najprawdopodobniej myli się co do kierunku marszu. Wziął głęboki oddech, skręcił trochę w prawo i ruszył w kierunku tajemniczego świetlnego przedstawienia

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • - Panie Stutz - zwrócił się Horowitz uprzejmie do operatora, który właśnie wyłączył kamerę i rozprostowywał ramiona - panie Stutz, mamy tu ujęcie człowieka, którego...
  • Ubrawszy się podszedł do lustra i znowu kichnął tak głośno, że indor, który podszedł w tej chwili do okna – okno zaś było bardzo blisko ziemi – zagulgotał mu nagle coś nader...
  • Tak więc mój skarb, który kiedy był zdrowy, to z wesołym śmiechem opowiadał, jak to w Polnej się topił, opowiadał o tym z zapałem tylko po 8 Balbinka - potoczna nazwa ulicy ks...
  • Choć nie byli w stanie znaleźć konia, który uniósłby Bahzella - czego zresztą nikt, co Koniokrad przyznał z humorem, nie był w stanie doko- nać - kwatermistrzowie zakonu...
  • Tak więc w roku 1382 gwałtowną śmierć ponieśli: książę Żmudzi Kiejstut, jego żona Biruta i komtur Ulrich von Kniprode, który nie odzy- skał dla zakonu purpurowego srebra...
  • A to nas, Persów, oskarża się o opilstwo, tylko dlatego że używamy haomy do celów rytualnych; nigdy nie spotkałem Persa, który piłby tyle co niektórzy Ateńczycy...
  • Egoizm nale|y odró|ni od egocentryzmu, który jest postaw niezauwa|ania cudzych potrzeb wskutek nieumiejtno[ci w|ycia si w cudzy punkt widzenia i przeceniania wa|no[ci swej osoby
  • Należało więc za czasów Moj żesza szukać rady u niego, a później u Aarona i jego następców; i u suwerennego władcy ludu bożego, który sprawował władzę bezpośrednio daną mu od...
  • Tymczasem kryje się za tym odwieczny przesąd, który na samym początku przyjęliśmy sobie za punkt wyjściowy: przesad o wyizolowaniu Ziemi – z całego pozostałego...
  • Mamy wyraźne dowody, że poczynając od IV dynastii pod wpływem kultu słonecznego zaakceptowano wiarę, iż król egipski, który pierwotnie uważany był za wcielenie boga Horusa,...