Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Takie same jak opakowania nowych rzeczy w domowej garderobie. Musisz wiedzieć, że śmieci wywożono ostatni raz w poniedziałek, w przedzień śmierci staruszki. Stawała się wido- cznie kłopotliwa, a nawet niebezpieczna. Ludzie mogli w końcu zacząć jej wierzyć. Daniel chciał być martwy. Jako zmarły był nie- widzialny, Tymczasowym bardzo by to odpowiadało. Ten jaguar E to klucz do sprawy. Śmieciarze widzieli wóz w poniedziałek. Stał jak zwykle w garażu. Detektyw Grant sprawdził numer rejestra- cyjny jaguara na komputerze policyjnym w Hendon i ustalił, gdzie ów samochód znajdował się we wtorek wieczorem. Wystarczył je- den telefon do kliniki i już wiedzieliśmy, że twoja koleżanka z te- lewizji jechała nim w środę rano do Londynu, a jej pasażerem był niejaki Daniel Hale. Właściciele kliniki nie bardzo chcieli podać nam adres tej pani, ale zapowiedź ewentualnego przeszukania zdu- miewająco pomaga w nawiązaniu współpracy. Lewin opróżnił już kieliszek. Spoglądał teraz w stronę stojącej na stoliku karafki z brandy. Nie poruszył się jednak. - Dlaczego więc zaraz nie pojechałeś go zamknąć? - Widziałeś się dzisiaj z Jane Haversham? - Chyba coś ci się pomieszało. Ona nie wplątałaby się w idio- tyczną współpracę z IRA. - Może nie. Może to sprawa osobista. Albo dziewczyna po prostu nie wie dokładnie, o co chodzi. Lewin poczuł nagły przypływ ulgi i sięgnął po karafkę. - Teraz się napiję - powiedział Foley. - Na zdrowie! - Nigel podał mu brandy z wodą sodową. Peter w milczeniu podniósł szklaneczkę. - Znasz się na komputerach, Nigel. Jeśli chciałbym złamać kod wejściowy, to jak powinienem się do tego zabrać? Lewin odstawił kieliszek. - Oczywiście nielegalnie? Foley wypił łyk brandy. - Raczej tak... - Teraz wiem już wszystko. Jaki kod? - Ogólnokrajowego komputera policyjnego w Hendon... Tak na początek... - Zwariowałeś? Wejdź głównymi drzwiami. Jesteś przecież uprawniony. Foley pochylił się w fotelu. - Czy miałeś kiedyś uczucie, że zamknięto cię w klatce? Wiesz, że teraz czuję coś takiego? Nie mogę oprzeć się temu wra- żeniu. Dookoła mnie wyrosły nagle grube, stalowe pręty, a ja nie wiem, kto tym steruje. Ci na górze bardzo mącą wodę, ale jedno jest oczywiste: coś się dzieje, może jest ukrywane, chronione, a śmierć starszej pani w porównaniu z tym to drobnostka, fakt o niewielkim lub żadnym znaczeniu. Dodatkowa porcja adrenaliny pobudziła jeszcze bardziej pracu- jący już i tak na podwyższonych obrotach umysł Lewina. Tabletki połknięte w powrotnej drodze z Londynu nie przestały jeszcze działać. „Potęga. Sekretna potęga" - przypomniał sobie. - Uniemożliwiono mi rozmowę z Jane Haversham i Danielem Hale'em - mówił dalej Foley. - Zwróciłem się do policji w Lon- dynie o zatrzymanie tych dwóch osób. Nic z tego. „Nie możemy tego zrobić, proszę zwrócić się do Wydziału Specjalnego." Postą- piłem tak i co? Dostałem po głowie. VIPER. Słyszałeś o tym? To specjalne słowo kodowe MI-5, zakazujące policji ingerencji w sprawę. Oznacza, że trwa właśnie operacja kontrwywiadu. Tak przynajmniej powinniśmy sądzić, lecz równie dobrze może to być coś innego. Gdy uderza VIPER, powinieneś paść na ziemię i najle- piej udawać nieżywego. Pragnąłbym wiedzieć, co przede mną ukrywają. Chciałbym, żeby starsza pani mogła wreszcie zaznać trochę spokoju. Chcę wykonywać moją pracę. Czy możesz mi ja- koś pomóc? „Mógłbym - pomyślał Lewin. - A ty na pewno przeszkodziłbyś wszystkiemu i pewnie do końca moich dni żyłbym na twojej łasce w należącym kiedyś do mnie domu. Nie. Wolę raczej pobyczyć się trochę w jakimś ciepłym kraju, gdzie półnagie dziewczyny leżą rzędami na plaży, kuszące jak parówki w samoobsługowym bufe- cie. Wystarczy tylko sięgnąć po nie ręką." - Znam kogoś, kto mógłby służyć ci pomocą - zaczął powoli. - To specjalista. Nie jest tani, ale możesz liczyć na rezultaty. Oczy- wiście sprzeda mi zaraz potem te informacje. Dziś jestem skonany. Załatwię to rano, jeśli nadal będzie ci zależało. Może jutro znów staniesz się potulnym gliniarzem, do jakiego się przyzwyczaiłem? „Może" - odpowiedział w duchu Foley. Gdy Peter Foley obudził się następnego ranka, w domu panowa- ła absolutna cisza. Zakładając po drodze szlafrok, zszedł do kuch- ni, wielkiej jak wszystko w tym starym domu i wypełnionej teraz głuchym echem kroków gospodarza. Cisza. Nie grało stojące na parapecie radio. Heavy rock nie rozbrzmiewał z głośników potęż- nego systemu stereo, zainstalowanych nieomal w każdym pokoju, lecz sterowanych ze znajdującego się na pierwszym piętrze sanktu- arium. Z pokoju Nigela Lewina. Za ekspresem do kawy Foley zauważył wilgotną od pary kartkę. Wyjął ją ostrożnie, rozprostował i napełnił kawą filiżankę. Zaczął czytać, popijając aromatyczny płyn małymi łykami

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Kiedy okrt znalazB si daleko na morzu, a pol[nie-wajca wyspa rozpBywaBa si w perBowej mgle upaBu na horyzoncie, wszystkich ogarnBo straszliwe przygnbienie, które nie opuszczaBo nas ju| przez caB drog do Anglii
  • Oto jak ku swej własnej udręce znalazłam się następnego dnia na grzbiecie przerażającej bestii, która bryzgając błotem spod podków, cwałowała po okręgu na końcu długiej...
  • Wkrótce Morik znalazł się na ramie do rozciągania, a oprawca co kilka minut wykonywał lekki, niemal niezauważalny (nie licząc pogrążonego w bólu Morika) obrót kołem...
  • Kiedyś jednak, dokonując przeglądu wiadomości na temat Jowisza zakodowanych w pamięci Hala, Bowman znalazł coś, co momentalnie unaoczniło mu zaskakujące rozmiary...
  • Znalazł kawał drewna z drzewa oliwnego, by się na nim wspierać, ulistnioną gałąź do zamiatania i kępę suchej trawy na sienniki...
  • Raz jeszcze z caBych siB kopnBa obiema nogami, podcignBa si na rkach i oto znów, cudem jakim[, znalazBa si na kBadce
  • Ponadto uznał, że znalazł najlepsze miejsce - obszar w Polsce wokół miasta Nisko...
  • Prowadząc wóz wzdłuż grzbietu, Karcew znalazł stosunkowo łagodne przejście...
  • Darling znalazł w nich przejście, aby oddalić się od przesmyku i przepłynąć ponad ich grzbietami...
  • Wielmożna pani Tymianek nie pozwoliła złożyć namiotu, nim znalazła się bezpiecznie w lektyce...