Zgłębianie indiańskiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego głowa.

Matka Anna zapewne powiedziała Pani, jaka sytuacja jest w moim domu. Ja jednak sam muszę podkreślić, że zamieszka Pani w domu człowieka zhańbionego, napiętnowanego, że będzie Pani prowadzić życie samotne i w odosobnieniu, może Panią to zrazi, że nie znajdzie Pani dla siebie odpowiedniego towarzystwa, ani znajomości. Proszę się zastanowić nad tym! Gdyby Pani mimo wszystko zechciała zgodzić się na objęcie posady, to będę Pani bardzo wdzięczny. W takim razie, chciałbym, żeby Pani mogła przyjechać jak najprędzej. Proszę mnie zawiadomić o dniu przyjazdu, abym mógł posłać samochód na dworzec. Z poważaniem Hrabia Harro Treuenfels". ** ** ** W odpowiedzi na ten list Gryzelda napisała hrabiemu, że w następny poniedziałek przybędzie do Treuenfelsu. Podała także dokładnie godzinę przyjazdu pociągu. Teraz został dokładnie oznaczony dzień wyjazdu z St. Marien. Dużo łez popłynęło tego dnia w Schronisku. Każda z pań chciała jeszcze Gryzeldzie naprędce sprawić jakąś przyjemność, a matka Anna upominała, żeby zacząć się żegnać na dwie godziny przed wyjazdem na stację. Wszyscy byli ogromnie wzruszeni, nie wyłączając Gryzeldy. Wreszcie przed bramę klasztoru zajechała kolasa. Na koźle siedział Krystian, który był w bardzo złym humorze. Martwił się, że "ta odrobinka młodości" wyjeżdża, gdyż i on nie potrafił się oprzeć urokowi Gryzeldy. - Moje drogie, kochane babulinki! Niech was Bóg strzeże! Dziękuję, dziękuję wam za tyle dobroci! - zawołała dziewczyna na pożegnanie. Pojazd ruszył. Matka Anna stała w oknie swego pokoju i patrzyła na odjeżdżającą Gryzeldę. W jej ciemnych oczach pojawił się wyraz wielkiej powagi: - Droga, mała Gryzeldo, oby śladem twoich stóp poszło szczęście... Oby wraz z tobą przekroczyło próg zamku Treuenfels, który omijało przez tyle lat - myślała. I złożyła ręce, jak do modlitwy. ** ** ** Podróż Gryzeldy nie trwała długo. Jechała pociągiem pośpiesznym i po dwóch godzinach wysiadła na stacji, położonej najbliżej Treuenfelsu. Hrabia Harro posłał na dworzec swój samochód. Lokaj w ciemnoszarej liberii stał wyczekująco na peronie. Gryzelda poznała go po ubiorze, który opisała jej matka Anna. Spokojnie podeszła do służącego. - Jesteście zapewne z zamku Treuenfels, nieprawdaż? Lokaj ukłonił się i obrzucił krytycznym spojrzeniem skromny, lecz wytworny ubiór młodej panny. - Tak, przyjechałem po pannę von Ronach - odparł spokojnie. - To właśnie ja. Proszę mnie zaprowadzić do samochodu. Gdy Gryzelda ujrzała wspaniały wóz, oczy jej zalśniły. Dała lokajowi kwit bagażowy, sama zaś zajęła miejsce w samochodzie. Z przyjemnością oparła się o lśniące skórzane poduszki. - To jednak coś innego, niż stara kolasa ze Schroniska - pomyślała. Szybka jazda sprawiała jej wielką przyjemność, najchętniej krzyczałaby z radości. Jednocześnie jednak serce jej biło tłumionym niepokojem. Wkrótce już pozna hrabiego Treuenfelsa! Nie wiedziała, czy lękać się tej chwili, czy cieszyć się na nią. Samochód przejechał drogę wśród lasu. Teraz dopiero Gryzelda spostrzegła przez okno samochodu, wznoszący się na szczycie góry zamek. Wychyliła się i z zachwytem spoglądała na wspaniałą, imponującą budowlę. - Cudowny! Wygląda zupełnie, jak zaczarowany zamek z bajki! - pomyślała, przyciskając dłonie do bijącego mocno serca. - W tym zamku nie mieszka jednak zaklęta księżniczka, którą wybawi szlachetny rycerz... Mieszka tu smutny, osamotniony człowiek, któremu odebrano honor i dobre imię, który nie może się cieszyć życiem... Ach, gdybym mogła mu pomóc... Takie myśli zaprzątały głowę Gryzeldy. Tymczasem samochód wjechał na szeroki podjazd, wiodący pod górę. Na górze pomknął przez drogę, wysypaną żwirem, ciągnącą się między wielkimi trawnikami. Wreszcie zatrzymał się przed gankiem. Dziś wszystko przedstawiało się weselej niż owego wieczoru, gdy hrabia Harro powrócił z więzienia. Świeciło jasno słońce, spowijając wszystko w złote blaski. Gryzelda nie miała jednak czasu, żeby przyjrzeć się wspaniałej budowli. Lokaj poprosił ją, żeby zechciała pójść za nim. Wysiadła z samochodu i weszła na szerokie stopnie ganku. A gdy przestępowała próg zamku, doznała wrażenia, że coś jej ściska serce, że powinna zawrócić i uciec, gdzie ją oczy poniosą. W duchu zaczęła się ganić. Nie należała do osób, które łatwo poddają się przemijającym uczuciom. Opanowała się i weszła do wnętrza. Rozglądała się z zachwytem po wspaniałym hallu zamkowym, o przepysznej mozaikowej posadzce, pokrytej kosztownymi dywanami

Tematy

  • ZgĹ‚Ä™bianie indiaĹ„skiej duszy jest jak nurkowanie w kowadle – najczęściej boli od tego gĹ‚owa.
  • Pokoje były mniej więcej takie same, tyle że u nich stały dwa łoża, jedno dopasowane do rozmiarów ogira, natomiast u niego stało tylko jedno łóżko i to nieomal równie wielkie jak...
  • Czy naprawdę, naprawdę czekała na mnie przez te lata, czy tylko tak się złożyło, że jej nikt z domu zabrać nie potrafił? Coś mi szeptało cichutko, że jabym to może potrafił wówczas,...
  • - Prawdą jest to, co przed chwilą wyszło na jaw! Wszystko przez ciebie, bo trzeba cię zmuszać do uczciwości! Kłamiesz zawsze, gdy tylko może ci to ujść na sucho! Trzeba cię...
  • Tak więc mój skarb, który kiedy był zdrowy, to z wesołym śmiechem opowiadał, jak to w Polnej się topił, opowiadał o tym z zapałem tylko po 8 Balbinka - potoczna nazwa ulicy ks...
  • Piszczele łap dawno utonęły w piachu albo skruszone walały się wkoło chaotycznym zwaliskiem nictbremnych brył i tylko białe żebra zachowały symetrię równych szeregów, jakby...
  • , - 27'1 semantykę składnikową do pewnych zbiorów leksemów o układzie cyklicznym lub choćby tylko częściowo cyklicznym, takim jak zbiór f czerń, biel, czerwień, zieleń,...
  • A to nas, Persów, oskarża się o opilstwo, tylko dlatego że używamy haomy do celów rytualnych; nigdy nie spotkałem Persa, który piłby tyle co niektórzy Ateńczycy...
  • No i ten trzeci - prywatny, w którym bywam bardzo rzadko, ale intensywnie!" Sam si zreszt przyznaje bez bicia, |e kiedy wpada - na przykBad na obiad - krzyczy, |e nie ma chrzanu, tylko musztarda, albo |e woBowina twarda
  • Wiem tylko, że był aresztowany, ale za co, tego nie wiem...
  • Zainstalowany na pokładzie samolotu głośnik o niezwykle dużej mocy prze- kazywał nie tylko apele, lecz również audycje radia moskiewskiego oraz niewesołe dla wroga...